[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie wiem z kim! Z kimś, kto napisał ci ten wiersz, który trzymasz w szufladzie! Z kimś, z kim się
spotykałaś zawsze wtedy, kiedy jechałaś coś załatwić. Z kimś, do kogo mówiłaś  kocham cię przez
telefon. Nie wiem z kim i w ogóle mnie to nie obchodzi.
Mama wstaje i kładzie mi ręce na ramionach.
 Lake, z nikim się nie spotykam. Wszystko zle zrozumiałaś.
Wszystko.
Widzę, że mówi szczerze, ale w dalszym ciągu nie
usłyszałam żadnego wyjaśnienia.
 A co z liścikiem? I wyciągami? Nie jesteśmy spłukani.
Nawet nie sprzedałaś domu! Kłamałaś, żeby nas tu ściągnąć. Jeśli nie dla jakiegoś faceta, to
dlaczego? Dlaczego tu jesteśmy?
Mama zdejmuje ręce z moich ramion i patrzy w dół, kręcąc głową.
 Boże, Lake. Myślałam, że wiesz. Myślałam, że się
domyśliłaś.  Znowu siada na kanapie i spogląda na swoje dłonie.
 Jak widać, nie.  Strasznie to wkurzające. Nie potrafię zrozumieć, co w Michigan jest tak ważne,
żeby mogło nas oderwać od całego naszego życia.  Więc mi to wyjaśnij.
Mama spogląda na mnie i kładzie rękę na leżącej obok
poduszce.
 Usiądz. Proszę, usiądz.
Siadam na kanapie i czekam, aż mi wszystko wytłumaczy.
Mama na kilka chwil milknie i zbiera myśli.
 Ten liścik jest od twojego taty. %7łartował sobie. Pewnego wieczoru rysował palcem po mojej
twarzy, a pózniej zostawił mi liścik na poduszce. Zachowałam go. Lake, kochałam twojego tatę.
Tak bardzo za nim tęsknię. Nigdy bym mu czegoś takiego nie zrobiła. Nie ma nikogo innego.
Mówi szczerze.
 To dlaczego się tu przeprowadziliśmy? Dlaczego kazałaś nam się tu przeprowadzić?
Mama bierze głęboki wdech, odwraca się do mnie i ujmuje
mnie za ręce. Jej spojrzenie zapiera mi dech. To samo spojrzenie widziałam kilka miesięcy
wcześniej na korytarzu, kiedy przyszła mi powiedzieć o tacie. Bierze kolejny głęboki wdech i ściska
moje dłonie.
 Lake, mam raka.
Zaprzeczanie. Zdecydowanie jestem w stadium zaprzeczania.
A gniew. Targowanie się? Tak, to też. Wszystkie trzy etapy naraz.
A może wszystkie pięć. Nie mogę oddychać.
 Razem z tatą mieliśmy wam o tym powiedzieć. Po jego
śmierci byliście załamani. Nie mogłam się zdobyć na tę rozmowę.
Kiedy zaczęło mi się pogarszać, chciałam się tu przeprowadzić.
Brenda mnie o to błagała. Mówiła, że pomoże się mną zająć. To z nią rozmawiałam przez telefon. W
Detroit jest lekarz
specjalizujący się w raku płuc. To do niego jezdziłam.
Rak płuc. To ma nazwę. Teraz jest jeszcze bardziej realne.
 Planowałam wam o tym powiedzieć jutro. Już czas,
żebyście się dowiedzieli, żebyśmy mogli się przygotować.
Uwalniam dłonie z jej uścisku.
 Przygotować się& na co?
Mama obejmuje mnie i znowu zaczyna płakać. Odpycham ją.
 Przygotować się na co?
Tak samo jak pulchny dyrektor Bass, mama nie potrafi
spojrzeć mi w oczy. Jest jej mnie żal.
Nie pamiętam, kiedy wyszłam z domu i przeszłam przez
ulicę. Wiem tylko, że jest północ, a ja z całych sił dobijam się do domu Willa.
Kiedy otwiera, nie zadaje żadnych pytań. Widzi, że
potrzebuję, żeby był Willem. Tylko przez chwilę. Obejmuje mnie i zabiera do środka, zamykając za
sobą drzwi.
 Lake, co się stało?
Nie mogę odpowiedzieć. Nie mogę oddychać. Will obejmuje
mnie w chwili, kiedy zaczynam osuwać się na podłogę i płakać.
Tak samo jak na szkolnym korytarzu mama, Will osuwa się razem ze mną. Opiera brodę na mojej
głowie, głaszcze mnie po włosach i pozwala mi się wypłakać.
 Powiedz, co się stało  szepcze w końcu.
Nie chcę tego wypowiedzieć. Jeśli to wypowiem, to znaczy, że to prawda. I to jest prawda.
 Will, ona umiera  mówię, łkając.  Ma raka.
Will ściska mnie mocniej, potem podnosi i zabiera do swojej sypialni. Kładzie mnie na łóżku i
przykrywa kołdrą, kiedy słyszę dzwonek do drzwi. Will całuje mnie w czoło i wychodzi z pokoju.
Rozpoznaję jej głos, kiedy drzwi się otwierają, ale nie słyszę, co mówi. Will odpowiada cicho, ale
docierają do mnie jego słowa.
 Julio, pozwól jej zostać. Ona mnie teraz potrzebuje.
Pada jeszcze kilka słów, których nie jestem w stanie
wychwycić. Wreszcie słyszę, jak Will zamyka drzwi, po czym wraca do sypialni. Wsuwa się na
łóżko i obejmuje mnie, a ja płaczę.
Część druga
Rozdział 11
Kogo obchodzi jutro?
Czymże jest jutro
Jak nie kolejnym Dniem?
 Swept Away, The Avett Brothers
Okno jest po złej stronie pokoju. Która godzina? Moja ręka opada ciężko, kiedy sięgam po telefon na
szafce nocnej. Nie ma go. Ani szafki. Siadam i przecieram oczy. To nie mój pokój. Kiedy wszystko z
powrotem zwala mi się na głowę, kładę się i
przykrywam kocem, chcąc, żeby to wszystko zniknęło.
 Lake.
Znowu się budzę. Słońce nie świeci już tak jasno, ale ciągle nie jestem w swoim pokoju. Jeszcze
mocniej owijam głowę
kocem.
 Lake, obudz się.
Ktoś ściąga mi koc z głowy. Jęczę i przytrzymuję go
mocniej. Jeszcze raz próbuję sprawić, żeby wszystko zniknęło, ale daje o sobie znać mój pęcherz.
Odrzucam koc i widzę Willa siedzącego na skraju łóżka.
 Naprawdę nie lubisz wcześnie wstawać.
 Aazienka. Gdzie jest łazienka?
Will wskazuje na pomieszczenie naprzeciwko. Wyskakuję z
łóżka i mam nadzieję, że zdążę. Biegnę do toalety i siadam na sedesie, ale niemal wpadam do środka.
Deska jest podniesiona.
 Faceci&  mruczę, opuszczając deskę.
Kiedy wychodzę z łazienki, Will siedzi przy barku w kuchni.
Uśmiecha się i przysuwa kubek kawy do pustego krzesła obok.
Siadam i biorę kawę.
 Która godzina?  pytam.
 Pierwsza trzydzieści.
 O. Cóż, masz bardzo wygodne łóżko.
Will uśmiecha się i szturcha mnie w ramię.
 Jak widać.
Pijemy kawę w ciszy. Przyjemnej ciszy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl