[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Drzwi trzasnęły. Hardison wydedukowaÅ‚, że krÄ…g po­
dejrzanych się zacieśnia. Co więcej, uznał, że sam
WYJDy ZA MNIE, KATE 103
najwyrazniej jest sprawcą złego humoru panny O'Connor.
Zastukał śmiało.
- Kate, jeśli zechcesz mi powiedzieć, o co chodzi,
z pewnością dojdziemy do porozumienia.
- WynoÅ› siÄ™ stÄ…d!
- Nie zapominaj, że ja również jestem uparty. Poza tym
mam twoje rzeczy.
Ku jego zaskoczeniu drzwi otworzyły się po raz trzeci.
Oczekiwał, że lada chwila Kate je zatrzaśnie, lecz tym
razem kapryśna panna błyskawicznie przemknęła obok
niego i wybiegła z jadłodajni, nim zdążył ją zatrzymać.
- Poczekaj!
Kiedy ją dogonił, próbowała wyciągnąć z auta jedno
z pudeł. Zastosował skuteczny chwyt. Jedną ręką objął
dziewczynę w talii, a drugą chwycił za nadgarstki.
- JeÅ›li zaraz nie powiesz mi, o co chodzi, twoich klien­
tów czeka nie lada widowisko. Gapią się na nas przez
okna. - Rzut oka wystarczył, by dziewczyna pojęła, że
Will ma racjÄ™. Hardison kuÅ‚ żelazo, póki gorÄ…ce. - Powin­
naÅ› teraz zarzucić mi rÄ™ce na szyjÄ™ i pocaÅ‚ować narzeczo­
nego, bo przez swoje pochopne zachowanie praktycznie
zerwałaś naszą umowę. Właściwie powinnaś teraz oddać
sumę, którą zainwestowałem w twoją firmę.
- To najlepsze rozwiÄ…zanie - mruknęła Kate i próbo­
wała się wyrwać z objęć Willa, który zrozumiał, że sprawa
jest poważna, skoro dziewczyna gotowa jest zrezygnować
z realizacji swoich planów.
- Skarbie - szepnął i przytulił ją mocniej - powiedz
mi szczerze, co siÄ™ staÅ‚o. Przecież zależy nam, by dotrzy­
mać umowy, ponieważ oboje na tym skorzystamy.
WYJDy ZA MNIE, KATE
104
- Okłamałeś mnie. - Znów próbowała go odepchnąć.
- O czym ty mówisz?
- Twierdziłeś, że w zaręczynowym pierścionku jest
cyrkonia.
- Czyżby?
- No dobrze. ByÅ‚am przekonana, że noszÄ™ taniÄ… bÅ‚y­
skotkę, a ty nie wyprowadzałeś mnie z błędu. Teraz wiem.
że to brylant wart dwadzieścia pięć tysięcy dolarów, czyli
połowę tej sumy, którą mi wypłaciłeś. Jeśli go zgubię...
- Umilkła nagle i zadrżała w jego ramionach.
- Jest ubezpieczony - szepnął i przytulił ją jeszcze
mocniej. Po chwili mruknÄ…Å‚: - Nie znoszÄ™ plotkarzy.
- Sam jesteś uosobieniem dyskrecji - rzuciła drwiąco
- I o to poszło? - spytał pobłażliwie.
- Pewnie uważasz, że nie ma się czym przejmować,
- Kate wykorzystała moment nieuwagi i wyślizgnęła się
z jego objęć.
- Oczywiście.
- Czemu wybraÅ‚eÅ› tak cenny pierÅ›cionek? Nasze zarÄ™­
czyny to...
Will zamknął jej usta pocałunkiem. Miał dość ciągłego
podkreślania, że prowadzą fikcyjną grę. Trzeba skłonić tę
wariatkÄ™, by staÅ‚a siÄ™ nieco bardziej wiarygodna, bo ina­
czej wszystko popsuje. Wmawiał sobie, że całuje ją dla
dobra sprawy.
- Dosyć! Tak nie można - wykrztusiÅ‚a z trudem, od­
suwając się w końcu.
- OczywiÅ›cie - przytaknÄ…Å‚ skwapliwie, choć nie odry­
wał wzroku od jej ust.
- Will! - skarciła go natychmiast.
WYJDy ZA MNIE, KATE 105
- Tak?
- W ogóle nie zwracasz uwagi na to, co mówię -
stwierdziła z oburzeniem.
Potrząsnął głową, żeby się opamiętać.
- Już oprzytomniaÅ‚em - zapewniÅ‚. - ChciaÅ‚em ciÄ™ za­
prosić na obiad. Zarezerwowałem stolik... - Spojrzał na
zegarek. - Musimy być w restauracji za dziesięć minut.
- Obawiał się, że Kate odmówi, ale zerknęła tylko na
siebie z niezadowoleniem i mruknęła:
- Chyba powinnam się przebrać.
- Nie trzeba. Zlicznie wyglÄ…dasz. - Z nie ukrywanym
zachwytem popatrzyÅ‚ na dziewczynÄ™, która miaÅ‚a na so­
bie zielony sweter i dobranÄ… kolorem spódniczkÄ™. Skrom­
ny strój znakomicie podkreÅ›laÅ‚ oryginalnÄ… urodÄ™ rudowÅ‚o­
sej panny O'Connor. Hardison nie mógÅ‚ od niej oczu ode­
rwać.
- Dobrze - powiedziała.
Kilka chwil minęło, nim Will pojął, że się zgodziła.
Natychmiast otworzyÅ‚ przed niÄ… drzwi, a nastÄ™pnie po­
mógÅ‚ zająć miejsce w aucie. Pospiesznie usiadÅ‚ za kierow­
nicą. Obawiał się, że dziewczyna zmieni zdanie, wyskoczy
z samochodu i po raz kolejny zatrzaśnie za sobą drzwi.
Gdy znalezli się w restauracji, a usłużny kelner przyjął
zamówienie i odszedÅ‚, Will siÄ™gnÄ…Å‚ do kieszeni po zarÄ™­
czynowy pierÅ›cionek. PoÅ‚ożyÅ‚ go na dÅ‚oni i pokazaÅ‚ na­
rzeczonej.
- Czyżby ci się nie podobał?
- Doskonale wiesz, że jest zachwycajÄ…cy. - Kate spo­
jrzała na Hardisona z gniewnym błyskiem w oku.
- W takim razie posłuchaj uważnie. Gdybym ci kupił
106 WYJDy ZA MNIE, KATE
pierścionek z cyrkonią, od razu stałoby się jasne, że nasze
zaręczyny to mistyfikacja. Wyobrażam sobie te plotki!
- O tym nie pomyślałam. Jesteś pewny, że zwróciłoby
to uwagę? - Zmarszczyła brwi.
- Kiedy się dowiedziałaś, ile wart jest pierścionek?
- zapytał Will, pozornie bez związku.
- DziÅ› po poÅ‚udniu, ale to zbieg okolicznoÅ›ci. ObsÅ‚ugi­
wała mnie ekspedientka, której mąż sprzedał ci ten klejnot.
- Takie już moje szczęście - mruknął Will. - Ten facet
będzie teraz gadał na prawo i lewo, jak mu się udało.
Pewnie sporo zarobił. Dziennikarze redagujący kronikę
towarzyską natychmiast rozgłoszą nowinę.
- Strasznie drogi - westchnęła Kate, spoglądając na
pierścionek.
- Już ci mówiłem, że jest ubezpieczony. Poza tym
wspaniale podkreśla blask twoich oczu.
- Pochlebca!
- Nieprawda! - odparł z uśmiechem i dodał prosząco:
- Czy przyjmiesz go z powrotem? - Nie czekajÄ…c na
odpowiedz, ujął dłoń Kate i wsunął jej pierścionek na palec.
W tej samej chwili oślepiła ich lampa błyskowa.
- Cholera! - zaklÄ…Å‚ Will.
- Dobry wieczór, panie Hardison - usłyszeli wesoły
damski głos.
Gdy odzyskaÅ‚ zdolność widzenia, ujrzaÅ‚ znajomÄ… repor­
terkÄ™ z plotkarskiego tygodnika.
- Ach, to pani James - mruknÄ…Å‚ z rezygnacjÄ….
- Raczej Viola. Znamy się kawał czasu. Nie wiem
natomiast, kim jest pańska towarzyszka.
- To moja narzeczona, Kathryn O'Connor.
WYJDy ZA MNIE, KATE 107
Dziewczyna w milczeniu skinęła głową.
- Widzę, że świętujecie. Mogę zerknąć na pierścionek?
- nalegała Viola.
Kate rzuciła pytające spojrzenie Willowi, który nie miał
nic przeciwko temu. WyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™. Brylant lÅ›niÅ‚ tÄ™czo­
wo w blasku świec.
- Ho, ho! Szczęściara z pani, młoda damo.
- To raczej mnie należy uznać za wybrańca losu -
wtrącił pospiesznie Hardison. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl