[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na ni . Czy rzeczywi cie by z ym duchem tej doliny, królem podziemnego wiata i yj cych w nim niesamowitych stworów?
Z miejsca, gdzie le a, nie mog a dostrzec jego d o-ni. Gdyby je zobaczy a...
Nagle posta odwróci a si i zacz a schodzi w dó zbocza, po chwili znikn a w ród zaro li. Sissel jeszcze d ugo le a nieruchomo, wyt aj c
uch, a zacz jej p ata figle i mia a wra enie, e zewsz d dochodz d wi ki. Ksi yc schowa si za chmur , wokó , je li to mo li-we, zrobi o si
jeszcze bardziej ponuro. Wydawa o jej si , e s yszy odg os st pania po cie ce, jakby kto szed nie w dó zbocza, lecz zapuszcza si g biej w dolin ,
ale równie dobrze mog o to by tylko przywidzenie.
Co to wszystko mo e znaczy ? zastanawia a si . Mam wra enie, e opu ci am nasze czasy i cofn am si w epok z a, kiedy ludzie byli nic nie
znacz cymi robakami, kulili si w swych n dznych chatach ze stra-chu przed pot nymi mocami istot przyrody.
Le a tak do d ugo, a ch ód ci gn cy od ziemi za-cz przenika przez ubranie. Ksi yc zyskiwa coraz wi ksz w adz na niebie, wiat o dnia
odchodzi o, las sta ciemny i milcz cy. Ostry kontrast mi dzy jasn , po-srebrzon stron drzew a g bokimi cieniami dawa no-w po ywk dla
rozko ysanej wyobra ni dziewczyny.
Wreszcie podj a decyzj . Podnios a si ostro nie i rozejrza a na wszystkie strony. Je li yciu Marty na-prawd zagra a niebezpiecze stwo, jej
obowi zkiem jest pospieszy z pomoc . Niewa ne, ile to b dzie j kosztowa . Musia a wierzy Tomasowi na s owo, cho-cia jego opowie wydawa a
si zupe nie fantastycz-na. Niech sobie trolle i inne z e duchy robi , co im si ywnie podoba.
Nieszcz liwa, w poczuciu bezmiernej samotno ci, zaszlocha a.
Prawie na palcach ruszy a ku ciasnej prze czy, mia- a wra enie, e resztka odwagi, jaka jeszcze jej zosta- a, zbi a si w kul w gardle. S ysza a swój
asny ury-wany oddech i mocne uderzenia serca, które na pró -no stara a si uspokoi .
Wola aby by teraz zupe nie inn osob , trze wo my cym, nowoczesnym cz owiekiem, zafascynowa-nym technik , a nie folklorem i mistyk . Kim ,
kto w dzieci stwie nie ch on historii o upiorach, wampi-rach, wudu i szamanach. Za wszelk cen postanowi- a zwalczy nieprzemo on ch
natychmiastowej ucieczki i g nego wykrzyczenia swojego strachu. Po-stanowi a nie ogl da si w ty , a mimo to czu a, e drepcze za ni ca a
gromada niedu ych, paskudnych, z liwych stworów.
Ksi yc wisia nad dolin i zsy niebieskawe wia-t o na szczeliny w skale. Tomas mia by mo e racj mówi c, e zdo a dotrze na miejsce w
ci gu godziny, nie bra jednak pod uwag opó nie , jakie mia y miej-sce. Dawno ju zapad zmrok i wiat o dnia znikn o.
cie ka by a w ska i ledwie widoczna. Wi a si po dnie doliny, w gór i w dó , w gór i w dó . Czasem wio-d a tu przy brzegu rw cego potoku,
dostatecznie sze-rokiego, by nazwa go rzek , innym razem skr ca a pod skaln cian . W dolin cz sto musia y schodzi lawiny, miejscami ca kiem
zniszczy y cie i Sissel przedzie-ra a si przez usypiska z ziemi i kamieni. Zbocza gór wznosi y si nad ni gro ne i ponure, gdzieniegdzie w zimnym
wietle ksi yca po yskiwa y dziwaczne lo-dowe formacje.
Nagle przystan a i znów z bij cym sercem zacz a nas uchiwa . Czy gdzie w pobli u nie trzasn a z a-mana ga zka?
Od d szej chwili towarzyszy o jej uczucie, e nie jest sama. Co albo kto j ledzi , nie spuszcza z niej oka, czasem by przed ni , ale przede
wszystkim obserwowa j z góry, spod skalnej ciany.
Pewnie to kolejny wytwór jej wyobra ni.
Nie wiedzia a, czy ma si cieszy , e wieci ksi yc, czy nie. Bez jego blasku nic pewnie by nie widzia a, ale zarazem w srebrzystym wietle
olbrzymie lodowe for-macje, mroczne rozpadliny w dolinie cieni, do której nigdy nie dociera o s ce, rosochate drzewa nad rze-k - wszystko wydawa o
si jeszcze bardziej upiorne.
Sissel stara a si zapanowa nad galopuj cymi przez g ow przera aj cymi wizjami. Próbowa a zapomnie o tym, gdzie jest, i prze tylko naprzód
jak maszyna. Nie odwa a si g no piewa , ale w duchu upor-czywie powtarza a urywek jakiej niem drej melodii, jakby chcia a zag uszy my li.
One jednak nie dawa y si oszuka i uparcie nap y-wa y. Nieub aganie wraca y do s ów Tomasa o tym, e w rodzinie jest morderca. To by o przecie
tak niedo-rzeczne, e Sissel si roze mia a. Piskliwy histeryczny miech odbi si echem od ska , drgn a przera ona.
Dlaczego, dlaczego? Nikt chyba nie mia powodów, by pragn mierci Marty. To ostatni cz owiek na zie-mi, którego kto chcia by zabi . Dzieci ce
choroby Carla? I s owa Rity przy stole... Wielokrotnie omawia-li przecie tamten wieczór ze szczegó ami, ale Sissel nie pami ta a, eby Rita w ogóle si
odzywa a.
Drog zagrodzi jej zwalony wierk, musia a si po nim wspina , porz dnie si przy tym podrapa a. Po drugiej stronie zatrzyma a si , eby otrz sn
ga zki z ubrania i wysypa z butów tysi ce igie ek. Rodzinne k opoty do tego stopnia zaj y jej my li, e na chwil zdo a zapomnie o otoczeniu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl