[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Asha zaskoczył własny tupet i brak opanowania. Być może zagrożenie ze
strony pomocników Elsy Brotski lub jej telepatyczne zakusy spowodowały jego
gwałtowny wybuch.
 Pan się myli. Nie wie pan, o czym mówi  zaprotestował jeden z
widzów seansu i zaraz dołączyły się do niego inne głosy.
 Ona mi pomogła!  wykrzyknął jakiś kobiecy głos.  Dała mi spokój duszy!
 Zwróciła nam syna!  odezwał się ktoś jeszcze.
 To nieprawda  upierał się Ash.  To niemożliwe. Sprawdziłem
jej przeszłość i powiadam wam, że nie jest tym, za kogo się podaje.
Zapytajcie ją o działalność sekty religijnej w Leeds dziewięć lat temu,
której była przywódczynią. Sekta zakończyła swoją działalność po tym, jak
policja zaczęła się interesować dziwnymi rytuałami, które miały miejsce za
zamkniętymi drzwiami  rytuałami, podczas których nagie młodziutkie
dziewczyny zabawiały starszych panów. Zapytajcie ją też o
pewnego wdowca z Chester, który wypłacał jej wysoką, cotygodniową
pensję w zamian za listy od swojej zmarłej żony.
Protesty zgromadzonych stawały się coraz głośniejsze.
 Zmuście ją, żeby wyjaśniła, dlaczego musiała w pośpiechu wyjeżdżać z
Edynburga  ciągnął.  Tamtejsze władze nie mają uznania dla
jasnowidzów  szyderczo zaakcentował to słowo  którzy przekonują
niedołężne staruszki, aby zapisały im fortuny i majątki ziemskie w zamian
za przyrzeczenie bezpiecznego schronienia na tamtym świecie wśród swoich
krewnych i przyjaciół.
 Nie słuchajcie tego szaleńca  syknęła Brotski.  Większość z was mnie zna
i potrafi docenić to, co dla was zrobiłam. Komu więc dacie wiarę?
Siedziała, jakby przyrośnięta do fotela, z rękoma kurczowo zaciśniętymi na
drewnianych poręczach.
 Ile musieliście zapłacić za przywilej rozmowy ze zmarłymi?  zapytał.
 Dobrze się nad tym zastanówcie.
Teraz już obaj pomocnicy byli przy nim i ciągnęli go za ręce w kierunku wyjścia.
Opierał się jak potrafił i jeden z mężczyzn szepnął mu do ucha:
 Radzę ci po dobroci, wynoś się stąd, bo inaczej połamię ci nogi i nie będą to
pierwsze, które osobiście połamałem.
Szorstka dłoń zasłoniła Ashowi usta, kiedy usiłował odpowiedzieć. Z
wściekłością zadał potężny cios łokciem w brzuch jednego z napastników i w
odpowiedzi usłyszał stłumiony jęk, który upewnił go co do skuteczności obrony.
Ręka usunęła się z jego ust.
 Proszę zapalić światło  domagał się jakiś głos.  Nie widzę, co tu się
dzieje. Ale światła pozostały przytłumione. Jedynym dobrze oświetlonym
miejscem był
fotel i siedząca na nim kobieta w czerni. Niektórzy spośród
zgromadzonych
zauważyli, że medium wpatruje się zimnym wzrokiem w kogoś z pogrążonej w
mroku grupy widzów.
Jej usta powoli otworzyły się. W oczach pojawił się wyraz
przestrachu i niepewności.
Coraz więcej osób zaczęło zdawać sobie sprawę z nagłej ciszy. Zabrzmiało to jak
płaczliwy lament:
 Nieeeeee&  wyrwało się z ust kobiety w czerni. Wszyscy usłyszeli ten
niski, jękliwy głos i zapadła kompletna cisza.
Ręce zaciśnięte na ramionach Asha nagle osłabły.
Ash rozpoznał drugi głos, mimo że nie widział w ciemnościach sylwetki Edith.
 Zostaw nas w spokoju  odezwała się Edith ochrypłym szeptem, który
w dziwny sposób niósł się echem w pomieszczeniu, tak jakby słowa
zostały wykrzyczane.
Ash otrząsnął się z uścisku napastnika, nie napotykając żadnego oporu. Wszyscy
trwali w bezruchu. Głos z ciemności miał dziwną, niespotykaną
właściwość: był dudniący i szorstki. Pochodził od kogoś, kto siedział w
jednej z ławek; od osoby, której oddech był krótki i urywany.
Głos odezwał się znowu:
 Nie należymy do waszego świata, zostaw nas w spokoju  był to głos
kobiecy,
a jednak brzmiał inaczej.
Jedna z kobiet siedzących na ławce krzyknęła przerazliwie, czując lodowaty
podmuch.
 Nie chcemy tu być, nie z tobą  głos zmienił swoją barwę, choć w zasadzie
pozostał ten sam i należał do niewidocznej w ciemnościach kobiety.  Nie
możesz nas w ten sposób wykorzystywać. Nie katuj nas.
 Edith?  powiedział Ash, zdumiony tym, co się dzieje.
Dostrzegał zarys jej sylwetki, widział, jak jej pulchne ramiona unoszą się i
opadają, lecz nie mógł dojrzeć rysów jej twarzy.
Znów przemówiła, lecz tym razem zupełnie nie swoim głosem, lecz
gniewnym, męskim basem:
 Pozwól im, żeby pamiętali nas takimi, jakimi byliśmy. To co robisz jest złe,
czy
nie&
 & czy nie rozumiesz tego? To niegodziwe!
Wszystkie głowy odwróciły się w stronę medium, siedzącej w świetle reflektora,
ponieważ ostanie słowa wydobyły się z jej ust, choć był to ten sam głos, który
przed chwilą mówił ustami Edith Phipps. Oczy kobiety medium
poruszały się w nieskoordynowany sposób jak u ślepca, a jej język
był wysunięty i zwilżał uszminkowane usta.
 Mieszasz się do rzeczy, których nie rozumiesz  ciągnął dalej głos.
Usta kobiety składały się do artykulacji, lecz ich ruchy nie
miały związku z wypowiadanymi słowami.
Ash spojrzał w stronę Edith i zobaczył, że osunęła się na ławce i przewróciłaby
się do tyłu, gdyby nie podtrzymali jej sąsiedzi.
 Musisz z tym skończyć, mu& Nie widzę cię, mamusiu  głos zmienił się w
środku zdania i teraz należał do dziecka.  Brotski kołysała się w fotelu. 
Zabierz mnie stąd, mamusiu, nie zostawiaj mnie tutaj&
Jakaś kobieta zaczęła szlochać:
 To moje dziecko&
 Ona chce was ogłupić  odezwał się głośno Ash, oskarżycielskim
gestem wskazując kobietę w czerni. Odezwał się następny głos:
 Jesteśmy szczęśliwi, jesteśmy szczęśliwi& Potem znowu głos dziecka&
 Chcę do domu, do mojego pokoiku& Teraz włączył się głos starej kobiety:
 Widzę cię, widzę was wszystkich&
Bezcielesne głosy zaczęły mieszać się ze sobą, przekrzykiwać się, jakby
nagle otworzyły się jakieś zatrzaśnięte dotąd wrota. Niektóre z głosów były
podniesione i zdenerwowane, inne spokojne i opanowane, jednak wszystkie
wypowiedzi zlały się w jedną, niezrozumiałą kakofonię dzwięków, co
zabrzmiało jak efekt eksperymentu inżyniera dzwięku, powstały przy użyciu
wielośladowego magnetofonu.
 & bez ciebie twój brat przesyła świąteczne nie ranić więcej nie widzę
cię co powiedzieć Marcie nie dlaczego proszę zostaw nas wreszcie pod
dywanem na schodach kiedy to było mamusiu zabierz mnie nie słuchajcie jej
nigdy nic zapomnimy ciebie tu w zaświatach cieszę się nie wolno się
smucić kiedy ja Dawid tak wiele rzeczy widzę was wszystkich ta osoba nie
męcz nas proszę mamusiu zaczekam zaczekam ty tam dziadek jest
cokolwiek można jest Bóg nie zamartwiaj się kiedyś bądz szczęśliwa
pewnego dnia przestań przestań& !
Ostatnie słowa zostały wykrzyczane.
Ciałem Edith targnął wstrząs i otworzyła oczy. Uniosła głowę i spojrzała w
kierunku wskazanym przez snop jasnego światła reflektora. Poczuła, że krew
odpływa
jej z twarzy.
Kobieta medium bezskutecznie usiłowała podnieść się z fotela, lecz
jakaś niewidzialna siła nie pozwalała jej na to. Jej plecy wygięte były w pałąk, a
dłonie, z pobielałymi od wysiłku knykciami, zaciskały się na poręczach fotela.
Miała szeroko
otwarte oczy, tak jakby niewidzialne palce rozwierały powieki, i rozdziawione [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl