[ Pobierz całość w formacie PDF ]

— To widać, Wasza Wysokość!
Książę pogładził czuprynę sczesaną gładko na czoło.
— Proszę sobie wyobrazić, łaskawa panienko, że baron był oficerem w
jednym z najbardziej arystokratycznych pułków dragonów... a teraz jest
sekretarzem szanownego ojca... nie mogę w to uwierzyć!
W oczach panny pokazały się wojownicze błyski, gdy odparła
zaczepnie:
— Czy Wasza Wysokość sądzi, że baron Oldenau stracił przez to swą
ludzką godność? Jego dochody jako oficera dragonów były, jak wiem,
znacznie niższe niż pensja, jaką pobiera obecnie.
Książę uśmiechnął się z wyższością.
— Proszę mi wybaczyć, łaskawa panienko, ale pani tego nie rozumie,
gdyż obce są pani te sprawy. Między oficerem dragonów i sekretarzem
istnieje ogromna różnica. Nie potrafię pani tego wyjaśnić, trzeba to po
prostu czuć. Ale zostawmy to — dla mnie baron jest skończony. Zaczyna
się bal. Mam zaszczyt prosić panią do walca... pięknie proszę!
Ukłonił się i podał jej ramię. Dziewczyna miała ochotę odwrócić się i
zostawić go na lodzie. Była wściekła na księcia. O ileż bardziej honorowo
i na poziomie jest zarabiać na życie uczciwą pracą, tak jak baron Oldenau,
myślała, niż mieć opinię zadłużonego po uszy łowcy posagu — jak książę
Nordheim. Książę stracił w jej oczach resztkę sympatii, za to jej podziw i
szacunek dla barona Oldenaua wzrosły jeszcze bardziej.
Margot nie mogła się opędzić od panów ubiegających się o zaszczyt
zatańczenia nią. Księciu nie udało się zatrzymać jej wyłącznie dla siebie.
Dziewczynie było to na rękę. Od chwili scysji z baronem nie mogła go
znieść. Rozglądała się bez przerwy za sekretarzem ojca, który stronił od
tańców. Wreszcie znalazła go w jakimś wykuszu; ukrywał się za ciężkimi
adamaszkowymi zasłonami.
Dziewczyna bezceremonialnie uwolniła się z kręgu wielbicieli i pode-
szła do barona. Ten na jej widok podniósł się z krzesła. Po jego pobladłej
twarzy przebiegały bolesne skurcze.
— Powinnam się na pana gniewać, panie baronie! — wykrztusiła
dziewczyna, z trudem opanowując podniecenie.
We wzroku barona malowała się męka zazdrości.
— Czym zasłużyłem sobie na pani gniew, łaskawa panienko? — spytał
ochrypłym głosem hamując wzburzenie.
Do tej pory baron nie spuścił jej ani na chwilę z oczu i serce miał pełne
goryczy, że musi pozbawić się przyjemności tańczenia z nią, jakiej
doznają wszyscy inni mężczyźni — zwłaszcza książę. Pan Hartmann był
w sali gier z kilkoma innymi osobami i chwilowo nie potrzebował swego
sekretarza. Toteż baron poczuł się nagle opuszczony i nikomu niepo-
trzebny w tym domu. Spotkanie z księciem uświadomiło mu, że jest
człowiekiem zdeklasowanym.
— Gniewam się na pana, gdyż do tej pory nie pofatygował się pan, by
poprosić mnie choćby o jeden jedyny taniec.
Baron spojrzał na nią poważnie.
— Gdybym się na to odważył, uznałaby to pani zapewne za
zuchwalstwo.
Dziewczyna potrząsnęła głową.
— Za zuchwalstwo? O, nie! Uznałabym to za grzeczność. Twarz mu
drgnęła w tłumionym bólu.
— Proszę nie zapominać, że jestem pracownikiem pani ojca. Margot
ściągnęła gniewnie brwi.
— Jest pan naszym gościem, jak wszyscy. Ale widzę, że rozpiera pana
duma. Nawet księcia pan spławił.
— Tylko dlatego, by nie narazić się na to, że on mnie spławi.
Bynajmniej nie rozpiera mnie duma. Nie mam powodu być zarozumiałym.
— Ma pan powód być dumnym z siebie. Ale jeśli nie chce pan, bym
pana uważała za człowieka zarozumiałego, proszę ze mną zatańczyć...
zarezerwowałam ten taniec dla nas.
Oczy mu zabłysły.
— Naprawdę?
— A po co miałabym kłamać?
— Wezmą pani za złe, że tańczy pani z sekretarzem ojca. Książę uzna to
za obrazę.
Dziewczyna wyprostowała się dumnie; szczupła i wiotka, odrzuciła
główkę do tyłu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl