[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odwrócił się od niej.
 Masz rację  powiedział.  To niemożliwe. Po prostu za wiele tych
trudności przeze mnie. Przez to, kim jestem.
Ktoś taki jak ty nie może wiązać się z kimś takim jak ja. Nie powinienem
był w ogóle tego proponować...
 Stefano!  przerwała Elena.  Stefano, gdybyś mógł przez chwilę nic
nie mówić...
 ... więc zapomnij, że cokolwiek powiedziałem...
 Stefano!  powiedziała.  Stefano, popatrz na mnie!
Powoli posłuchał i odwrócił się do niej. Zajrzał jej w oczy i pełne
goryczy samopotępienie wyparowało z jego twarzy, a zastąpiła je mina, od
której ona znów zaczęła oddychać z trudem. A potem, wciąż powoli, ujął
dłoń, którą do niego wyciągnęła. Powolnym gestem, kiedy oboje patrzyli,
wsunął jej pierścionek na palec.
Pasował tak, jakby został zrobiony specjalnie dla niej. Złoto połyskiwało
bogato w świetle, a lazuryt iskrzył głębokim, intensywnym błękitem jak
przejrzyste jezioro otoczone dziewiczymi śniegami.
 Będę musiała przez jakiś czas zatrzymać to w sekrecie  powiedziała,
słysząc drżenie własnego głosu.  Ciocia Judith dostanie szału, jeśli się
dowie, że się zaręczyłam przed skończeniem szkoły. Ale za rok w lecie
skończę osiemnaście lat, a wtedy już nie będzie mogła nas powstrzymać.
 Eleno, jesteś pewna, że tego właśnie chcesz? Niełatwo będzie ze mną
żyć. Już zawsze będę się od ciebie różnił, niezależnie, jak będę się starał.
Jeśli kiedykolwiek zmienisz zdanie...
 Póki nie przestaniesz mnie kochać, nigdy zdania nie zmienię.
Znów ją objął i poczuła, jak ogarniają spokój i zadowolenie. Ale
pozostawał jeszcze jeden, czający się na granicy podświadomości lęk.
 Stefano, ale jutro... Jeśli Caroline i Tyler zrealizują swój plan, to już
nie będzie miało znaczenia, czy zmienię zdanie, czy nie.
 A więc musimy po prostu zadbać o to, żeby go nie zrealizowali. Jeśli
Bonnie i Meredith mi pomogą, to ja chyba  znajdę jakiś sposób, żeby
odebrać Caroline ten pamiętnik. Nie ucieknę. Nie zostawię cię, Eleno,
zostanę i będę walczyć.
 Ale oni cię skrzywdzą, Stefano. Ja tego nie zniosę.
 A ja nie mogę cię opuścić. Więc załatwione. Pozwól, że zajmę się
resztą, znajdę jakiś sposób. A jeśli nie znajdę... No cóż, niezależnie od
wszystkiego, zostanę przy tobie. Będziemy razem.
 Będziemy razem  powtórzyła Elena i oparła głowę na jego ramieniu,
szczęśliwa, że przez chwilę może nie myśleć, ale tylko być.
20 listopada, piątek
Drogi pamiętniku, jest pózno, ale nie mogę zasnąć. Ostatnio jakbym
potrzebowała mniej snu.
No cóż, jutro wielki dzień.
Rozmawialiśmy dziś wieczorem z Bonnie i Meredith. Plan Stefano to
uosobienie prostoty. Chodzi o to, że niezależnie, gdzie Caroline ukryła ten
pamiętnik, będzie musiała jutro go wyjąć i zabrać ze sobą. Nasze
wystąpienia to ostatnie punkty obchodów, a ona musi najpierw wziąć udział
w paradzie i tak dalej. Na ten czas będzie musiała gdzieś ten pamiętnik
odłożyć. Więc jeśli będziemy ją obserwować od chwili, kiedy wyjdzie z domu
do momentu wejścia na scenę, powinno nam się udać zobaczyć, gdzie
schowa pamiętnik. A ponieważ ona nawet nie wie, że ją podejrzewamy, nie
będzie się miała na baczności.
I wtedy go odbierzemy.
Plan może nam się udać, bo wszyscy występujący podczas uroczystości
będą poprzebierani w historyczne stroje. Pani Grimesby, bibliotekarka,
pomoże nam włożyć nasze XIX-wieczne kostiumy przed paradą i nie wolno
nam nieść ani mieć na sobie niczego, co nie jest częścią kostiumu. %7ładnych
toreb, żadnych plecaków. %7ładnych pamiętników! Caroline będzie go
musiała w którymś momencie odłożyć.
Będziemy ją na zmianę obserwować. Bonnie będzie czekała pod jej
domem i zobaczy, co Caroline będzie niosła, wychodząc. ]a będę ją śledziła,
kiedy będzie się przebierała u pani Grimesby w domu. Potem, w czasie
parady, Stefano i Meredith włamią się do domu  albo do samochodu
Forbesów, jeśli go tam zostawi  i zrobią, co trzeba.
Nie wiem, co by się tu mogło nie udać. I nie umiem ci nawet opisać, o ile
lepiej się czuję. Tak dobrze jest móc się podzielić tym problemem ze Stefano.
Mam nauczkę na przyszłość. Już nigdy nie będę przed nim nic ukrywała.
Jutro założę swój pierścionek. Jeśli pani Grimesby zapyta mnie o niego,
powiem jej, że jest jeszcze starszy niż XIX stulecie, że to z renesansowych
Włoch. Chciałabym zobaczyć wtedy jej minę.
A teraz chyba lepiej spróbować trochę pospać. Mam nadzieję, że nic mi
się nie przyśni.
Rozdział 14
Bonnie drżała, czekając pod wysokim, wiktoriańskim domem. Dziś rano
powietrze było mrozne i chociaż dochodziła już ósma, słońce jakby wcale
nie wzeszło. Niebo stanowiło jedną wielką masę szarych i białych chmur,
pod nimi panował dziwny półmrok.
Zaczęła przytupywać i zacierać ręce, a potem drzwi domu Forbesów
otworzyły się. Bonnie cofnęła się nieco dalej za krzaki, wśród których się
chowała, i patrzyła, jak cała rodzina idzie do samochodu. Pan Forbes niósł
wyłącznie kamerę. Pani Forbes miała torbę i składane krzesełko. Daniel
Forbes, młodszy brat Caroline, też niósł takie krzesełko. A Caroline...
Bonnie pochyliła się naprzód i aż syknęła z zadowolenia. Caroline miała
na sobie dżinsy i ciepły sweter, a w ręku niosła białą torbę worek, zaciąganą
sznurkiem. Niezbyt dużą, ale dość dużą, żeby zmieścił się w niej pamiętnik. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl