[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zaparła się i wyrwała mu rękę.
 Nie, nic nie rozumiesz. Nie mogę  powiedziała.
Irol zmrużył oczy, jakby próbował odczytać zaszyfrowaną
wiadomość, co w gruncie rzeczy niewiele różniło się od prawdy.
 Nie możesz?
Kat zrobiła dwa kroki w tył, kręcąc przy tym głową.
 Naprawdę kanapa mi w zupełności wystarczy.
 Kat  odezwał się łagodnie Irol.  Przysięgam, że nie wejdę
do sypialni. Zostanę tutaj.
Wierzyła mu. Naprawdę. Ale nic nie mogła na to poradzić.
Nie mogła dobrowolnie postawić się w sytuacji, w której byłaby
zupełnie bezbronna, bo oblazłyby ją paskudne wspomnienia
wypełzające z mroku przeszłości.
 Błagam, Irol. Pozwól mi spać na kanapie.
Rozdział 6
Po wzięciu prysznica i włożeniu czarnych sportowych
szortów Aiden usiadł przy zdezelowanym kuchennym stole z
kubkiem czarnej kawy, starając się przy tym nie gapić na Kat,
która spała na jego kanapie. Dał jej na przebranie jedną ze swoich
koszulek, ale zostawiła ją na podnóżku. Na podłodze obok kanapy
stały równo ułożone schodzone tenisówki. Dziewczyna była ciasno
opatulona lekkim kocem, który jej przyniósł, i leżała zwinięta w
kłębek.
Wyglądała jak ludzka poczwarka, ale Aiden miał przeczucie,
że obudzi się w takim samym stanie jak wcześniej: przestraszona,
zestresowana i maksymalnie nieufna.
 Błagam, Irol. Pozwól mi spać na kanapie .
Kiedy usłyszał jej prośbę, poczuł, że wszystko przewraca mu
się w żołądku, i miał ochotę zatłuc to, co dręczyło te
jasnoniebieskie oczy. Cokolwiek to było.
Podniósł kubek i wziął duży łyk gorzkiego naparu. Chyba
zapeszył, kiedy powiedział Jaksowi, że raczej mało
prawdopodobne, aby Kat coś groziło, a teraz Jax był niedostępny
przez dwa cholerne tygodnie. Będzie musiał sam jej jakoś pomóc.
Rany, nawalił na całej linii. Obiecał, że przez kilka tygodni
będzie miał oko na Kat, a potem zda sprawozdanie jej siostrze, a
nie, że będzie ingerować w jej życie. Pięć lat temu obiecał sobie,
że już nigdy tego nie zrobi. Jego pomoc zle się dla innych
kończyła.
Bardzo zle.
Ale mimo przysięgi, którą sam sobie złożył pięć lat temu, nie
był w stanie trzymać się na dystans od pewnej rudowłosej kobiety
o oczach jak lśniący topaz.
Jakby wyczuwając jego myśli, oczy Kat otworzyły się i
spojrzały na niego z drugiej strony pokoju.
Aiden zerknął na zegar na mikrofalówce. Za piętnaście
druga. Dobrze. To oznaczało, że spała jakieś dziesięć godzin.
 Dzień dobry, kotku.
Kat wysunęła ręce spod koca i podciągnęła się do pozycji
siedzącej, wciskając się w kąt kanapy. Podciągnęła do góry kolana.
Aiden zastanawiał się, czy tak jej było po prostu wygodnie, czy
może podświadomie przybierała pozycję obronną.
Założyła swoje długie włosy za uszy, a potem zaplotła ręce
wokół kolan.
 Cześć. Przepraszam, że tak długo spałam. Trzeba było mnie
obudzić.
 Sam też wstałem dopiero jakieś dziesięć minut temu.
Dobrze spałaś?
 A wiesz, że tak  odparła, marszcząc brwi.  Zwykle nie
sypiam zbyt dobrze, kiedy jestem poza domem. Musiałam być
naprawdę zmęczona.
 Chcesz kawy?
 Ooo tak. Czarną, jeśli można.
Wygrzebała się spod koca i stanęła boso na drewnianej
podłodze. Nawet niewykąpana i rozczochrana wyglądała jakimś
cudem ślicznie. Na kilka sekund znalazła się we wpadającym przez
okno rombie światła słonecznego i zamieniła się w istną Jutrzenkę.
Jej włosy zapłonęły jak rozżarzone węgielki, a piegi wyglądały jak
podświetlone blaskiem skóry.
Kiedy cienie w pokoju rozmyły mistyczny obraz
wyprodukowany przez jego nadpobudliwą wyobraznię, Aiden
wymierzył sobie w duchu prawy sierpowy. Zwykły policzek nie
wystarczył, aby pohamować obłęd, który ogarniał go w obecności
tej kobiety. Musiał wziąć się w ryzy i widzieć w niej to, kim była:
przyszłą szwagierkę swojego kumpla, która potrzebowała pomocy.
Bo nie mogła się stać dla niego nikim więcej.
Nalał jej filiżankę kawy i postawił przed nią. Wzięła ją w
obie ręce i chuchała przez chwilę na powierzchnię, zanim upiła
mały łyk. Przymknęła oczy i wydała z siebie taki dzwięk, że
wszelkie myśli o kawie uleciały Aidenowi z głowy.
Uznał, że zanim poniesie go wyobraznia (znów), warto by
jednak dowiedzieć się paru rzeczy. Wplątał się w coś poważnego i
jeśli chciał, żeby oboje wyszli z tego cało, musiał wiedzieć, co im
zagraża.
 Musimy porozmawiać, Kat.
Jej twarz natychmiast straciła błogi wyraz. Kat spuściła
wzrok, zagryzła wargi i przyciągnęła jedną nogę do piersi. Ale
jednocześnie pokiwała przytakująco głową.
 Kim byli ci ludzie, którzy za nami wczoraj jechali? Czego
chcą?
Wciągnęła głęboko powietrze w płuca i powiedziała:
 Pracują dla człowieka, któremu Lenny jest winien
pieniądze. Uciekliśmy, żeby uniknąć spłacenia długu, dotarliśmy
tutaj i przez jakiś czas udawało nam się pozostać w ukryciu.
 Póki nie rozeszła się fama, że twój chłopak został
aresztowany.
Kat pokiwała głową.
 Kiedy więc zjawili się w Alebiedzie?
Kat spojrzała na niego spod uniesionej brwi.
 Nie lubisz tego miasta?
 Nieszczególnie.
Nagle bardzo zainteresowała się wyszczerbionym brzegiem
stołu. Postukała w niego paznokciem.
 Nie wiem, jak długo tu są, ale ujawnili się w piątek
wieczorem, zaraz po pracy.
 Za pomocą listu, który podobno nie był twój.
 Tak  przyznała i znów napiła się kawy.  Znalazłam go za
wycieraczką. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl