[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozdrażnienie brzmiące w głosie Birona odebrało wszelki sens tym przeprosinom, ale w końcu
nigdy przedtem nikt nie smagnął go biczem neuronowym, a doświadczenie to wcale nie było
zabawne. Poza tym, na przestrzeń, powinni byli zapewnić mu azyl. Przynajmniej to.
Artemizja nie mogła oprzeć się złości. Nie na ojca oczywiście, na tego głupca.
Młodzik! Prawie dzieciak, pomyślała, niewiele starszy od niej, jeśli w ogóle.
Nagle zahuczał komunikator.
 Zaczekaj chwilę  powiedziała ostro.  Zaraz ruszamy. To był Gillbret. Jego głos
brzmiał bardzo słabo.
 Arta? Czy wszystko w porządku?
 Już tu jest  szepnęła.
 Dobrze. Nic nie mów. Słuchaj uważnie. Nie wychodz z pokoju. Jego też zatrzymaj.
Niedługo zaczną przeszukiwać pałac i nie zdołamy ich powstrzymać. Spróbuję coś wymyślić,
lecz tymczasem nie ruszajcie się ani na krok.  Nie czekał na odpowiedz. Połączenie urwało
się.
 A więc tak się rzeczy mają  stwierdził Biron, który również słyszał rozmowę. 
Czy powinienem zostać, przysparzając ci kłopotów, czy też mam od razu oddać się w ręce
gwardzistów? Wygląda na to, że nie mogę oczekiwać azylu na Rhodii.
Artemizja stanęła przed nim i wykrzyczała wściekłym, stłumionym szeptem.
 Zamknij się, ty obrzydliwy, bezmierny głupcze!
Spoglądali na siebie ze złością. Słowa dziewczyny dotkliwie zraniły Birona. W
pewnym sensie starał się przecież jej pomóc. Dlaczego miała go obrażać?!
 Przepraszam  powiedziała i odwróciła wzrok.
 Nie ma za co  odparł zimno.  Masz prawo do swej opinii.
 Nie powinieneś mówić takich rzeczy o moim ojcu. Nie wiesz, co to znaczy być
suwerenem. Cokolwiek o nim myśli wiele zrobił dla ludzi.
 O tak, jasne. Musiał mnie wydać Tyrannejczykom dla dobra swego ludu. To
logiczne.
 %7łebyś wiedział. W ten sposób zademonstrował im swą lojalność. Inaczej mogliby
usunąć go i przejąć bezpośrednie rządy nad Rhodią. Czy to byłoby lepsze?
 Jeśli szlachetnie urodzony nie może uzyskać azylu&
 Myślisz tylko o sobie. W tym cała rzecz.
 Nie sądzę, aby to, że chcę jeszcze trochę pożyć, było szczególną oznaką
samolubstwa. Jeśli mam umrzeć, chciałbym przynajmniej wiedzieć za co. Zanim odejdę,
zamierzam walczyć Mój ojciec też z nimi walczył.  Zdał sobie sprawę, że zaczyna popadać
w ton melodramatyczny, ale to ona tak na niego działa
 I co mu to dało?
 Chyba nic. Został zamordowany.
Artemizja była nieszczęśliwa.
 Powiedziałam już, że jest mi przykro, i mówiłam szczerze. Przepraszam.  Po
chwili, jakby na swą obronę, dodała:  Ja także jestem w kłopotach.
 Tak, wiem. No dobrze, zacznijmy od początku.  Spróbował się uśmiechnąć. Jego
stopa była już w znacznie lepszym stanie.
 W gruncie rzeczy nie jesteś brzydki  stwierdziła Artemizja nienaturalnie lekkim
tonem.
Biron poczuł się niezręcznie.
 No cóż&
Nagle urwał, a Artemizja przycisnęła dłoń do ust. Oboje odwrócili głowy ku drzwiom.
Z korytarza dobiegł niespodziewany odgłos wielu rytmicznych kroków, łomoczących
głucho na sprężystej plastikowej mozaice. Większość minęła pokój, lecz tuż przed drzwiami
rozległ niegłośny, charakterystyczny stukot obcasów. Nocny sygnalizator zamruczał cicho.
Gillbret musiał działać szybko. Przede wszystkim należało ukryć wizisonor. Pierwszy
raz pożałował, że nie dysponuje lepszym schowkiem. Przeklęty Hinrik! %7łe też akurat tym
razem tak szybko podjął decyzję, nie zaczekał do rana. Gillbret chciał uciec za wszelką cenę
 może już nigdy nie nadarzy się taka szansa.
Wezwał kapitana gwardii. Nie mógł przecież zlekceważyć sprawy dwóch
nieprzytomnych strażników i zbiegłego więznia.
Kapitan wysłuchał jego słów z ponurą miną. Kazał zabrać gwardzistów, po czym
stanął przed Gillbretem.
 Książę, z pańskiej relacji nie do końca pojąłem, co zaszło.
 Dokładnie to, co pan widzi  odrzekł Gillbret.  Przyszli tu, aby go aresztować, a
ów młodzieniec stawił opór. Teraz uciekł, przestrzeń wie dokąd.
 To nieważne. Dziś wieczór pałac zaszczyciła swą obecnością pewna osobistość,
toteż pomimo póznej godziny cały budynek jest dobrze strzeżony. Uciekinier nie zdoła się
wydostać i wkrótce wpadnie w nasze sieci. Jak jednak w ogóle udało mu się uciec? Moi
ludzie byli uzbrojeni, on  nie.
 Walczył jak lew. Ukryłem się za tym fotelem i stąd& [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl