[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zrobili wiele dobrego dla mojego departamentu. Wykonali wspaniałą robotę, której nikt inny
nie potrafiłby wykonać lepiej. Zabawa w mafię może wydawać się niepoważna, ale w końcu
któż nie lubi się bawić? Najważniejsze jest to, że ci oto ludzie gotowi byli stawić czoła
niebezpieczeństwom. Nie dla pieniędzy, lecz dla samej przyjemności sprawdzenia siebie
gotowi byli służyć dobru ludzkości.
A teraz, lady Eileen, chciałbym dokonać prezentacji. Oto pan Mosgorovsky, którego
zdążyła już pani spotkać osobiście. Jak pani wie, pan Mosgorovsky jest właścicielem tego
klubu, lecz oprócz tego jest naszym stałym współpracownikiem i tajnym agentem do walki z
bolszewizmem. Numer pięć to hrabia Andras z ambasady Węgier, oddany przyjaciel
nieodżałowanej pamięci Geralda Wade a. Numer cztery to pan Hayward Phelps, amerykański
dziennikarz, którego sympatie probrytyjskie są powszechnie znane. Numer trzy&
Battle urwał i uśmiechnął się szeroko. Bundle spojrzała za jego wzrokiem i wpatrywała się
w zakłopotaną twarz Billa Eversleigha.
 Po numerze dwa  ciągnął Battle poważniejąc  pozostało jedynie puste miejsce. Na
tym krześle zasiadał pan Ronald Devereux, wspaniały człowiek, który oddał swe życie dla
dobra naszego kraju. Numer jeden, cóż, numerem jeden był świętej pamięci pan Gerald
Wadę. Jego ofiara nigdy nie będzie zapomniana. Miejsce pana Wade a zajęła kobieta.
Przyznam szczerze, iż zgodziłem się na to po długim wahaniu, jednak ta wspaniała niewiasta
okazała się godną następczynią pana Wade a. Jej odwaga i zdolności były dla nas nieocenioną
pomocą. Godzina pierwsza jako ostatnia zdjęła maskę i Bundle bez zdziwienia odkryła, że
kryje się za nią piękna twarz hrabiny Radzky.
 Domyślałam się tego  rzekła Bundle.
 Ale nie wiesz jeszcze wszystkiego  odezwał się Bill.  Bundle, pozwól, że
przedstawię ci Babe St Maur. Pamiętasz, jak opowiadałem ci o jej zdolnościach aktorskich?
Przyznaj, że swą rolę zagrała wspaniale.
 To nie było trudne  odparła panna Maur z rozwlekłym amerykańskim akcentem. 
Moi rodzice pochodzą z Węgier, więc nietrudno mi było udawać Węgierkę. Ale niewiele
brakowało, a zdradziłabym się w  Abbey , kiedy rozmawialiśmy o ogrodach.
Urwała, po czym rzekła nagle:
 Nie robiłam tego dla zabawy. Widzi pani, Ronny i ja byliśmy sobie bardzo bliscy. Po
jego śmierci przyrzekłam sobie, że znajdę tego łajdaka, który go zabił.
 Nic z tego nie rozumiem  wyznała Bundle.  Już sama nie wiem, co jest prawdą, a
co nie.
 To proste, lady Eileen  rzekł Battle.  Zaczęło się od tego, że grupka młodych ludzi
chciała zabawić się w detektywów. To pan Wade przyszedł do mnie z tym pomysłem.
Zaproponował mianowicie, żeby utworzyć amatorską organizację ludzi, którzy mieli
zajmować się współpracą z wywiadem. Ostrzegałem go, że taka działalność może okazać się
niebezpieczna, ale on nie należał do ludzi, których łatwo przestraszyć. Zastrzegłem, że
wszyscy członkowie grupy podejmą się tego zadania na własną odpowiedzialność. Przyjaciele
pana Wade a nie zlękli się trudności i niebezpieczeństw. I tak się to wszystko zaczęło.
 Ale co było waszym celem?  spytała Bundle.
 Celem był pewien człowiek. To nie był zwykły złodziejaszek. Pracował w świecie pana
Wade a, w świecie ludzi związanych z wywiadem. Ten człowiek był niezwykle
niebezpiecznym szpiegiem, który interesował się wyłącznie sprawami najwyższej wagi
państwowej. Już dwa razy zdołał skraść szczególnie ważne plany i byliśmy przekonani, że
musi to być ktoś blisko związany z kołami wywiadu. Do śledztwa zaprzęgnięto najlepszych
fachowców, niestety bez powodzenia. Zdecydowałem oddać sprawę w ręce amatorów, co
okazało się szczęśliwym pomysłem.
 Złapaliście go?
 Tak, choć niestety nie obyło się bez ofiar. Ten człowiek był naprawdę niebezpieczny.
Dwóch młodych ludzi oddało swe życie, ale Siedem Zegarów nie chciało się poddać. Zdołali
dokonać tego, co nie udało się profesjonalistom. Dzięki obecnemu tu panu Billowi
Eversleighowi udało się schwytać przestępcę na gorącym uczynku.
 Kim jest ten człowiek? Znam go?
 Zna go pani bardzo dobrze, lady Eileen. Aresztowaliśmy go kilkanaście minut temu.
Nazywa się Jimmy Thesiger.
ROZDZIAA TRZYDZIESTY TRZECI
OPOWIEZ NADINSPEKTORA BATTLE A
Nadinspektor Battle poprawił się w krześle i przystąpił do wyjaśnień.
 Przez długi czas nie podejrzewałem pana Thesigera. Pierwszą wskazówką były ostatnie
słowa umierającego Ronalda Devereux. Naturalną rzeczy koleją zrozumiała pani, że pan
Devereux chciał ostrzec Jimmy ego Thesigera i przekazać, że zastrzelili go ludzie z tajnej
organizacji o nazwie Siedem Zegarów. Tak mogło się wydawać komuś nie wtajemniczonemu
w całą sprawę. Ale ja wiedziałem, że to niemożliwe. Było dla mnie oczywiste, że pan
Devereux chciał przekazać informacje Siedmiu Zegarom i że informacja dotyczyła pana
Thesigera.
Coś mi w tym nie pasowało, ponieważ wiedziałem, że pan Devereux i pan Thesiger byli
bliskimi przyjaciółmi. Ale przypomniałem sobie jeszcze coś  kradzieże były dokonywane
przez kogoś o bliskich powiązaniach z wywiadem. Kogoś, kto pracuje w Ministerstwie Spraw
Zagranicznych lub też kogoś, kto ma bezpośredni dostęp do plotek pochodzących z
ministerstwa. Zastanawiało mnie również, skąd pan Thesiger czerpie środki na swe
utrzymanie. Jego ojciec zostawił w spadku sporą sumę, ale zbyt małą, by pozwolić
Jimmy emu na tak wystawne życie. A więc skąd pochodziły pieniądze pana Thesigera?
Wiedziałem również, że pan Wade tuż przed odwiedzinami w  Chimneys odkrył coś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl