[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w prywatne sprawy brata. W rzeczywistoÅ›ci byÅ‚a bardzo za­
dowolona z takiego rozwoju wypadków. Choć przygnębiała ją
rozpacz Luke'a, to nie pragnęła dla niego takiej żony. Zawsze
uważała, że Caroline nie jest warta jej brata.
Sześć miesięcy pózniej Caroline wyszła za Williama Simp-
sona, mężczyznę prawie trzydzieści lat od niej starszego,
bogatego i wystarczająco pozbawionego rozsądku, żeby do
reszty zepsuć młodą żonę. Jedynym uczuciem Hester była
wielka ulga.
Teraz Simpson nie żyje, a Caroline jest wdową. Hester miała
142
nadzieję, że dziewczyna nie zechce powrócić do Luke'a. Jej
zdrada bardzo go zraniła, skoro do tej pory żadna inna kobieta
nie zajęła jej miejsca. Możliwe, że w jego sercu nadal tli się
jakieÅ› uczucie do niej.
Hester zepchnęła kota z kolan i poszła napisać do wdowy
oschłe kondolencje.
Podczas gdy Anna przepytywała madame Gontaut, Luke
zasięgał języka wśród kolegów po fachu. Jadąc dorożką, wolno
toczącą się w stronę Knightsbridge, rozmyślał nad tym, czego
się dowiedział. Zgodnie z uzyskanymi danymi, Henry Ignatius
przyjechaÅ‚ do Anglii z poczÄ…tkiem wybuchu rewolucji fran­
cuskiej, posługując się amerykańskim paszportem. Nie osiedlił
się w Londynie, jak reszta imigrantów, tylko ruszył na północ,
gdzie po zainwestowaniu w budowÄ™ kanałów, a pózniej w prze­
mysł ciężki, dorobił się fortuny. Szanowano go za to, że miał
głowę do interesów.
- Do Londynu zaglÄ…daÅ‚ rzadko - dodaÅ‚ informator. - Za­
kotwiczył się na północy. Gdzieś w okolicy Ironbridge, jak
sÄ…dzÄ™.
Wszystko to raczej nie pasowało do osoby kleryka imigranta
i Luke zaczynał już wątpić, czy chodzi o tego samego człowieka,
kiedy informator dodał:
- Plotka niosła, że był kaznodzieją, księdzem, czy kimś
takim. Moim zdaniem, to maÅ‚o prawdopodobne. Choć rzeczy­
wiście cechowała go pewna surowość w obejściu... być może
stąd te plotki. Zawsze na przykład pościł w piątki.
- Dziwne - oględnie rzucił Luke.
Nie miał pojęcia, jak powinien rozmawiać z panną le Vivier.
Może powie, że przybywa przekazać uszanowania od siostrze-
143
nicy jednego ze swoich kolegów po fachu. Czy mógł mieć
kiedykolwiek do czynienia z panem Ignatiusem przy okazji
spraw zawodowych? Wątpił, żeby panna le Vivier orientowała
siÄ™ w tym.
Queens Garden okazało się rzędem skromnych domków
z wyszorowanymi frontowymi schodami i wypolerowanymi
klamkami. Otworzyła mu schludna, niewysoka pokojówka;
odebrała od niego wizytówkę.
Kilka minut pózniej wprowadzono go do niewielkiego saloniku
ze ścianami pomalowanymi na zielono. Powitała go drobna
kobieta. Panna le Viveir wyglądała jak miniaturka. Miała około
pięćdziesięciu lat, siwe włosy porządnie związane pod czepecz-
kiem; ubrana była w staromodną niebieską suknię w biały wzorek.
Jasnoniebieskie oczy patrzyły na gościa nieco podejrzliwie.
- Pan Redbourn? - Jej angielski był bez zarzutu.
Luke natychmiast zdał sobie sprawę, że gospodyni jest zbyt
inteligentna, żeby dać się zwieść wykrętnym tłumaczeniom.
Musi powiedzieć prawdę - a przynajmniej jej część. Spróbował
w skrócie zreferować swoją historię.
- Przybyłem tu jako przyjaciel rodziny panny de Cardonnel
- zaczął. - Zastrzegam się, że mogę podążać mylnym tropem,
więc gdyby się okazało, iż tak jest, z góry proszę o wybaczenie,
że zabieram pani czas.
- ProszÄ™, niech pan usiÄ…dzie, panie Redbourn - zapropono­
wała panna le Vivier. - Na siedząco będzie się panu podążało
tym tropem o wiele wygodniej.
Luke uśmiechnął się.
- Zastanawiałem się, madame, czy pani wuj, pan Ignatius,
nie nazywał się niegdyś Ignace?
- A gdyby tak było? - Panna le Vivier nie zdradzała oznak
najmniejszego zdenerwowania.
144
- W takim razie to on pomagał pannie de Cardonnel i jej
rodzinie w otrzymaniu paszportów i w ucieczce z Francji
w dziewięćdziesiątym trzecim roku.
- Aha - rzuciła panna le Vivier.
Luke zorientował się, że dama nie zamierza mu więcej pomóc. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl