[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A kiedy stanęłaś przed Parysem, chcąc zdobyć złote
jabłko?
- To było kłamstwo. Chcieli myśleć, że to byłam ja... ale
w rzeczywistości mnie tam... nie było.
Poczuła, jak Durstan odetchnął z ulgą, jakby uwolnił się
od ciężaru.
- Dlaczego stanąłeś do tego... zakładu?
- Ponieważ podświadomie wiedziałem, że pod okropnym
zachowaniem, przesadą i lekceważeniem wszelkich
konwenansów kryłaś się ty, kobieta, którą już wielbiłem w
głębi serca.
- Skąd to... wiedziałeś? - spytała. - Kochanie, tak mi
wstyd, że nie poczułam tego samego, kiedy cię zobaczyłam.
Objął ją ramionami jeszcze mocniej i przytulił do siebie.
- Masz teraz bardzo dużo czasu, żeby mi pokazać, jak
bardzo jest ci przykro - odparł. - Pamiętaj, całe życie!
- Każdego dnia będę cię coraz bardziej kochała.
Wszystko, czego pragnę... to dawać ci... siebie i... moją miłość
- przyrzekała namiętnie.
Durstan całował jej włosy.
- Prawdę mówiąc, wcale nie wygrałem zakładu. Jestem
gotowy przyznać się do porażki - powiedział.
- Do porażki? - wykrzyknęła.
- Stwierdzam, że nie można poskromić tygrysicy, która
ma rude włosy i migocące w ciemnościach zielone oczy.
Poczuł, że zadrżała, po czym szepnęła:
- Czy nie jesteś zgorszony, że tak bardzo... cię kocham i
że kiedy mnie dotykasz... tak szaleńczo mnie to rozpala?
Pocałował ją w czoło.
- To jest wspaniałe, doskonałe, niezwykłe i chce żebyś
zawsze to czuła - powiedział. - Ale ostrzegam cię...
Zanim dokończył, zacisnął palce na jej smukłej szyi:
- Jeśli kiedykolwiek zobaczę w spojrzeniu jakiegoś
mężczyzny cokolwiek innego niż szacunek, zabiję go, a ciebie
uduszę! Jestem zazdrosny do obłędu!
Lorinda śmiała się ze szczęścia.
- Nie boję się! Jeśli na całym bożym świecie istnieje
jeszcze jakiś mężczyzna, to ja go nigdy nie spotkałam. Jesteś
tylko ty... i ty... i ty.
Zbliżyła swoje usta do jego i ostatnie słowa wymówiła już
na jego wargach. Przyciągnął ją w miażdżącym uścisku,
całując z niepowstrzymaną namiętnością, która pod wpływem
jej reakcji rozpaliła się nowym płomieniem.
Zwit rozlał się złotem po horyzoncie, rozpychając się
pośród nocnych ciemności, i spowił ich świetlista poświatą.
Lorinda objęła Durstana za szyję i przyciągnęła jeszcze bliżej
do siebie. Potem, kiedy mogła już dojrzeć wpatrujące się w
nią oczy, powiedziała z lekkim zająknięciem:
- Nastał nam nowy dzień... mój najdroższy wspaniały
mężu!
- Nowy dzień - powtórzył Potem wyszeptał tuż przy jej
ustach.
- Spójrz na mnie, myśl o mnie, pragnę cię! Wziął ją na
ręce.
- Jesteś moja, najukochańsza! Całkowicie i zupełnie moja,
teraz i przez resztę wieczności!
Trzymając w żarliwej niewoli jej usta i ciało, zaniósł ją do
łóżka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl