[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 WróciÅ‚y owce Nata i Wendy  wyjaÅ›niÅ‚ àomas, biegnÄ…c do drzwi.
 To mi siÄ™ podoba!  wykrzyknÄ…Å‚ Stanley, filmujÄ…c limuzynÄ™ i owce przenoszone
przez próg klubu.  Na pewno będę mógł to wykorzystać.
àomas i Janey zanieÅ›li zguby do salonu pod bacznym okiem kamery.
 Jeśli te owce są takie ważne, to powinniśmy jakoś je wyeksponować  powiedział
Stock.  Zwietnie wyjdÄ… na filmie.
 Ale jak?  zapytaÅ‚ àomas.  MiaÅ‚em zamiar postawić je koÅ‚o kominka.
Stanley pokręcił głową i rozejrzał się wokół.
 A może postawimy je na platformie koło okna? Wyglądałyby rewelacyjnie. Wiesz,
jak w niektórych restauracjach rozmaite rzeczy wiszą na ścianach? Owce mogłyby trzy-
mać straż w klubie jak wartownicy przed pałacem Buckingham. A jeśli będą wysoko,
zobaczÄ… je ludzie z ulicy.
 Brzmi wspaniale  odezwała się Janey.  A pomiędzy nimi możemy postawić
wielki tort.
 To ty jesteÅ› wspaniaÅ‚a  oznajmiÅ‚ àomas.  PrzywiozÅ‚aÅ› je z powrotem.
Clara przewróciła oczyma, a następnie zwróciła się do Stanleya:
 A kto zbuduje platformÄ™?
 Ja. W końcu przekształciłem stację benzynową w dom.
 àomasie  odezwaÅ‚a siÄ™ Janey  idÄ™ teraz do siebie po tort i ciasta.
133
 Jeśli zadzwoni pani Buckland, to proszę cię, nie odbieraj!  zawołał za nią
àomas.
Janey wybiegła ze śmiechem. W kieszeni brzęczały jej owcze oczy.
 àomas  odezwaÅ‚ siÄ™ Stanley.  Wiem, z czego zrobić tÄ™ platformÄ™.
 Chcesz jakiegoÅ› kamerdynera do pomocy?
 Ja mu pomogę  oświadczyła Clara.  To będzie świetna zabawa.
79
Za piętnaście siódma Klub Osadników gotów był na swój łabędzi śpiew. Dolly i Bah-
Bah stały na udekorowanej platformie w oknie, a pomiędzy nimi wznosił się dumnie
wspaniały tort ozdobiony wstążkami i kolorowym groszkiem. W kuchni kelnerzy koń-
czyli przygotowywanie przystawek. Maldwin powtarzał zasady etykiety swoim słucha-
czom, którzy w oficjalnych strojach stali wokół niego, trzymając srebrne tace na drinki.
Z wieży płynęła muzyka klasyczna, na palenisku sztuczne płomyki skakały po sztucz-
nych polanach, a Clara w kwiecistej sukience z krótkimi rękawami i ładnych, choć tra-
dycyjnych butach, stała na drabinie, strosząc owcom wełnianą sierść.
 Nat byłby z was bardzo dumy  powiedziała.
 Może ci pomóc?
Clara spojrzała w dół. To był Blaise, jeden ze studentów Maldwina.
 Dziękuję, ale nie  odmówiła stanowczo.
 Na pewno?
 A czy ja wyglądam na niepewną? Poza tym wszystko już gotowe.  Odwróciła się
do niego plecami. Na zewnątrz zapadł już zmierzch, ale widziała przechodniów którzy
zatrzymywali się na chodniku i patrzyli na owce. Pomachała do nich wesoło.
Tymczasem Janey wracała do klubu ze swojego mieszkania z torbami pełnymi de-
serów. Była to już jej druga wyprawa, w czasie pierwszej przyniosła tort. Zanim wzię-
ła prysznic i przebrała się, okazało się, że jest już pózno. Teraz biegiem pokonała scho-
dy i wpadła do salonu.
 Claro!  zawołała.  Owce wyglądają wspaniale! Mam dwoje oczu, zapomnia-
łam je włożyć.
Clara dopiero co zeszła z drabiny.
 Ja je włożę  zaproponował Blaise.
 Lepiej pomóż pani przy tych torbach  wtrącił Maldwin.
Janey wyjęła z kieszeni płaszcza dwa kamienie, które znaleziono na podłodze stry-
chu Jacques a Harlowa.
134
 Chciałabym sama to zrobić  powiedziała, wręczając torby Blaise owi.  To resz-
ta ciast i ciasteczek. Proszę zanieść je do kuchni.
Blaise zadrżał na widok brylantów w dłoni dziewczyny, która ruszyła szybko w stro-
nÄ™ drabiny.
 Claro, gdzie jest àomas?  zapytaÅ‚a.
 Tu jestem, kochanie  odezwał się z progu.  Pomogę ci, dobrze?
 Nie, sama to zrobiÄ™. Dolly i Bah-Bah stracili po oku, kiedy byli poza domem. Ale
już je znalezliśmy, prawda?  Umieściła na miejscu lewe oko Dolly i prawe Bah-Baha.
 Teraz wszystko jest po prostu idealne!  zawołała Clara.  Możemy zaczynać
przyjęcie.
80
Archibald stał przy oknie z lornetką w dłoni.
 Mój Boże!  wykrzyknął.  To miejsce zmienia się w zoo.
 Co to znaczy, mój drogi?  zapytała Vernella, wyłaniając się z garderoby w dłu-
giej sukni i z perłami na szyi.
Z sypialni na górze zszedÅ‚ àorn. Ubrany byÅ‚ w aksamitny smoking.
 Co ja słyszę?
 Oni naprawdę są żałosni! W oknie postawili owce.
 Jak u rzeznika!  skomentowaÅ‚ àorn, zapalajÄ…c fajkÄ™.
 Nie sądziłem, że sytuacja może jeszcze się pogorszyć, tym razem jednak przeszli
samych siebie  oświadczył Archibald.  Kiedy przypominam sobie park z mojego
dzieciństwa, widzę, jak zmienił się w cyrk...
Vernella objęta go w pasie.
 Nie martw się, najdroższy. Przywrócimy mu dawną świetność. Kiedy kupisz Klub
Osadników, będziemy królem i królową Gramercy Park.
Archibald uśmiechnął się z dumą.
 Tak sądzę. A ty kim będziesz, kuzynie?
Z kÄ…cika ust àorna, który gryzÅ‚ fajkÄ™, pociekÅ‚ maÅ‚y strumyczek Å›liny. BÄ™dÄ™ bogiem
ognia, pomyślał, głośno zaś powiedział:
 Och, przypuszczam, że będę wizytującym księciem.
 Nie ty!  Archibald się roześmiał.  O wiele bardziej do ciebie pasuje rola dyk-
tatora. A teraz otwórzmy szampana.
135
81
O siódmej trzydzieści w Klubie Osadników było już tłoczno. Samotni Lydii, obecni
członkowie klubu i kandydaci oraz grupa uczestników konferencji Nory dobrze się ba-
wili. W tłumie pojawili się nawet żądni przygód awanturnicy, którzy kupili bilety wstę-
pu w ostatniej chwili, przeczytawszy o uroczystości w gazecie.
Z pozoru wydawało się, że to udane przyjęcie w uroczym klubie. Czy jednak tak
było? Stanley uwieczniał roześmianych gości na taśmie. Reporterka, która w  New York
World rozgłosiła skandaliczną historię, nie ośmieliła się pokazać.
Regan krążyła po sali, wypatrując Georgette, lecz jak dotąd nigdzie jej nie dostrzegła.
Clara popijaÅ‚a wódkÄ™ z martini. àomas i Janey dokÅ‚adali staraÅ„, by jak najlepiej grać
rolę gospodarzy. Lydia gawędziła z grupą osób w kącie, bez wątpienia próbując zwerbo-
wać ich na swoje wieczorki. Maldwin pilnował kamerdynerów, którzy dbali, by wszyscy
mieli drinki. Daphne nie przyszÅ‚a. Tak zdenerwowaÅ‚a siÄ™ na àomasa z powodu owiec
i utraconej szansy na role w filmach Jacques a Harlowa, że Regan właściwie trochę jej
współczuła.
Gdyby tylko był tu Jack, pomyślała, dołączając do kręgu gości otaczających jej rodzi-
ców.
 Te owce są niezwykle interesujące  mówiła Nora.  Podobają mi się.
 Podobały się też pewnemu reżyserowi, który w ogóle nie chciał ich oddać.
Chyba są znacznie cenniejsze, niż można by pomyśleć na pierwszy rzut oka  wtrąci-
Å‚a Regan.
 A ich oczy rzeczywiście ładnie błyszczą  zauważyła Nora.
Koło platformy z owcami kręciła się jakaś ciemnowłosa kobieta i od czasu do cza-
su na nie spoglądała. Regan wydała się znajoma, choć była pewna, że nie spotkała jej na
wieczorku Lydii.
 A oto Kyle Fleming  oznajmiła Nora, widząc w progu agenta.  Regan, powin-
naś go poznać. Miał rewelacyjny wykład o oszustach.
 Bardzo żałuję, że mnie tam nie było  odrzekła Regan.
àomas miaÅ‚ wygÅ‚osić toast, zanim goÅ›cie zacznÄ… czÄ™stować siÄ™ przystawkami
o ósmej, poszedł więc do swego gabinetu po notatki. Ciężko pracował nad swoją krót-
ką mową. Jeśli istniała jakaś szansa na przyciągnięcie do klubu nowych członków, to te-
raz albo nigdy.
Zamknął za sobą drzwi, podszedł do biurka i usiadł. Kiedy uniósł głowę, naprzeciw
zobaczył opierającą się o ścianę Daphne. Po jej policzkach płynęły się strumienie łez.
 Daphne!
 Możesz wyjść ze mną?  zapytała łamiącym się głosem.  Potrzebuję świeżego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl