[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trudną relację z ojcem. Oczywiście mógłbym przyjąć jego postawę, ale co by to
dało?
Mocno przygryzła wargę, zanim syknęła wściekle:
coś zrozumieć – kontynuował Nicodemus władczym głosem, który
rozpalał ją i zamieniał jej złość w coś, czego nie chciała nazwać. – Cokolwiek
zrobisz, ja wygram. Bez względu na to, jak długo będziesz ze mną walczyć,
– Trudną relację mam wyłącznie z tobą.
– Musisz
skończysz na przegranej pozycji.
– Nie będziesz mi rozkazywał…
– Najwyższy czas, żebyś przestała walczyć z wiatrakami – przerwał jej ostro.
– Nie żyjemy w twoim świecie, ale w moim. Nie ma w nim miejsca na twoje
napady furii.
Na początku nie wiedziała, jak na to odpowiedzieć. Trawiące ją pragnienia nie
pozwalały zebrać myśli ani sformułować z nich zdań. Wiedziała, że znajduje się
o krok od miejsca, w którym pochłoną ją całą. Nie miała tylko pojęcia, co jej
wtedy zostanie.
– Dlaczego uważasz, że możesz mi rozkazywać? – wypaliła w końcu, mierząc
go wzrokiem. Ubrany na czarno, w bawełnianą koszulkę i dopasowane spodnie,
wyglądał niezwykle seksownie, co tylko pogarszało sytuację, bo zamiast zbroić
się do walki, Mattie tylko rozpływała się w zachwycie. – I dlaczego każdą moją
wypowiedź traktujesz jak napad furii? Może po prostu nie podoba mi się sposób,
w jaki mnie traktujesz.
Wypełniające pokój powietrze stało się elektryzujące.
– Miałem kiedyś taki pomysł, żeby sprawić ci lanie. Potem zaproponowałem,
żebyś dla mnie zatańczyła, ale ty wolałaś uciec. W efekcie musiałem po tobie
sprzątać. – Uśmiechnął się blado, wzruszając ramionami. – Wykorzystałaś swoje
ciało w naszej grze. Pomyślałem więc sobie, że mogę zrobić to samo.
– Jeśli dasz mi klapsa – syknęła, przerywając jego wywód – obiecuję, że rzucę
się do morza.
– Dobrze, że mnie uprzedziłaś – odparł bezbarwnym głosem. – W tej sytuacji
będę musiał cię unieruchomić.
Kiedy oparł jedno kolano na materacu, Mattie zadrżała z podniecenia.
Zalewające ją emocje były tak potężne, że spanikowała. Rzuciła się więc do
ucieczki. Zamierzała pobiec do łazienki, przez okno wydostać się na dach,
a potem pobiec w kierunku plaży.
Ale zanim zdążyła zejść z łóżka, Nicodemus chwycił ją mocno.
– Nie ruszaj się – rozkazał.
Mattie jednak wiedziała lepiej, dlatego zaczęła się szamotać. Po kilku
minutach zrozumiała, że zachowuje się absurdalnie, ponieważ mężczyzna,
któremu próbowała się wyrwać, był kilkakrotnie silniejszy od niej. Kiedy ona
zużywała resztki energii, on tylko trzymał ją, obserwował i czekał.
W końcu zabrakło jej tchu, więc znieruchomiała. Dopiero wtedy dotarło do
niej, że Nicodemus przyciskał biodra do jej bioder, a jedną nogę trzyma między
jej udami. Znajdował się niebezpiecznie blisko. Czuła bijące od niego ciepło
i podniecenie.
– Tylko pogarszasz sytuację – ostrzegł ją.
Oszołomiona pomyślała, że wcale nie ma ochoty z nim walczyć. Jedyne, czego
pragnęła, to wtulić się w niego, odnaleźć jego usta i pocałować. Marzyła tylko
o tym, żeby poczuć go w sobie.
– Nicodemusie – szepnęła.
– Upierałaś się, że nigdy mi nie ulegniesz – kontynuował bezwzględnym,
nieznoszącym sprzeciwu tonem, który doprowadzał ją do szaleństwa. – Niemniej
ja od dłuższego czasu jestem przekonany, że uległość to dla ciebie najlepsze
lekarstwo. Tylko pomyśl, jak byłoby cudownie. Niczego nie musiałabyś
kontrolować. Złożyłabyś swój los w moje ręce.
Ciałem Mattie wstrząsnął gwałtowny dreszcz, jakby to wszystko, do czego ją
zachęcał, już się wydarzyło.
– Możesz też podzielić się ze mną jednym ze swoich sekretów – kontynuował,
nie odrywając od niej oczu. – Jeden w zupełności mi wystarczy.
Nagle wszystko stało się jasne. Mattie zrozumiała, co musi zrobić. Właściwie
powinna była zdecydować się na to znacznie wcześniej. Ponieważ seks mógł się
stać doskonałą zasłoną dymną i pomóc jej ochronić tę część jej życia, którą nie
chciała się z nikim dzielić.
Spojrzała na twarz swojego męża w nadziei, że dostrzeże choćby cień
łagodności i czułości. Napotkała jednak ponure, nieustępliwe spojrzenie.
Takiego Nicodemusa znała i takiego go pragnęła.
– Jeden sekret – powtórzył z naciskiem. – W zamian za twoją wolność.
Wyswobodziła dłoń z jego uścisku i delikatnie pogłaskała jego policzek.
– Pragnę cię – szepnęła.
Nicodemus nie mógł się ruszyć. Był jak sparaliżowany. Ale to nie jej słowa
wywołały taką reakcję, tylko to, co ujrzał w jej szeroko otwartych oczach:
determinację, pewność i absolutną szczerość.
Mimo wszystko musiał pamiętać, że miał do czynienia z zawodową
kłamczuchą. Ta kobieta zbudowała swoje życie na fałszu i obdzielała nim
wszystkich po równo. Skąd zatem mógł mieć pewność, że i tym razem nie mówi
mu tego, co chce usłyszeć, chociaż w rzeczywistości myśli coś zupełnie innego?
Jakby wyczuwając jego wątpliwości, Mattie zarzuciła mu ręce na szyję
i poruszyła się zmysłowo.
– Zawsze cię pragnęłam – mruknęła niczym kotka.
Pierwszy raz w życiu Nicodemus nie dbał o to, czy jest oszukiwany. Było mu
obojętne, czy ta kobieta okaże się jego wybawieniem, czy skaże go na wieczne
potępienie. Nie zamierzał dłużej odmawiać sobie rozkoszy, którą oferowała.
Pocałował ją niczym wygłodniałe zwierzę. Smakowała ogniem, dzikością
i pożądaniem. Z każdym kolejnym pocałunkiem zatracał się coraz bardziej. Mógł
myśleć tylko o tym, że piękna, seksowna Mattie w końcu ogłosiła kapitulację.
Kiedy kreśliła palcami najróżniejsze kształty na jego plecach, odkrywał kolejne
wrażliwe punkty na jej ciele. W pewnej chwili odsunął się, żeby ściągnąć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl