[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przeciwko temu i że Twoje mieszkanie jest wystarczająco duże!
Warunek 3: Chcę własnego pokoju do własnego, prywatnego użytku, do
którego, obiecasz, że nie będziesz wchodził.
Ciao!
Ariana
Od: Lazzaro_Dante@DantesJewelry.com
Dnia: 7 sierpnia 2008, 09:04
Do: Bambolina@fornitore.it
Temat: Odp.: Kontrakt małżeński, warunki przedmałżeńskie... Znowu ja!
O co tu, do diabła, chodzi? Mówię poważnie. Po co Ci prywatny pokój?
Zadzwonię do Ciebie. Musimy to przedyskutować.
L.
Ariana spojrzała na babcię z mieszanymi uczuciami.
- Nie mogę uwierzyć, że się na to godzę.
- A ja nie wiem, jak ci się odwdzięczę, szczególnie, że to wciąż twój
miesiąc miodowy - powiedziała Penelope.
S
R
- Dokładnie jutro minie miesiąc - potwierdziła Ariana i potrząsnęła
głową. - Czemu zgłosiłaś mnie do tej akcji charytatywnej zamiast pójść sama?
Pani Pennywinkle nigdy wcześniej nie pojawiała się publicznie ani nie miała
swojego reprezentanta.
- Zdaje się, że wykorzystali moją słabość - przyznała Penelope. - To dla
dzieci z ciężkimi oparzeniami. Gdy obiecali, że nie będzie mediów, jak
mogłam odmówić?
Ariana wyraznie zmiękła.
- Jasne. Nie mogłaś. Jesteś pewna, że nie chcesz tam pójść?
- Nie mogę ryzykować, że złapie mnie atak paniki i przestraszę dzieci.
- Nieważne. Cieszę się, że będę mogła cię zastąpić. - Ariana westchnęła. -
Domyślam się też innych powodów, dla których mnie o to prosisz. - Babcia
spojrzała na nią, jakby nie wiedziała, o co chodzi. - Sądzisz, że to mnie
przekona, żeby zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby się stać nową Panią
Pennywinkle.
Babcia uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Zawsze mnie przejrzysz, co?
Ariana podeszła do babci i zarzuciła jej ręce na szyję, kładąc głowę na jej
ramieniu.
- Jest tylko jedna kwestia, babciu. Chciałabym, żebyś mi pozwoliła
powiedzieć Lazzowi prawdę. Jest moim mężem. Zasługuje na nią.
- Może to przemyślimy, gdy Aaron zaakceptuje cię jako nową Panią
Pennywinkle. Wtedy uwaga mediów skieruje się na ciebie, a ja będę już we
Włoszech. - Na jej twarzy odbił się wyraz bólu i strachu. - Nie będzie jak
wtedy, po wypadku.
- Wszystko gotowe? - zapytał Lazz jednego z organizatorów akcji. - Mam
S
R
nadzieję, że ta reprezentantka Pennywinkle nie będzie miała awersji do dzieci z
najpoważniejszymi deformacjami skóry. Chyba wydawnictwo wie, że kontakt
z nimi to ciężkie przeżycie.
Lazz obawiał się również, że obecność samej tylko reprezentantki
wydawnictwa rozczaruje dzieci. Dobrze, że wydawnictwo ofiarowało na cel
akcji mnóstwo książek, także tych, które jeszcze nie ukazały się w
księgarniach. Ze wszystkich braci Dante Lazz miał największe serce do akcji
charytatywnych i najmocniej się w nie angażował.
- Zdaje się, że już przyjechała.
Lazz odwrócił się i uśmiechnął szeroko.
- Nie, to jest moja żona.
- Och, oczywiście. Zdaje się, że zmyliła mnie lalka Nancy, którą trzyma
w dłoni.
Lazz patrzył, jak jego żona wita się z asystentem, którego wystawił na
oficjalne powitanie reprezentantki Pani Pennywinkle. Rzeczywiście, trzymała
w ręku lalkę.
- Dziwne, że cię tu spotykam - przywitał ją.
Z jakichś powodów nie wyglądała, jakby się ucieszyła na jego widok.
Szok - to chyba bardziej adekwatne określenie.
- Lazz? Co ty tutaj robisz?
- Jestem w zarządzie organizacji. Odpowiadam za dzisiejsze wydarzenie.
- Przechylił głowę na bok. - A ty?
Zawahała się.
- Pani Pennywinkle to stara przyjaciółka rodziny. Poprosiła mnie, żebym
tu przyszła w jej zastępstwie.
Ciekawe. Nie było czasu na kolejne pytania, choć Lazz chciał się
dowiedzieć więcej o tej znanej autorce.
S
R
- Cieszę się, że tu jesteś - powiedział po prostu. - Pozwól, że przedstawię
cię dzieciom.
Przez następne dwie godziny Lazz podziwiał zachowanie Ariany. Miała
niezwykłe podejście do dzieci, szybko nawiązywała z nimi kontakt i potrafiła
w niecodzienny sposób przykuć ich uwagę. Najbardziej niezwykłe było jednak
to, że traktowała je jak każde inne dzieci - przytulała, brała na kolana i czytała
im książki. W sali hotelu, gdzie odbywała się akcja, zapanowała iście
zabawowa atmosfera zrobiło się tam głośno i gwarno jak w przedszkolu.
Gdy uroczystość zbliżała się do końca, Ariana podeszła do jednej z
matek. Zauważyła, że tylko jedna dziewczynka nie miała w rękach
pierwowzoru lalki Nancy, którą dzieci tak uwielbiały i którą Ariana przyniosła
ze sobą.
- Cecelia nie lubi lalek? - zapytała.
Policzki kobiety zaróżowiły się. Potrząsnęła głową.
- Nie stać nas na kupienie jej - odpowiedziała sztywno. - Może na Boże
Narodzenie.
Lazz widział, jak w oczach jego żony ukazały się łzy i jak serdecznie
ścisnęła rękę kobiety.
Zwracając się do małej dziewczynki, Ariana wskazała na lalkę, którą z
sobą przyniosła.
- Wiesz, że to jest ta zaczarowana lalka, którą Pani Pennywinkle
kilkadziesiąt lat temu pierwszy raz opisała w bajce?
Cecelia wpatrywała się w lalkę szeroko otwartymi oczami.
- To ona? - Cecelia wyciągnęła rączkę, żeby dotknąć pomarszczonej
sukienki lalki. - Przepraszam - powiedziała szybko i cofnęła rękę.
- Możesz jej dotykać. - Ariana delikatnie podała dziewczynce lalkę. - Jest
bezużyteczna, jeśli nie może pomagać. Tak jak w bajce, trafia do rąk tego, kto
S
R
jej najbardziej potrzebuje.
Cecelia zamarła.
- Chce być z kimś takim jak ja?
- Dokładnie z tobą - potwierdziła Ariana. - Zostanie z tobą tak długo, aż
nie będziesz jej już potrzebować.
Cecelia przygryzła wargę.
- A jeśli to potrwa długo, bardzo długo? Jeśli operacje będą trwały całe
lata?
Ariana zastanowiła się chwilę.
- Nancy zostanie z tobą, jak długo będziesz chciała. A kiedy przestaniesz
jej potrzebować, twoim zadaniem jest przekazać ją komuś, kto będzie
potrzebował jej bardziej.
- Tak zrobię - obiecała solennie dziewczynka i z całej siły przytuliła lalkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl