[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziecko, nigdy nie odejdzie od swego męża. Może boi się, że on nie będzie
dobrym ojcem? No cóż, nad tym też często się zastanawiał. Nie miał
przecież żadnych wzorców.
Szybkim krokiem wbiegł na ścieżkę. A niech to diabli! Za dużo o
tym wszystkim myśli. Związki między ludzmi nigdy nie są wieczne.
Widział, ilu mężczyzn przewinęło się przez życie jego matki, i wie, że
monogamia i miłość to bajki.
To dlaczego, odkąd poznał Chloe, wydaje mu się, że miłość i
wierność są jednak możliwe?
Nagle zobaczył ją parę metrów przed sobą. Szła wolno, ze
spuszczoną głową.
Co ją tak zmartwiło? Pewnie uświadomiła sobie, że to jej cholerne
przedszkole to tylko marzenie.
Kiedy wręczyła ojcu wymówienie, ten, o dziwo, wcale nie wpadł w
szał.
- To było tylko zastępstwo. Oboje o tym wiedzieliśmy - powiedziała.
~ 127 ~
RS
Pastor zdobył się nawet na uśmiech.
- Z tym, że jedno z nas wolało o tym nie myśleć. - Miller odłożył
wymówienie na biurko. - Zresztą wkrótce i tak będziesz bardzo zajęta.
- Na pewno. Mówiłam ci, że znalezliśmy dom? Thad ściągnął
brygadę remontową, która obejrzy go z nim dziś po popołudniu. To stara
zagroda. Za domem jest szopa, którą Thad przerobi na swój warsztat, a
kuchnia jest ogromna. W domu są dwa kominki i pięć sypialni i - tu Chloe
skrzywiła się - łazienka, która będzie musiała być wyremontowana w
pierwszej kolejności.
- Cieszę się. Pewnie będziecie się chcieli wprowadzić, zanim dziecko
przyjdzie na świat.
- A ja... Co ty powiedziałeś?
Pastor tylko się uśmiechnął.
- Nie tłumacz się. Wiedziałem o tym jeszcze przed waszym ślubem.
Chloe przez chwilę nie była w stanie wydobyć z siebie głosu. Nie
przypuszczała, że kiedykolwiek będzie musiała rozmawiać o tym z
własnym ojcem.
- Myślisz, że jestem w ciąży? - wyjąkała w końcu.
- Bardzo się z tego cieszę - zapewnił ją.
- Cieszysz się. I nie przeszkadzało ci, że to, o czym myślisz, stało się
jeszcze przed moim ślubem?
- Byłem zawiedziony - przyznał. - Miałaś takie niezłomne zasady
moralne, więc sądziłem...
- Ja też jestem zawiedziona. Tym, że mogłeś mnie o to podejrzewać.
Nie jestem w ciąży. To znaczy może teraz jestem, ale nie byłam, kiedy się
pobieraliśmy.
~ 128 ~
RS
Pastor Miller uniósł brwi.
- Nie byłaś? Ale kiedy Thad do mnie przyszedł, powiedział.
- Thad do ciebie przyszedł? - przerwała mu Chloe. -Kiedy to było?
- Gdy przyszedł poprosić mnie o twoją rękę.
- Prosił cię o moją rękę? Nie, to niemożliwe!
- Tak naprawdę to o nic nie prosił. Poinformował mnie, że się
pobieracie, i poprosił o pomoc w zorganizowaniu ślubnej ceremonii.
- I powiedział ci, że jestem w ciąży?
No, już ona z tym gagatkiem sobie porozmawia. Ale najpierw
wyrwie mu wszystkie włosy z piersi - jeden po drugim.
- Właściwie powiedział tylko, że musicie się pobrać. A ja
zrozumiałem... Ale on na pewno chciał, żebym tak to zrozumiał.
- Aha.
- Więc na razie nie będę dziadkiem?
- Jeszcze nie. Muszę już iść - rzuciła, czując, jak wzbiera w niej
gniew.
Jeszcze nigdy tak szybko nie dojechała do domu. Nadchodziła pora
kolacji, ale przed przyczepą nie było furgonetki. Przygotowując
zapiekankę, Chloe z furią trzaskała szufladami i szurała garnkami.
Dlaczego Thad chciał, by ojciec wywnioskował... Na samą tę myśl
poczuła się jeszcze bardziej zła. Wsunęła zapiekankę do pieca i szła
właśnie do sypialni, żeby się przebrać, kiedy do kuchni wszedł Thad. W
maleńkim, ciasnym wnętrzu zrobiło się jeszcze ciaśniej.
- Cześć! - zawołał wesoło i wyciągnął do niej ręce. -Dom mamy już
prawie zaklepa... Hej, co jest? - Chloe zamachnęła się, a on, chroniąc
swoją pierś, prawie w ostatniej chwili chwycił ją za nadgarstki.
~ 129 ~
RS
To był odruch; nie spodziewała się Thada akurat w tej chwili, więc
kiedy wszedł jej w drogę, nie chciała, by jej dotykał.
- Ty... ty wstrętny, kłamliwy szczurze. - To była najgorsza obelga,
jaka jej przyszła do głowy. - Dlaczego chciałeś, żeby ojciec myślał, że
jestem w ciąży?
Patrzył na nią tak, jakby zwariowała. To chyba nie było nawet takie
dalekie od prawdy. Nie spuszczając z niej oka, odsunął się o kilka kroków.
- Wcale tego nie mówiłem - odparł. - On sam wysnuł taki wniosek.
- Nie tłumacz się w ten sposób. - Chloe podeszła do niego i stuknęła
palcem w jego pierś. - Powiedziałeś, że musimy pobrać się szybko, a choć
wiedziałeś, co sobie pomyślał, nie wyprowadzałeś go z błędu. Wiedziałeś,
jak ważne jest dla mnie, by pójść do ślubu nietkniętą, a teraz mój własny
ojciec pomyśli, że nie... że nie...
- Nie poszłaś do ślubu nietknięta - zauważył. Teraz i on był już zły. -
O ile dobrze pamiętam, dotykałem cię wszędzie, gdzie można, jeszcze
przed ślubem. I bardzo ci się to podobało.
Chloe zazgrzytała zębami tak mocno, że chyba zdarła z nich szkliwo.
- Dzięki, że mi o tym przypomniałeś. Zapomniałam, jaki z ciebie
dżentelmen.
Chciała go ominąć, wejść do sypialni i zatrzasnąć mu drzwi przed
nosem, ale Thad był szybszy. Chwycił ją za ramię i przytrzymał.
- Puść mnie! - Chloe próbowała się wyrwać, ale Thad jedną ręką
mocno chwycił ją za nadgarstki, a drugą ujął pod brodę.
- Skoro chcesz być na mnie zła, to przynajmniej dam ci do tego
powód - rzekł, przywierając wargami do jej ust.
~ 130 ~
RS
Chloe wyrywała się, próbowała odwrócić głowę, lecz Thad
przyciągnął ją do siebie i uniósł do góry. W ostatniej chwili udało jej się z
całych sił kopnąć go w kostkę.
Przez chwilę wpatrywali się w siebie z furią. Chloe była na niego
naprawdę zła. Ale jej ciało, wzburzone adrenaliną, nie czuło gniewu, lecz
pożądanie. Rosnąca męskość Thada świadczyła o tym, że i on jest tak
samo podniecony. Chloe poczuła, że robi się mokra i gorąca. Próbowała
sobie przypomnieć, dlaczego jest zła, ale w głowie miała pustkę. Kiedy
Thad spojrzał na jej usta, miała wrażenie, że ich dotyka.
Tym razem, kiedy pochylił głowę, nie próbowała się odsunąć. Jej
wargi przywarły do jego ust, język wyszedł na spotkanie jego języka. Thad
postawił ją na ziemi, a ona uniosła nogę i oplotła nią jego udo. Wtedy on
puścił jej ręce i swoimi potężnymi dłońmi ujął jej pośladki, a ona
szarpnęła jego koszulę. Nie mógł już dłużej czekać. Pochylił się, wsunął
głowę pod jej spódnicę i szybkim ruchem zsunął jej rajstopy i majteczki.
Za chwilę ona rozpięła rozporek jego dżinsów i ujęła w dłoń jego
męskość. Thad cicho jęknął. Nie mógł czekać, aż znajdą się w sypialni.
Musiał mieć Chloe teraz, natychmiast. Oparł ją o ścianę i wszedł w nią
jednym pewnym pchnięciem.
Połączyły się ich ciała, oddechy, myśli. Razem dotarli tam, gdzie
liczyło się tylko ich dwoje.
A potem Thad zaniósł Chloe na kanapę i objęci czekali, aż ich ciała
ochłoną.
- Jestem za tym, żebyśmy zawsze się tak kłócili - szepnął, gładząc jej
włosy.
- Czy to była nasza pierwsza kłótnia?
~ 131 ~
RS
- Wolałabyś nieporozumienie?
Chloe musnęła wargami włosy na jego piersi i uśmiechnęła się.
- Wszystko mi jedno. Przepraszam, że tak na ciebie krzyczałam.
Sama nie wiem, co we mnie wstąpiło.
- Ja też cię przepraszam - westchnął Thad. - Nie powinienem w ten
sposób rozmawiać z twoim ojcem.
- A dlaczego tak zrobiłeś? Nie była już zła, tylko ciekawa.
Thad wahał się. Nie mógł jej przecież powiedzieć, iż bał się, że jeśli
ona zacznie się długo zastanawiać, nie zechce za niego wyjść.
- Za bardzo cię pragnąłem, by czekać - odparł.
Chloe nic nie powiedziała, lecz tylko pogładziła go po policzku.
Zauważył jednak, że nie patrzy mu w oczy.
- Wybaczysz mi?
- Tak. Nie obchodzi mnie, co ojciec sobie myśli. Nie chcę tylko, by [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl