[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cierpienie, które przypadło jej w udziale, gdy jako dziewiętnastolatka została porzucona przez
^ukochanego, było czymś zupełnie innym niż jego urażona duma. Nie zamierzała mu pozwolić, by się
z nią porównywał.
Lecz próbując ukrócić jego ciekawość, popełniła błąd. Odwracając jego uwagę od ślubu, wywołała
nie mniej silne wspomnienie tamtych chwil, gdy jakaś przemożna siła popchnęła ich ku sobie,
sprawiając, że obydwoje całkowicie się zatracili. Jego gorący oddech znów owładnął ją bez reszty, jej
wolą i umysłem, dał jej coś, co zdawało się, utraciła bezpowrotnie.
Ale to nic nie znaczy, powiedziała sobie, choć jego oczy pociemniały i złagodniały na wspomnienie
tego, co tak nierozważnie przywołała. Sylvie natomiast przeszedł dreszcz.
Walczyła z tym, walczyła z pragnieniem, by go dotknąć i usłyszeć ten szept, jaki słyszała jedynie w
snach, walczyła, bo wiedziała, jak łatwo może ulec chwili. Lecz Tom był tak przy niej blisko jak
wtedy. Tak blisko, że czuła zapach wiatru w jego włosach i woń jego skóry.
Wiedziała, że nawet w półmroku zdradzi ją wyraz twarzy. On odczyta jej myśli i pragnienia,
wystarczy ciche westchnienie, które wydała, wspominając minione szczęście, a które w tej ciszy
wydało się głośnym zaproszeniem, by to wszystko powtórzyć. Tom przywarł do niej mocniej, jego
usta były tuż przy jej wargach:
100
Liz Fielding
- Tak uważasz? Spróbujmy to-powtórzyć. Wtedy mi to wyjaśnisz.
Nić, nie wolno mi, pomyślała, lecz gdy jego wargi rozchyliły jej usta, poczuła rozkosz, o jakiej
marzyła we snach. Drżała, gdy całował ją coraz namiętniej, a jego dłonie pieściły jej plecy.
Nie, nie wolno. To głupie. Ale nieuchronne.
Nieuchronne od chwili, gdy przyszedł do jej biura. Obydwoje o tym wiedzieli. Magnetyzm od
pierwszego wejrzenia, i dlatego tak długo unikali siebie. Sylvie jeszcze nigdy nie przygotowywała
ślubu i wesela bez udziału pana młodego. Bał się ją spotkać. Ale to było nieuchronne.
Dotknął językiem jej dolnej wargi, a każda komórka jej ciała czuła to i prosiła o więcej. Za moment
zapomni się i zatraci, pójdzie za głosem serca. Lód stopi się, by potem zamienić się w parę. Jej głowa
była ciężka jak z ołowiu, nie miała siły nią poruszyć. Jego dłoń wędrująca po jej brzuchu zatrzymała
się, gdy poruszyła się córeczka jakby na powitanie. Tom na moment zamarł, po czym z wyrazem
dojmującego smutku odsunął głowę i zabrał dłoń, pokazując, że nad sobą i nad nią sprawuje kontrolę.
- Lepiej nie - powiedział z nutą autoironii.
Nie wątpiła w to. On umie uczyć się na błędach i nigdy ich nie powtarza. Chyba dzięki tej zdolności
dorobił się fortuny.
- Stanowczo nie - powiedziała, choć głos leciutko jej zadrżał. Gdy zaczęła powoli odzyskiwać
panowanie nad swym pożądaniem, dodała: - Uporasz się z tym bez moich instrukcji i rad.
Wymarzony ślub
101
- W twoich ustach nie zabrzmiało to jak komplement.
- Przykro mi, Tom, ale naprawdę nie mogę ci pomóc - odparła, pilnując się, by nie myśleć o chłodzie,
jakim zareagował przed chwilą na obecność swego dziecka.
- Nikt tego nie zrobi za ciebie - powiedziała, biorąc pakunek z suknią. Jeśli do tego, co między nimi
zaszło, zdoła podejść lekko i z uśmiechem, być może wytrzyma w Longbourne jeszcze kilka dni.
Niestety wcale nie chce stąd wyjeżdżać. Jeszcze nie pora. Dziesięć lat temu zmuszono ją do
opuszczenia tego domu. Teraz dostała szansę, by się z nim pożegnać.
A co do ojca dziecka, nie poddała się do końca. Jego gwałtowna reakcja, gdy poczuł ruchy maleństwa,
świadczy o tym, że nie jest całkowicie obojętny. Gdyby tylko zdołała go przekonać, że niczego od
niego nie oczekuje, może w jego sercu znalazłoby się miejsce na miłość ojcowską.
Ale na to nie miejsce i nie czas. W tej chwili musi odzyskać bezpieczny grunt, bezpieczny dystans do
Toma.
- Przepraszam cię, ale Geena czeka na tę suknię.
- A więc najważniejszy jest ślub. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl