[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wówczas w swoich Radziejowicach pod Warszawą.
Podkanclerzy nie próżnował. Gdy tylko przez posłańca doszła doń wieść o napadzie,
natychmiast skrzyknął szlachtę z okolic Radziejowa. Nie na darmo w XVII wieku Mazurzy
słynęli jako wielcy hultaje i pijanice. Radziejowski przybył z odsieczą jeszcze tego samego dnia.
Walka rozgorzała na nowo. W mieście uderzono w dzwony, mieszczanie kryli się w piwnicach
domów. Ludzie Radziejowskiego zaatakowali pałac w środku nocy, posiekli obrońców, wielu
zabili. Następnie, wziąwszy pałac szturmem, wyrzucili zeń na ulicę, na mróz rannych i zabitych.
Radziejowski tryumfował, ale był to tryumf przedwczesny.
Cała awantura miała miejsce nieopodal Zamku Królewskiego, pod bokiem Jana Kazimierza.
Najprawdopodobniej dwór nie wtrącał się do tej rozprawy, aby tym bardziej pogrążyć
znienawidzonego Radziejowskiego. I tak sąd marszałkowski skazał za to podkanclerzego na
banicję i infamię oraz pozbawienie urzędów i godności. Z kolei Elżbieta Radziejowska otrzymała
wyrok roku i sześciu niedziel w wieży i grzywnę w wysokości 4 tysięcy złotych. Podkanclerzyna
zajechała ponoć do więzienia na zamek poszóstną karetą. Jej mąż natomiast udał się na
wygnanie. Uwięziony został również brat podkanclerzyny  Bogusław Słuszka. Radziejowski
dopuścił się pózniej okropnego czynu. Podkanclerzy zdradził bowiem Rzeczpospolitą i namówił
do najazdu na nią szwedzkiego króla Karola X Gustawa. Tym samym zatem spowodował
 potop szwedzki.
Kazimierz Jan Sapieha
Pod koniec XVII wieku do wielkich zaszczytów i władzy doszedł na Litwie możny ród
Sapiehów. Początków ich potęgi szukać należałoby w czasach szwedzkiego potopu, kiedy to
w obronie ojczyzny i przeciw sprzymierzonemu ze Szwedami Januszowi Radziwiłłowi wystąpił
wojewoda witebski Paweł Jan Sapie-cha. Jego litewskie chorągwie przez jakiś czas pozostawały
jedynym wojskiem w Rzeczypospolitej, które nie poddało się ani Szwedom, ani Moskwie,
okupującej bez mała połowę kraju. Za swe zasługi hetman Sapieha uzyskał godność hetmana
wielkiego litewskiego, zaszczyty i dostojeństwa. Sapiehowie wyrośli w ten sposób ponad inne
rody.
 Jakaś głowa kiepska  musi być z Witebska  powiedział sienkiewiczowski Zagłoba
o hetmanie Sapiesze. Wbrew jego słowu, potomkowie Pawła Sapiehy nie byli bynajmniej
pobożnymi hreczkosiejami. Syn Pawła  Kazimierz Jan Sapieha i także hetman wielki, rozbijał
sejmiki, gnębił szlachtę na Litwie, nie cierpiał także króla Jana III Sobieskiego. Postępowanie
rodu Sapiehów doprowadziło w końcu do tego, że został on znienawidzony przez szlachtę,
a w końcu nawet magnaterię, która zazdrościła mu władzy i przywilejów. Kazimierz Jan Sapieha
nie bał się jednak nikogo i niczego, miał bowiem do swej dyspozycji litewskie wojsko
komputowe, które gwarantowało mu znaczną pozycję wśród innych panów braci.
Największa litewska awantura, która skończyła się tragicznie dla Sapiehów, zaczęła się na
wiosnę 1694 roku. Wówczas to hetman wielki litewski umieścił wojska w dobrach należących do
biskupa wileńskiego Brzostowskiego. %7łołnierze z ówczesnej armii polskiej znani byli jako
notoryczni hultaje i rabusie. Nie trzeba było wojny, wystarczyła sama obecność wojaków panów
braci w dobrach szlacheckich lub kościelnych, aby przyczynić się do ich zrujnowania. Nie należy
się zatem dziwić, iż biskup Brzostowski zareagował na posunięcie hetmana niezwykle ostro.
A gdy nie poskutkowały protestacje, posunął się do ostateczności i w kwietniu 1694 roku rzucił
w katedrze wileńskiej na Sapiehę uroczystą klątwę, wyłączając go tym samym z Kościoła
katolickiego.
Hetman wielki litewski nie przejął się tym zbytnio. Złośliwi ludzie powiadali, że ci panowie
bracia, którzy przysłuchiwali się ceremonii w katedrze, natychmiast po mszy, po uroczystym
rzuceniu świec na ziemię z okrzykiem:  anatema, anatema, anatema , poszli do pałacu Sapiehy
na ucztę, bo akurat miał tego dnia urodziny i szczegółowo poinformowali o wszystkim. Hetman
nie wyglądał na zmartwionego. Wprost przeciwnie  uśmiechnął się pod wąsem. Sapiehowie
wspierali bowiem wiele litewskich klasztorów, które teraz nie chciały uznać klątwy nałożonej na
swego dobrodzieja. W porywie wściekłości biskup Brzostowski rzucił ekskomunikę i na nie.
Jednak wówczas w obronie Sapiehy wystąpił kardynał Denhoff, który napisał nawet do
Brzostowskiego list, prosząc go o pojednanie. Gdy jednak krewki biskup nie chciał ustąpić
i odwołał się nawet do papieża, Denhoffowi nie pozostało nic innego jak uczynić to samo. Gdy
obie strony przedstawiły już swoje racje, Ojciec Zwięty ujął się za Sapiehami; klątwy kościelnej
nie zatwierdził i napominał nawet biskupa, aby  zaniechał pychy, zemsty i pieniactwa .
Brzostowski jednak nie ustępował. Rozwścieczony na Sapiehę, wszedł w bliskie kontakty
z jego największymi wrogami  Michałem Kazimierzem Kociełłem, strażnikiem litewskim
Ludwikiem Pociejem i kanonikiem wileńskim Hrehorym Ogińskim. Już wkrótce wielka koalicja
magnacka poczęła szukać sposobu wywarcia zemsty na Sapiehach. Na razie jednak była ona
jeszcze zbyt słaba, aby zmierzyć się z potężnym przeciwnikiem.
W kwietniu 1700 roku na ulicy Zwiętego Jana w Wilnie, niespodziewanie pijana czeladz
dworska Sapiehów pomyliła się w nocy i wzięła orszak należący do Michała Serwacego
Wiśniowieckiego za klientów Kociełła. Na następstwa nie trzeba było czekać długo. Rozjuszeni
ludzie Sapiehów napadli na księcia, poranili go, a także jego brata Michała, posiekli pocztowych.
Rozwścieczeni Wiśniowieccy postanowili wówczas wystąpić przeciwko hetmanowi i przyłączyli
się do pozostałych magnatów. I wówczas właśnie wybuchła na Litwie wojna domowa...
18 listopada 1700 roku szlachta litewska rozbiła pod Olkiennikami wojska Sapiehów.
Hetman Kazimierz Jan Sapieha i jego brat  podskarbi Benedykt  uszli do Wilna. Szlacheccy
konfederaci schwytali Michała Sapiehę, koniuszego litewskiego. Brzostowski chciał ocalić go
przed śmiercią, jednak szlachta, która znienawidziła Sapiehów za rozliczne swawole
i okrucieństwa, wydała nań wyrok śmierci. W nocy, gdy Michał zamknięty był w kościele,
panowie bracia poczęli pić na umór. %7łądania wydania szlachcie Sapiehy stawały się coraz
bardziej natarczywe. W końcu Litwini rzucili się na kościół, rozproszyli pilnujących go żołnierzy
Wiśniowieckich. Na czele tłumu pijanej szlachty biegł ponoć ksiądz Krzysztof Białłozor...
Sapieha wiedział, co się święci. Gdy konfederaci wpadli do kościoła, zwrócił się do Białłozora
z prośbą o przedśmiertelną spowiedz.  Ot, masz absolucją!  krzyknął wówczas kanonik
i uderzył Michała w twarz. Na nic zdała się już interwencja Wiśniowieckich, ani prośby
Brzostowskiego. Wśród szlacheckich tłumów zapanowała tak wielka wściekłość, że każdy
z karmazynów myślał już tylko o ratowaniu swojej głowy. A nieszczęsnego Michała Sapiehę
wywleczono przed kościół i rozsiekano niemal na sztuki. Konfederaci podprowadzali potem do
zwłok ludzi podejrzanych o to, że sprzyjali Sapiehom. Jeśli udowodniono im, że tak było, pijana
szlachta roznosiła ich natychmiast na szablach. Jeśli jednak nieszczęśnicy wypierali się
sapieżyńskich sympatii, musieli na próbę ciąć i rąbać zmasakrowanego trupa Michała.
24 listopada w Olkiennikach szlachta odsądziła Sapiehów od czci i wiary, dóbr i urzędów.
Oszczędzono jedynie kodeńską linię tego rodu, która nie żyła w przyjazni z Kazimierzem Janem
Sapiehą.
Andrzej Ligęza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl