[ Pobierz całość w formacie PDF ]

bokserskim?
Ty: Tak, pogoń za nowością. Z pracy w telewizji zapamiętałem dwie prawdy. Pierwsza: nie
jest wa\ne jak było - wa\ne, jak to pokazała telewizja. I druga: nie jest informacją, \e pies
pogryzł człowieka, ale \e człowiek pogryzł psa.
Ja: A gdyby zagryzł?
Ty: O, wtedy pokazałyby go wszystkie telewizje. Murowana sława i pieniądze.
Ja: Mądrzy Czesi wykreślili za komunizmu boks ze sportu i postawili na hokej i tenis. I choć
ich tylko dziesięć milionów, są mocarstwem.
Ty: Ale teraz, po zmianie ustroju i wejściu do NATO, przywrócą. A mo\e ju\ przywrócili. Bo
u nas były mistrz olimpijski organizuje ju\ wrestling damski. W błocie.
Ja: W którymś z tygodników widziałem fotoreporta\ z Moskwy. śe ju\ światowa. Bardzo
popularne są tam walki mę\czyzn w klatce zoologicznej. Kolejka zawodni-
128
ków, tłumy widzów - choć bilety nietanie. Wszystkie ciosy i chwyty dozwolone. Po godzinie
walczą ze sobą dwa krwawe monstra. Ale nagroda za zwycięstwo jest tak wielka, \e
przegrywający nie podda się, choć ma ju\ powybijane zęby, powyrywane oczy i uszy, a krew
leje się z niego wszystkimi otworami i ranami.
Ty: Nadrabiają Ruscy zacofanie.
Ja: Kiedyś Rzymianie dla zabawy rzucali lwom chrześcijan.
Ty: Teraz chrześcijanie rzucają się lwom sami. Ale za dolary. Nie za wiarę.
Ja: Za wiarę! W sukces i pieniądze.
Ty: Tamci ginęli za Chrystusa. Z Chrystusem. Wierząc, \e  jeszcze dziś będą z nim w raju".
Wielkanoc idzie, dwa miliardy chrześcijan obchodzi święta. Ciekawe: ilu z nich naprawdę
wierzy w Zmartwychwstanie?
Ja: Co drugi, trzeci.
Ty: Ale tak naprawdę? śeby oddać za to \ycie? Jak ci muzułmanie samobójcy?
Ja: Za ojczyznę oddawało wielu. Tysiące. Dziesiątki tysięcy. Myślę o tych, co mogli ocalić
\ycie, gdyby zdradzili. Gdyby sypali. W więzieniach, w śledztwie.
Ty: Ojczyzna to coś dotykalnego. Jest! Jest ziemia, są granice, jest naród, język. Rodzina.
Przodkowie. Czujesz się cząstką tej ojczyzny. A wiara? W zbawienie? Całe chrześcijaństwo
stoi na dogmacie Zmartwychwstania po Ukrzy\owaniu. A jeśli -jeśli - jeśli Jezus nie
zmartwychwstał? (sięgnąłeś po ksią\kę) Ksiądz napisał, irlandzki, katolik. Bardzo
wiarygodny. Zostawił sutannę, \eby nie mieszać Kościołowi. Fenomenalna wiedza,
fenomenalna analiza ewangelii i wszelkich dokumentów pochrystusowych.
Ja: I co?
Ty: Podwa\a dogmat. Owszem, Jezus \ył, nauczał, ewangelie i chrześcijaństwo wzięły się z
niego. I był ukrzy\owany. Czy umarł, czy prze\ył - nie wiadomo. Ale zmartwychwsta-
129
nie jest według niego legendą. Półświadomym wymysłem uczniów i apostołów, a potem
skutecznym chwytem promocyjnym nowej, szlachetnej religii.
Ja: Widzę, jesteś tą ksią\ką bardzo przejęty.
Ty: Przejęty? (milczenie, powaga) Wstrząśnięty! Uświadomiłem sobie, \e \yjąc ju\
trzydzieści lat - wśród czter-dziestomilionowego katolickiego narodu - nie spotkałem ani
jednego człowieka, co do którego miałbym pewność, stuprocentową pewność, \e wierzy
stuprocentowo w Zmartwychwstanie. Obserwuję biskupów, kardynałów i-----i te\
mam wątpliwości. A Dalajlama? On chyba tak. Hm,  chyba"!
Ja: Ale tego, \e Jezus był, \ył, nauczał ten ksiądz nie podwa\a?
Ty: Potwierdza.
Zaciekawiło mnie, co usłyszałem. Pasowało do mojej wiary. Daj mi to na święta, poprosiłem.
Dałeś i pociągnąłeś swoje, \arliwie: Jeśli nie było zmar-twychpowstania, to czym są
wielkanocne nabo\eństwa w tysiącach kościołów? Teatrem? A miliony wiernych w
kościołach, śpiewające  Wesoły nam dzień dziś nastał"? Kto oni? Palanty? A Bo\e Ciało,
Zielone Zwiatki, Wniebowzięcie, Wniebowstąpienie? Co to? Bajki? Wierzymy w to, czy nie?
Naprawdę, czy na niby? Rety, jak męczy mnie to stadne świętowanie - te wigilie, zaduszki,
Wielkanoce - i te rocznicowe akademie - to stadne czczenie, klękanie, nadymanie, hymny,
patos, kolędy! Wyjedzmy, ojciec, na parę dni. Choćby do Moskwy - oni, zdaje się, Wielkanoc
mają pózniej.
Ja: Wspomniałeś, \e w niedzielę pójdziesz na śniadanie świąteczne do matki?
Ty: Racja, obiecałem. Brrr!
Ju\ wychodziłem, kiedy przypomniał ci się incydent z psem. Aha, ojciec, czy\byś wierzył w
czarne koty, psy, feralne trzynastki i temu podobne? (sięgnąłeś, zdjąłeś z półki grubą księgę w
czarnej oprawie) Poszukajmy (kartkujesz). Pies! Mamy! I to du\o. O! Ze Słowackiego:
130
Szło dwóch w nocy z wielką trwogą, A\ pies czarny bie\y drogą. Czy to pies? Czy to bies?
Ja: Bies to diabeł?
Ty: Oczywiście (podałeś mi księgę). Przejrzyj, ojciec. Słownik mitów i tradyq'i - po mojemu:
encyklopedia kolein. Edyp, Prometeusz, Judasz. Koleiny światowe i narodowe. Historyczne i
wymyślone. Zawisza Czarny, liberum veto, Emilia Plater, Janko Muzykant, doktor Judym,
szklane domy. Czerwoni, biali, czarni, brunatni. Ludziska nie mają pojęcia, \e myślą w
koleinach, działają w koleinach. Uch, ta magiczna siła kolein! Początek dwudziestego
pierwszego wieku, środek europejskiej stolicy - i magister in\ynier cofa się - średniowiecznie
- przed czarnym psem!
Nie skomentowałem. Powinienem odpowiedzieć: Te wzorce to nie są bierne, martwe koleiny
- to są \ywe, aktywne duchy, synu! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl