[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przed opadami śniegu w zeszłym roku. Musimy iść na hale narąbać drzewa, poprzerywać
rzepę na polu, uszczelnić dach spiżarni. I w samym środku tych prac przychodzi pora na
łowienie czarniaka.
- To nie przypomina wcale wakacji - zauważyła Tordhild.
- W pewnym sensie to jednak dla nas wakacje. Zajmujemy się wtedy zupełnie inną pracą
niż na co dzień. A więc mamy wakacje.
- Ja też chcę pójść na hale rąbać drzewo - dopominał się Johannes. - Czy Ola Havard
może iść z nami?
Havard wymienił spojrzenia z Mali. Mali skinęła głową.
- Tak, możemy zabrać z sobą Olę Havarda - zgodziła się. - Na pastwiskach jest teraz
przepięknie. Często o tej porze można też spotkać znajomych z innych dworów, bo wszyscy
idą rąbać drewno mniej więcej w tym samym czasie każdego roku.
- Mogę teraz zadzwonić do Oli Havarda?
Johannes zeskoczył z kolan Havarda i biegiem ruszył na korytarz.
- Nie, musimy poczekać, aż ustalimy dzień, w którym się wybierzemy na hale - zawołał za
nim Havard. - Teraz wypływamy na ryby.
Tego wieczoru parowcem przyszedł do Mali duży list. Pocztę przyniosła Ingeborg. Weszła
do salonu, wymachując przesyłką.
- List z Ameryki! - zawołała od drzwi i ucisnęła palcami kopertę. - Jaki gruby. Co tu
takiego może być?
Mali poczuła, jak serce jej zabiło. Złapała list i usiłowała wsunąć go do kieszeni fartucha,
ale okazał się za duży. Długo na niego czekała. W ostatniej korespondencji, którą dostała od
Martina Bakkena, jakoś w lutym, pisał, że przyśle jej bilety na statek do Ameryki, kiedy już
będzie całkiem pewien co do terminu otwarcia sklepu w St. Paul. Powiadomił ją wtedy, że są
pewne opóznienia, ale otwarcie nie powinno nastąpić pózniej niż na początku sierpnia.
List palił Mali w rękę. Ucieszyła się, że Havard wypłynął w morze. Potrzebowała czasu,
żeby się zastanowić, w jaki sposób mu powiedzieć o tym, że wreszcie wszystko zostało
postanowione. Co prawda wiedział już o planowanej podróży, pomyślała, ale dopóki nie
miała w ręku biletu, łudził się pewnie nadzieją, że mimo wszystko do tego wyjazdu nie
dojdzie. Mali nie była zresztą o tym przekonana, ponieważ nigdy nie rozmawiali o jej
wyjezdzie do Ameryki.
- Idę do tkalni - oznajmiła.
I zaraz zniknęła w drzwiach salonu.
Usiadła na stołku przy krosnach i drżącymi palcami otworzyła list. Wraz z pięknym,
zapisanym papierem listowym w linie znajdowała się w środku sztywna koperta. Mali
otworzyła ją. Wyjęła bilet: miejsce w kabinie 320 na pokładzie  Stavangerfjord", wyjazd z
Bergen dwudziestego lipca.
Mali czuła, że ma wypieki na policzkach. A więc jednak stało się! Trzymała w ręku bilet
do wielkiej przygody! Powoli odłożyła go na brzeg stołu. Następnie rozwinęła papier listowy.
Jej oczom ukazało się otwarte, staranne pismo Martina Bakkena.
Droga Mali!
Przesyłam bilet na podróż. Ustaliliśmy, że otwarcie sklepu w St. Paul nastąpi czwartego
sierpnia. Pomyślałem, że będziesz potrzebowała kilku dni na odpoczynek po podróży,
rozpakowanie się i przygotowanie do uroczystego otwarcia sklepu. Musisz również poznać
kilka osób, które będą z nami pracowały. Dlatego uznałem, że byłoby dobrze, gdybyś
popłynęła statkiem  Stavangerfjord" z Bergen dwudziestego lipca. O ile wiem, musisz
najpierw dostać się parowcem z Inndalen do Kristiansund, a następnie na pokładzie
 Hurtigruten" do Bergen. Sprawdziłem odpowiednie połączenia. Jeżeli wyruszysz ze Stornes
w sobotę siedemnastego lipca, to powinnaś zdążyć. Potem czeka Cię osiem dni podróży
statkiem. Mam nadzieję, że podróż Ci się spodoba. To piękny statek, poza tym zamówiłem Ci
dobrą kabinę. Zatem, jeśli pogoda nie będzie zła - co o tej porze roku rzadko się zdarza -
czeka Cię wspaniała, pełna niezapomnianych wrażeń podróż przez Atlantyk. Bilet powrotny
znajduje się u mnie. Zamówiłem go na trzydziestego sierpnia z Nowego Jorku, gdzie
oczywiście Cię odwiozę.
Mam nadzieję, że terminy i pozostałe warunki Ci odpowiadają. O wyjezdzie wiedziałaś już
przecież od jakiegoś czasu, mimo że ostateczna data otwarcia sklepu nie została do tej pory
ustalona.
Jak wiesz, planowałem otwarcie sklepów również w kilku innych miastach. Zamierzam
zrealizować te pomysły, ale najpierw muszę poczekać i przekonać się, jak nam pójdzie tutaj w
Minnesocie. Mieszka tu wielu imigrantów z Norwegii, a jeszcze więcej ich potomków. Poza
tym zamierzam zainwestować wszystkie środki w to jedno przedsięwzięcie. Muszę przyznać, że
nie oszczędzałem na niczym i zrobiłem wszystko, żeby okazało się sukcesem. I na pewno się
nie zawiodę!
Zakładam, że ukończyłaś wszystkie prace, które chciałabyś przywiezć. Mam nadzieję, że
nie pracowałaś zbyt ciężko ani że nie ucierpiały na tym inne Twoje sprawy. Tutaj sporo osób
okazuje ogromne zainteresowanie dla Twoich prac, jak również dla Twojej osoby. Wielu, jak
wspomniałem, ma swoje korzenie w Norwegii i bardzo chciałoby się z Tobą spotkać.
Wszystkie koszty podróży - należność za bilety na parowiec,  Hurtigruten" oraz wydatki na
pokładzie statku do Ameryki - oczywiście Ci zrefundujemy. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo
się cieszę, że przyjedziesz.
Mam nadzieję, że w Stornes wszystko układa się dobrze. Zdaję sobie sprawę, że
mieszkańcom dworu trudno będzie radzić sobie tyle czasu bez Ciebie, ale na pewno się uda.
Ze swej strony uczynię wszystko, by ta podróż na długo pozostała w Twej pamięci i by
dostarczyła Ci również wiele korzyści - pod każdym względem.
Czekam na spotkanie z Tobą w Nowym Jorku dwudziestego siódmego lipca.
Serdeczne pozdrowienia
Martin Bakken.
Mali długo siedziała wpatrzona przed siebie. Serce szybko biło jej w piersi. Bakken nie
wiedział nic o Ruth, pomyślała. Zastanawiała się, czy powinna napisać do niego i o
wszystkim mu opowiedzieć. Wolała jednak poczekać, aż się spotkają. Zdecydowała, że
pojedzie niezależnie od wszystkiego. %7łeby napisać o Ruth... Nie, nie potrafiłaby się na to
zdobyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl