[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się nic, prócz ciekawości, a ona - naiwna marzycielka - musiała
natychmiast zacząć się wywnętrzać. Cóż za upokorzenie! Właściwie
to zrobiła mu propozycję, a teraz sama nie wiedziała, co było gorsze
- jego obojętność, czy poczucie upokorzenia.
Nieważne, mogła mieć pretensje tylko do siebie, że była taką
idiotką i tak marzyła o miłości. O miłości! Kolejna fala udręki
pogrążyła Tamsin. Dziewczyna zdała sobie nagle sprawę, że właśnie
o to jej chodziło. Tylko miłość, prawdziwa miłość mogła sprawić, że
tak się odsłoniła.
Czuła się tak zawstydzona, że miała ochotę zerwać się z fotela i
wybiec z pokoju. Wiedziała jednak dobrze, że nie wolno jej tego
zrobić. Będzie tu siedzieć i udawać, że jest tak samo obojętna jak Ivo.
Tylko w ten sposób może ocalić to, co jej zostało - własną godność.
Zmusiła się do otworzenia książki. Przewracała co jakiś czas
kartki, zupełnie jakby słowa, które migały jej przed oczyma, miały
jakieś znaczenie. Było to coś w rodzaju kary, którą sama sobie
wyznaczyła. Po pół godzinie nie była w stanie znieść więcej,
101
RS
zamknęła książkę i podniosła się z miejsca.
- Chyba pójdę trochę popisać - powiedziała, zastanawiając się, czy
brzmiało to naturalnie. Czy widać, co się z nią dzieje? Na szczęście,
Ivo niczego nie zauważył. Tylko dlaczego musiał przyglądać jej się,
jakby miało dla niego znaczenie, co Tamsin mówi lub robi? Przecież
dał jej już jasno do zrozumienia, że nic go to nie obchodzi.
- Wolisz pisać w nocy? - zapytał.
- To zależy. Dopiero teraz mogłam przestać myśleć o wszystkich
pracach i mam nadzieję, że przyjdzie mi coś do głowy.
- Nadal nie chcesz dokończyć historii, którą zaczęłaś?
- Brak jej prawdziwości...
- Może czegoś jej brakuje, ale na pewno nie tego - zauważył
kwaśno Ivo. - Udowodniliśmy to sobie niejeden raz.
Tamsin poczuła, że ogarnia ją złość. Co za tupet! Powiedziała mu o
sobie wszystko, co chciał wiedzieć, a teraz on to wykorzystuje. Jak
tak można! Odwróciła się od Iva z niechęcią, zgarnęła swoje książki i
skierowała się w stronę drzwi.
Skóra ścierpła jej na karku, kiedy usłyszała, że Ivo także wstaje z
fotela.
- A ty, gdzie idziesz? - spytała, odwracając się i rzucając mu
gniewne spojrzenie.
- Z tobą, oczywiście - odparł, biorąc ze stołu lampę naftową. - Będę
niósł lampę, zapomniałaś, że nie ma prądu?
Oczywiście, że zapomniała. Chciała jak najszybciej znalezć się
sama w pokoju.
- Poradzę sobie - rzekła, wyciągając rękę po lampę. Przy okazji
upuściła parę książek. Ivo podniósł je z podłogi.
- Nie ma mowy, żebym pozwolił ci kręcić się po domu z tą lampą -
powiedział. - A może zapomniałaś też, że nie ma jak wezwać straży
pożarnej?
- Na pewno jej nie upuszczę. - Tamsin próbowała się kłócić, ale Ivo
wziął ją pod rękę i wyprowadził z pokoju. I chociaż nie trzymał jej
mocno, dziewczyna czuła palący dotyk jego dłoni.  %7ładnego
dotykania", powiedział, ale jego, oczywiście, ta zasada nie
102
RS
obowiązywała. Cały Ivo! Tamsin nie chciała mu jednak nic mówić,
bała się, że w ten sposób okaże, jak silnie reaguje na jego dotyk.
Niech widzi, że poradziła sobie ze swoimi uczuciami, tak jak on ze
swoimi.
Szli razem po schodach. Lampa oświetlała wąski pas przestrzeni
wokół nich, mimo to korytarz pogrążony był w mroku. Tamsin miała
wrażenie, że czas cofnął się o sto lat. To tędy panowie Durand
odprowadzali swoje żony do sypialni. Na pewno były to żony, a nie
samotne kobiety. Chyba że to właśnie po swoich przodkach Ivo
odziedziczył skłonność do wywoływania skandali.
- O czym myślisz?
Tamsin, wyrwana z zamyślenia, omal znów nie upuściła książek.
Przycisnęła je mocno do siebie.
- Udziela mi się nastrój tego domu - powiedziała. - Zastanawiałam
się właśnie, czy twoi przodkowie lubili skandale, tak jak ty.
Ivo zatrzymał się na podeście. W dalszym ciągu prowadził
Tamsin, więc i ona musiała stanąć.
- Ja nie lubię skandali, i to nie ja je robię - powiedział. - Skandale to
specjalność kobiet, z którymi się zadaję.
- A ty jesteś niewinnym aniołkiem - zadrwiła, zastanawiając się,
czemu Ivo jest taki przystojny w świetle naftowej lampy. Nawet
teraz, kiedy starał się zachowywać jak najlepiej, było w nim coś...
dzikiego. Drażnił zmysły Tamsin, budził w niej pożądanie, sprawiał,
że czuła się przy nim kobietą...
Ivo stanowił wielkie wyzwanie! Nic dziwnego, że tak łatwo
przełamał opory, jakie miała wobec niego. Ale jak mógł winić za
wszystko, co się działo, kobiety, z którymi miał romanse?
- To one załatwiają wszystko na zasadzie  pocałuj i powiedz", nie
ja.
Tamsin wciągnęła głęboko powietrze. Była naprawdę zła.
- I to wszystko wyjaśnia, prawda? - wycedziła powoli. Na Ivie nie
zrobiło to wrażenia.
- Nie jestem święty, ale nigdy niczego nie obiecuję. Jeśli ktoś nie
może tego zaakceptować, kiedy przychodzi koniec, to już nie mój
103
RS
problem. Powinnaś to dobrze rozumieć. Przecież nie tak dawno
mówiłaś, jak strasznie jest tkwić w związku, który jest zupełnie
martwy, zwłaszcza jeśli się nie umie udawać. Czemu mnie winisz,
skoro sama zdecydowałaś, że musisz odejść?
Powinnam była raczej uciekać, pomyślała Tamsin, ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl