[ Pobierz całość w formacie PDF ]

da mu dwie aspiryny i odeśle go do domu, a ciebie zostawi,
żeby zrobić ci zastrzyk.
Stefanowi zaczęła się ta sytuacja podobać. Wsunął ręce
w kieszenie i zapytał:
- Jaki zastrzyk?
- Jaki... Stefan, czy jesteÅ› chory?
- Usycham z braku zainteresowania.
Carrie roześmiała się ironicznie.
- Mac? - zawołała, znikając w głębi domu. - Gdzie
jesteÅ›?
130 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
Stefan wszedł za nią i zobaczył Carrie przy telefonie.
- Tak, teraz. Nie. On zupeÅ‚nie nie może oddychać. - Spo­
jrzaÅ‚a na Stefana i dodaÅ‚a: - Nie mogÄ™ uwierzyć, że pan Szy­
szko wcześniej tego nie zauważył. Tak. Dobrze, przygotuje
go. Proszę się pośpieszyć.
Zaalarmowany Stefan wyjął ręce z kieszeni.
- Co siÄ™ dzieje?
- Mac ma zapalenie płuc.
- Co takiego?
Carrie spojrzała na niego z wyrzutem.
- Nie słyszałeś jego głosu?
Stefan przeniósł wzrok na Maca, który siedział na swoirrf
fotelu z zamkniÄ™tymi oczami. UchyliÅ‚ jednÄ… powiekÄ™ i prze­
słał mu leciutki, ledwo dostrzegalny uśmiech.
Stefana ogarnęło zdumienie. Czyżby staruszek udawał?
- Czy Mac ma jakiś szlafrok? - zapytała Carrie.
- ZobaczÄ™.
Wbiegł na schody, przeskakując po dwa stopnie... tak, jak
w jego marzeniach Carrie miała wbiegać do niego, leżącego
na łożu śmierci. Usłyszał jej głos:
- Sprawdz, czy szlafrok jest czysty!
- Poszukaj w Å›rodkowej szufladzie po lewej stronie - wy­
chrypiał Mac.
Uświadomił sobie, że sytuacja jest poważna. Mac był tak
chory, ze bez protestów zgodził się pojechać do szpitala! Macf
Człowiek z żelaza. Stefan poczuł przerazliwy lęk.
LÄ™k? Z powodu tego uciążliwego staruszka? ZdumiewajÄ…­
ce. Czyżby Mac znaczył coś dla niego? Dlaczego wcześniej
sobie tego nie uświadomił? Carrie tak mu zamąciła w głowie,
że nie zwracał uwagi na nic innego. Ciekawe, kogo jeszcze
zaniedbał z powodu tej nieczułej kobiety?
Siebie samego. No, może niezupeÅ‚nie. PomyÅ›laÅ‚ ze współ­
czuciem o własnych emocjach i reakcjach. Był tak zajęty
TA NIEZNOZNA WIEDyMA 131
sobą, że nie zauważył choroby Maca. Okropne. Po prostu
okropne.
Ale Mac jednak przesłał mu porozumiewawczy uśmiech.
Czyżby udawaÅ‚ chorobÄ™ po to, by zwabić tu Carrie dla Ste­
fana? Czy był aż tak sprytny? Może zawsze miał kłopoty
z płucami?
Lepiej to sprawdzić.
Wkrótce przyjechała karetka. Wszyscy pielęgniarze znali
Maca i żartowali z nim, wchodząc do domu i wynosząc go na
noszach. WypeÅ‚nili dom haÅ‚asem, podobnie jak bracia Stefa­
na. Biła z nich pewność siebie. Delikatnie położyli Maca na
noszach, docinajÄ…c mu przy tym i opowiadajÄ…c, jakim jest dla
nich ciężarem.
- Masz szczęście, że akurat znajdzie się miejsce dla ciebie
- mówili. - Ależ jesteś ciężki. Czym ten Stefan cię karmi?
Roger to dobry lekarz. Wyleczy cię do jutra, a jeśli znajdzie
siÄ™ dla ciebie jakaÅ› Å‚adna pielÄ™gniarka, to najdalej do przyszÅ‚e­
go tygodnia. Niedługo będziesz mógł wrócić do Stefana
i znów dbać o jego moralność.
Pomimo tych wszystkich żartów obchodzili się z Makiem
bardzo delikatnie i nie kołysali noszami.
- Chcesz z nami pojechać? - zapytali Stefana.
Natychmiast ruszył w stronę karetki, ale Carrie odsunęła
go na bok, wsunęła mu w dłoń kluczyki i powiedziała:
- Przyprowadz mój samochód do szpitala.
BrakowaÅ‚o tylko tego, żeby rzuciÅ‚a mu ćwierć dolara. Na­
prawdę wcale jej nie obchodził. Znaczył dla niej tyle, co
drobina kurzu na drodze.
Jedynym powodem, dla którego Stefan nie wpadÅ‚ w pani­
kę, był ten nieznaczny uśmieszek przesłany mu przez Maca.
Gdyby był rzeczywiście tak chory, jak Carrie sądziła, to by
się nie uśmiechał, prawda?
Toteż nie martwił się tak bardzo o staruszka. Wszedł do
132
TA NIEZNOZNA WIEDyMA
domu, pogasił światła i sprawdził, czy piecyk jest wyłączony.
OdstawiÅ‚ samochód Carrie na bok, wyprowadziÅ‚ swój i dopie­
ro wtedy wyruszył do szpitala.
MaÅ‚o brakowaÅ‚o, a zostawiÅ‚by jej kluczyki na stole w ku­
chni, ale natychmiast uświadomił sobie, że Carrie może sama
wejść do domu i je zabrać, toteż wsunął je do kieszeni.
W szpitalu Stefan przekonał się, że Mac naprawdę jest
chory. Wszyscy byli bardzo uprzejmi i odnosili siÄ™ do niego
z wielką troską. Ponieważ Mac nie miał krewnych, Stefan
otrzymał przywileje zazwyczaj przysługujące rodzinie. Mógł
stać w drzwiach sali i rozmawiać z pacjentem z aseptyczną
maską na twarzy, którą dały mu pielęgniarki.
Tym razem Mac jednak nie mógł nic odpowiedzieć. Leżał
na Józku wśród rurek i monitorów, a dokoła niego biegały
pielęgniarki.
Wszyscy nosili maski.
Stefan wrócił do domu dopiero w środku nocy. Kładąc się
do łóżka, uświadomił sobie coś, co go dręczyło, a na co
w pierwszej chwili nie zwrócił uwagi.
Kluczyki od samochodu Carrie nadal spoczywały na jego
komodzie, natomiast samochód zniknął. Miała drugi komplet.
ZabraÅ‚a auto bez jego wiedzy. ByÅ‚a cholernie niezależna, po­
trafiła się o siebie troszczyć i zupełnie go nie potrzebowała.
Musiał się pogodzić z tym, że już żadna inna kobieta nie
będzie go w stanie sobą zainteresować, a poza tym nieładnie
by było zawracać głowę komuś innemu, skoro nadal kochał
Carrie. Był skazany na samotność.
On także cierpiał, podobnie jak Mac.
Dni mijały, a Mac znajdował się na pograniczu życia
i śrriierci. Wydawało się, że jego duch już uleciał i pozostała
tylko krucha łupina ciała.
TA NIEZNOZNA WIEDyMA 133
OdwiedzaÅ‚o go niemal caÅ‚e miasto. Nawet Pat i Jerry przy­
lecieli, by się z nim zobaczyć, zaś szalona Donna przyjechała
samochodem.
Telewizyjne wiadomoÅ›ci wykorzystaÅ‚y fragment starej ta­
śmy autorstwa Pata, potem zaś pokazano Maca w szpitalu
podÅ‚Ä…czonego do kroplówki. Podobnie uczyniÅ‚a stacja, w któ­
rej pracowała Carrie. Mac ukazał się we wszystkich stacjach
telewizyjnych. Mnóstwo obcych ludzi pisało do niego listy
i odwiedzaÅ‚o go. Najczęściej byli to kombatanci drugiej woj­
ny światowej. Chcieli pocieszyć starego weterana, który był
chory i nie miał nikogo bliskiego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl