[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Zredni wzrost, prawie wysoki, szczupły...
 Prawie chudy?  podchwyciła podstępnie Marta, a Telka nie dostrzegając pułapki zapy-
tała naiwnie:
 Znasz go?
 Znam ciebie, to mi zupełnie wystarcza  odparowała Marta.  Powiedz lepiej, jakie miał
oczy.
 Nosi okulary, ale jest mu w nich do twarzy. W każdym razie ciemne.
 Okulary?
 Nie, oczy. Przecież pytałaś...  i po chwili ciągnęła dalej:  Jak mówi, to macha rękami.
A może jak przestaje mówić  wahała się przez chwilę.  Coś robi z rękami, to znaczy dużo
gestykuluje.
 Chyba nie chcesz przez to powiedzieć, że odprowadzając cię przez cały czas machał ci
rękami przed nosem?  zdumiała się Marta.
 Rozmawialiśmy  powiedziała Telka urażonym tonem i lekko wydęła wargi.
Po długich namowach podjęła wątek i Marta mogła sobie w miarę wiernie wyobrazić
przebieg tej rozmowy. Okazało się, że Kuba mówił mniej, to znaczy nie mniej niż na pierw-
szym spotkaniu, ale mniej od Telki, co było bardzo prawdopodobne, bo mało kto mówił wię-
cej od Telki. Pewną trudność sprawiało ustalenie, co zostało powiedziane przez Kubę.
Telka twierdziła, że o sobie niewiele wspominał, z czego wywnioskowała, że jest nadzwy-
czaj skromny. Pamiętała doskonale o czym sama mówiła, natomiast słowa Kuby, choć było
ich niewiele, szybko zatarły się w pamięci. Z wysiłkiem przywołała jeden z wątków rozmo-
wy...
 Opowiadał mi trochę o samochodach.
 To musiało być dla ciebie pasjonujące  powiedziała Marta bez entuzjazmu.
 Słuchałam tego raczej przez uprzejmość  odrzekła Telka, z czego można było wywnio-
skować, że raczej nie słuchała. Trudno było przypuścić, że wypadek uliczny wzbudził w niej
nagle zainteresowanie motoryzacją.
Marta usłyszawszy o samochodach westchnęła z politowaniem.
 Aatwo się domyślić, co będzie dalej  powiedziała tonem osoby znającej życie  naj-
pierw zderzenie, potem wstrząs mózgu i samochody... Kojarzysz?  a ponieważ Telka nie
kojarzyła, nastąpiło wyjaśnienie:  Następnym tematem będą wypadki drogowe.
 Może masz rzeczywiście rację  przyznała Telka po dłuższym namyśle. Perspektywa
rozmów na makabryczne tematy nie bardzo jej odpowiadała, nawet gdyby miała słuchać  ra-
czej przez uprzejmość .  Wiesz co? Kiedy on się pokaże przed szkołą, zwieję przez boisko.
Nie powinien mnie zauważyć.
Marta nie chciała mieć jednak nic wspólnego z tą decyzją. Co innego wyrazić swoją opi-
nię, a co innego mieć wpływ na czyjeś losy. Powiedziała więc poważnie:
41
 Nie rób tego, Telka. Możesz żałować do końca życia.
Zabrzmiało to nieco patetycznie. Telka wzruszyła ramionami.
 Nie rozumiem  powiedziała tonem pretensji  najpierw mnie zniechęcasz dość skutecz-
nie, a potem...
 Chodzi o to, że potem możesz mi tego nie darować  usprawiedliwiała się Marta.  Może
to w gruncie rzeczy świetny facet, tylko nie dał się jeszcze poznać. A poza tym jest przecież
raczej przystojny.
Telka powiedziała głośno, że jeszcze się zastanowi, choć w duchu podjęła już decyzję.
Gdy trwała ta rozmowa, Stefan siedział nad swoim dziennikiem i obgryzał długopis z taką
pasją, jakby chodziło o kość. Ktoś, kto patrzyłby na to z boku, gotów pomyśleć, że młode
pokolenie Polaków w dobie kryzysu żywi się tanimi długopisami.
Z dziennika młodocianego pechowca
Wymazałem ją ze swego życiorysu i jest mi z tym bardzo dobrze... Z tym  bardzo to mo-
że trochę przesadziłem... Ale nawet przy założeniu, że nie jest mi dobrze, jakoś sobie daję
radę. Kobiety, jak wiadomo, były przyczyną wielu nieszczęść, na przykład niejaka Helena
Trojańska, która doprowadziła do ruiny zabytkowe miasto, albo Dalila, dziewczyna Samsona,
która obcięła mu włosy. Nic dziwnego, że się facet załamał. Widziałem na własne oczy, jak
wyglądają ludzie po takiej egzekucji.
Człowiek, który zapada na uczucie wygląda w gruncie rzeczy śmiesznie. Staje się dziwnie
niemrawy, nie słyszy, co się do niego mówi i traci czas na jałowe rozmyślania, zamiast robić
coś pożytecznego. Doszedłem do wniosku, że to nie dla mnie. Nie jestem pewien, czy męż-
czyzni w ogóle się do tego nadają.
Krzych w zasadzie mnie poparł, choć twierdzi, że jest to dopuszczalne, co nie znaczy, że
godne pochwały. Twierdzi też, że pod tym względem od początku niewiele się zmieniło i że
postęp nie miał specjalnego wpływu na tę dziedzinę.
Zresztą moja sprawa nie wyglądała poważnie. Nie patrzę na nią i nic, nawet czasami za-
pominam, że na nią nie spoglądam. Spojrzę... i też nic z tego nie wynika. Widzę, że jest ładna,
ale co z tego? To przecież jej sprawa. Któregoś dnia uśmiechnęła się do mnie ot tak, przelot- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl