[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdy tylko padało jej imię, a przecież Emma była taką
rzyła, że może to być naprawdę wyjątkowy związek.
okropnÄ… intrygantkÄ…!
- Cześć, Unni! - powitał ją Morten, usadowiony na
Vesla zaprowadziÅ‚a parÄ™ sympatycznych, choć kom­ wózku inwalidzkim. - Ten doktor wÅ‚aÅ›nie mi powie­
pletnie niczego nie rozumiejÄ…cych staruszków do poko­ dziaÅ‚, że jego brat umarÅ‚ w wieku dwudziestu piÄ™ciu lat.
ju dziennego i każdemu przygotowała filiżankę kawy. To samo spotkało jego ojca i babcię ze strony ojca.
Byli teraz zadowoleni i można ich byÅ‚o uznać za zapar­
Unni starała się słuchać go spokojnie i uważnie.
kowanych, stwierdziła z ulgą, aż do czasu gdy ktoś
- Jak to możliwe? Czyżby los waszych rodzin był
znów się nie zjawi i nie zaprowadzi ich w inne miejsce.
podobny?
Często z bólem serca myślała o wszystkich tych,
Tony skierował na nią swoje szare oczy, otoczone
którzy stracili kontakt z rzeczywistoÅ›ciÄ…, którzy wÅ‚a­
czarnymi jak węgiel rzęsami.
ściwie stracili już życie.
- Morten i ja jesteÅ›my krewniakami - wyjaÅ›niÅ‚. - Da­
Była rozdarta. Z jednej strony pragnęła pomóc, lekimi, jak z pewnością widzisz, bo przecież różnimy
z drugiej jednak czuÅ‚a, że dla wÅ‚asnego dobra powin­ siÄ™ miÄ™dzy sobÄ… jak dzieÅ„ i noc. Przypuszczam, że je­
na jak najprędzej stąd uciec, nim całkiem przepadnie. steśmy krewnymi w szóstym pokoleniu. Próbowałem
Ten ukryty gniew... WiedziaÅ‚a, że pomimo wszel­ to trochÄ™ badać. Mamy wspólnego przodka, który uro­
kich dobrych intencji, jakie niÄ… kierujÄ…, to miejsce nie
dziÅ‚ siÄ™ w roku tysiÄ…c osiemset sześćdziesiÄ…tym piÄ…­
jest dla niej odpowiednie.
tym, a umarł w tysiąc dziewięćset pięćdziesiątym.
-Ale to znaczy, że on nie zmarÅ‚ w wieku dwudzie­
stu pięciu lat.
67
- RzeczywiÅ›cie, on żyÅ‚ dÅ‚ugo, ale wczesna Å›mierć spo­ _ I dopiero bÄ™dÄ™ lekarzem - przypomniaÅ‚ Tony.
tkała jego starszego brata. A ponieważ ów brat umarł
Morten popatrzył na niego pytająco, a w końcu
bezpotomnie, dziedzictwo przeszło na dzieci drugiego.
kiwnął głową.
- To bardzo zawiłe!
- Jestem w takiej samej sytuacji jak ty, Unni - po­
- Rzeczywiście. Bez względu jednak na wszystko,
wiedział przyszły lekarz. - Stoję obok. M ó j brat,
ten nasz przodek zdążyÅ‚ spÅ‚odzić troje dzieci. Najstar­
t wój przyjaciel. Jesteśmy obserwatorami i będziemy
sze byÅ‚y blizniÄ™ta, dziewczynki. Od jednej z nich wy­
próbować pomóc.
wodzi siÄ™ moja rodzina, od drugiej - rodzina Morte-
Morten przeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™. WyglÄ…daÅ‚ na dość niezado­
na. Obie zmarły w dwudziestym piątym roku życia.
wolonego, a może raczej na niepewnego. Powiedział
A ponieważ byÅ‚y blizniaczkami, przekÅ‚eÅ„stwo prze­
jednak, że jest im wdzięczny.
niosło się na dzieci obydwu. Obie miały po jednym
Tony nie tracił czasu.
dziecku i te dzieci przekazały je dalej.
- Podsumujmy to, co Morten wie albo co przeżył.
- Mówisz  przekłeństwo"?
Potem ja uzupeÅ‚niÄ™ te informacje o swoje doÅ›wiadcze­
- Tak to nazywamy. Nie wiemy, dlaczego los tak
nia, czy raczej o doświadczenia mego brata. Sądzę, że
siÄ™ toczy.
Unni też będzie miała coś do dodania.
- Ale chyba nie wszystkim pierworodnym udaje siÄ™
Morten popatrzył na koleżankę pytająco, ale Unni,
spÅ‚odzić dziecko przed ukoÅ„czeniem dwudziestu piÄ™­
równie zdziwiona jak on, tylko wzruszyła ramionami.
ciu lat?
Tony zaczął mówić, jednocześnie zapisując to, co
- To prawda, i wÅ‚aÅ›nie wtedy przekleÅ„stwo prze­
najważniejsze, na kartce w bloku.
chodzi na dzieci siostry albo brata. Dlatego też nasz
- Morten, kiedy miał dwadzieścia jeden lat, dostał
ród jest taki nieliczny. Prawdę powiedziawszy, teraz
pergamin. Bardzo stary, trudny do odczytania, zawie­
reprezentujemy go jedynie Morten i ja.
rajÄ…cy sÅ‚owo  Sanctus", na pół zatarty znak i kilka li­
- A jeśli ród całkiem wymrze?
ter z jakiegoÅ› zdania. Zwój zniknÄ…Å‚. Na swoje dwu­
- Nie wiem, co będzie. Sądzę, że tego mu ni e w o 1-
dzieste drugie i dwudzieste trzecie urodziny Morten
n o.
dostawał podobne pergaminy, ale te nie wyglądały już
- Doprawdy, dość dziwne sformułowanie!
na takie stare i dawaÅ‚y siÄ™ odczytać. Ów dziwny znak
Unni odwróciła się do kolegi.
również był wyrazny. Różniły się natomiast tekstem:
- PosÅ‚uchaj, Mortenie, wkrótce skoÅ„czysz dwadzie­
»Czas pÅ‚ynie, pÅ‚ynie, zostaÅ‚y ci tylko trzy lata. Zrób
ścia cztery lata. Jeśli więc chcesz mieć dzieci, to musisz
to, co do ciebie należy, spiesz się, spiesz! Nadchodzi,
się pospieszyć. Och, to było niemądre i brutalne z mojej
nadchodzi!". To ostatnie Unni zupeÅ‚nie sÅ‚usznie po­
strony! Okropnie jestem bezmyślna. Proszę cię, wybacz!
prawiła na:  Nadchodzą, nadchodzą!" - Nim zdążyli
- Nic nie szkodzi. Ale chciałbym teraz usłyszeć, co
° cokolwiek spytać, Tony podjÄ…Å‚: - Ojciec Mortena
wie pan doktor.
Wspomina o jakichÅ› papierach pozostawionych przez
- On się nazywa Tony Eng - poinformowała Unni.
niatkę, a w dzienniku Mortena napisane jest, że  miał
68 69
- Tak, śniło mu się, że leży w trumnie. Czy tobie
nierzeczywiste wrażenie, że znajduje siÄ™ w jakimÅ› zu­
również przyśniło się coś podobnego, Mortenie?
pełnie innym miejscu". Wspomina tam również swój
Pacjent próbował wysilić umysł.
sen, w którym śni mu się, że konieczny jest pośpiech,
Nie, nic takiego nie pamiÄ™taÅ‚. We Å›nie ujrzaÅ‚ jedy­
że odczuwa niepokój i musi się spieszyć. To uczucie
nie wielkÄ… salÄ™ o niskim sklepieniu.
nie opuszcza go również na jawie, chociaż nie potrafi
- Jak twój brat przeżywaÅ‚ te koszmary? - dopyty­
go wytłumaczyć. W bardzo ważnym śnie pojawia się
wała się Unni. - Czy on coś widział?
jakaś wielka tarcza na ścianie, tarcza z herbem.
- Trumny. Sam leżał w jednej z nich, z zamkniętym
Tony podniósł głowę.
wiekiem.
- Wszyscy sądzimy, że to ten sam symbol, ten sam
- No to jak mógł widzieć, że obok są również inne
znak. Tym razem bowiem Morten widzi pod tarczÄ… ca­
trumny?
ły tekst, który zgodził się z urywkami słów na pierwszym
pergaminie. AMOR ILIMITADO SOLAMENTE - Je­ - W snach czÅ‚owiek widzi to, co ma zobaczyć, wiele
dynie bezgraniczna miłość", wszystko jedno, co to ma w nich opiera się głównie na uczuciach i przeczuciach.
znaczyć. Pod tarczą stoją jacyś straszni ludzie, z łysymi Ale to był tylko jeden z jego snów. Miał ich więcej.
gÅ‚owami, w czarnych pÅ‚aszczach i zÅ‚ymi oczyma wpatru­ W ostatnich latach treÅ›ciÄ… przypominaÅ‚y nieco twoje
ją się w Mortena. W tle widać narzędzia tortur. sny, Mortenie. Zniło mu się, że trzeba się coraz bardziej
spieszyć. W końcu otrzymał pierwszy pergamin.
- Które przywodzÄ… nam na myÅ›l hiszpaÅ„skÄ… inkwi­
- Kiedy skończył dwadzieścia jeden lat?
zycję - uzupełnił Morten.
- Właśnie. Dobrze jednak, że zdążył mi pokazać ten
- Oczywiście.
pergamin, zanim zwój zniknął. Bo tak oczywiście się
- Ale tak poza tym, niewiele z tego wynika - powie­
z nim staÅ‚o. To samo, co z twoim pergaminem, perga­
dział Morten głosem pozbawionym entuzjazmu. -
minem twojej matki, mego ojca i babki.
Tylko sen...
- Wynika z tego caÅ‚e mnóstwo - zaprotestowaÅ‚ Tony. - Jak wyglÄ…daÅ‚ ten pergamin? - Morten i Unni za­
- Zwłaszcza jeśli się do tego doda opowieść mego brata. częli się dopytywać jedno przez drugie. - To znaczy
ten pierwszy, prawdziwy?
Unni chÅ‚onęła Tony'ego Enga wzrokiem. W ich ma­
Å‚ym trio to on miaÅ‚ zdecydowanie najwiÄ™kszy autory­ - DokÅ‚adnie tak, jak go opisaÅ‚eÅ›, Mortenie. Zawie­
tet, lecz dziewczyna dostrzegaÅ‚a, że ukrywa on raÅ‚ wiÄ™cej szczegółów niż te pózniejsze, ale na wszyst­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl