[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odrodzeniu wiosennego słońca (mit o Kościeju Nieśmiertelnym). Prawdopodobnie taki wielki
róg, napełniony rytualnym napojem, krą\ył wśród uczestników nabo\eństwa. Pierwsze krople
ofiarnego napoju wylewało się na ofiarnik, potem pił \erzec i następnie podawał innym
bogomolcom. W opisie Saksona Gramatyka róg Zwiatowida napełniany był liturgicznym
napojem raz w roku. Według tego, ile wina zostawało po roku, wró\ono, jaki będzie urodzaj.
Potem wołchw wylewał resztki napoju na ofiarnik i nalewał nowego na następny rok.
Przygotowanie liturgicznego napoju było procesem czasochłonnym, odbywało się według
specjalnych rytuałów i z odśpiewaniem pobo\nych hymnów. Teksty Awesty i Rigwedy
doniosły do nas najdawniejsze recepty napojów soma i sura. Somę nazywa się napojem
bogów, a sura to zwykły, "świecki" chmielny napój. Dawni Ariowie mniemali, \e tylko soma
dawała bogom i ludziom niezwykłą siłę i moc - bogom zapewniała nieśmiertelność, a ludziom
długi \ywot. "Myśmy wypili somę, staliśmy się bezśmiertnymi, sięgnęliśmy światła,
znalezliśmy bogów" - śpiewa się w jednym z hymnów. Upojenie się somą doprowadzało
\erców i modlących się do ekstazy, który to stan pobudzenia ducha miał słu\yć odkrywaniu
tajemnic boskiej mądrości. Po ukończeniu rytuału \erzec kładł się pod świętym drzewem i
słuchał szumu jego korony, z czego przepowiadał przyszłość i dawał porady proszącym o nie.
Uczeni badający recepty somy nie zdołali dojść do zgody co do tego, jaka roślina była jej
głównym składnikiem. Wymieniano wrzos, rutę górską, grzyby, mleczaj, konopie itp. O
u\ywaniu konopi przez Scytów pisał Herodot. Słu\yły do przygotowywania napojów u
Traków i Irańczyków (Persów). Zebrane rośliny moczono w wodzie, ubijano w stępie albo
tłoczono z nich sok. Po odcedzeniu mieszano go z wodą, świe\ym i kwaśnym mlekiem i
dodawano do tego ziaren jęczmienia. Tę mieszankę wystawiano na słońce w celu
sfermentowania, a\eby napój nabrał osobliwego smaku i chmielnych właściwości.
Ukraińcy swoje rytualne napoje przygotowywali na miodzie i nazywali miodem jeszcze za
scytyjskich czasów. Ale wiadomo te\ o \ertwach ze specjalnie przygotowanych napojów
mlecznych. Mleko było płynem sakralnym, którym dozwalano nawet gasić gniew Peruna, gdy
piorun uderzał w chatę (gaszenia po\aru wodą zabraniano, gdy\ wybuchał z woli Boga). Do
rytualnych potraw nale\ały równie\ korowaje upieczone na miodzie, następnie pieczywo -
"miodowniki", kasze jęczmienne z ziarna nie łuskanego, z \yta, pszenicy. Nie łuskane ziarno
słu\yło do kutii, na zasiewy, do obsypywania młodej pary na ich weselu itp.
Składanie ofiar bogom przyrody tak dalece było rzeczą codzienną, \e do dziś zachował się
zwyczaj kładzenia pod drzewem albo na trawie kawałka chleba lub monet podczas zbierania
ziół leczniczych. Ma to być znakiem wdzięczności człowieka dla świata roślin. Do wody
wrzucamy miedziaki dla bogini Dany. Ukraińcy mieli powiedzenie: kto składa ofiarę Słońcu,
ten składa ofiarę swojej duszy.
WARSTWA POGASKIEGO DUCHOWIESTWA
U wszystkich dawnych wspólnot istniał ostro zarysowany podział kastowy. Duchowieństwo
ukraińskie posiadało w dawnych czasach taki\ status jak w Indiach bramini, \ercy,
przedstawiciele wy\szej kasty. Na Ukrainie wiadomo o kilku nazwach tych ludzi:
wołchwowie, kudesnyki, \ercy, a tak\e czarownicy, widuny, wieszczuny, potworniki,
znachorzy, a nawet i skomorochy; ci wszyscy pozostawali w związku z religijną
obrzędowością. Według zwyczaju nazwy te odpowiadały funkcjom pełnionym przy
czynnościach religijnych. U Ukraińców-Rusiczów, jak i u wszystkich Słowian, istniała swego
rodzaju hierarchia \erców: ka\de plemię, ka\da osada miały swego wołchwa. Naczelnym był
główny wołchw czy \erzec państwa, który znajdował się przy księciu. Przypuścić mo\na, \e o
wszystkich wa\nych sprawach księstwa decydowano na radach ksią\ęcych, w których
uczestniczyli najbardziej powa\ani wołchwowie.
Były te\ i kobiety wołchwynie: w folklorze spotyka się czasem nazwę wołchwa (rodzaj
\eński od wołchw). Kobiety, które umiały leczyć, czarować, przewidywać przyszłość (czyli
"dokonywać" cudów), zwano potworami, potwornica-mi. Ujemnego znaczenia nabrało to
słowo dopiero po chrystianizacji kraju, by z czasem w ogóle oznaczać istotę brzydką.
O nadzwyczajnych zdolnościach i o pewnej znajomości astronomii tych wołchwyń mo\emy
jedynie snuć domysły. W Kijowie niedaleko samego soboru Sofii znaleziono przęślik z
napisem: "Potworń praslień", który datuje się na XII-XIII wiek. Fakt, \e ten przęślik
znaleziono w skarbie wraz ze złotymi i srebrnymi kosztownościami, świadczy, \e był wielce
ceniony przez swą właścicielkę. Według danych archeologicznych przęśliki zjawiają się na
Ukrainie ju\ w póznym paleolicie. Znajdywane przęśliki naocznie świadczą o swym
sakralnym charakterze; nie tylko słu\yły jako narzędzia pracy, miały równie\ zastosowanie
przy obserwacji ciał niebieskich. Niektóre przęśliki noszą na sobie astralne znaki (słońca,
księ\yca, gwiazdozbiorów) albo kalendarze, a tak\e imienne napisy czy monogramy imienia
właścicielki, prawdopodobnie jakiejś znacznej osoby30. Obok takich imiennie oznakowanych
przedmiotów znajduje się tak\e zwykłe przęśliki nie zdobione, u\ywane, jak nale\y sądzić,
zgodnie z ich właściwym przeznaczeniem.
Na potwierdzenie tego, \e przęślik był swego rodzaju "okiem", którym patrzono na słońce i
księ\yc, Mykoła Czmychow przywołuje ludowe porzekadła: "Z okna w okno - wrzeciono",
albo "Aysy zrebak przez przęślik patrzy"31. Takie sakralne i lecznicze właściwości widziano
nie tylko w przęśliku, ale i w innych rzeczach: kamyczkach przedziurawionych w środku
uderzeniem pioruna, w przedmiotach z metalu, toporkach itp.
Tak tedy i przęśliki mo\emy uwa\ać za atrybuty wołchwyń czy \ercyń tradycyjnych kultów.
Atrybutami wołchwów były te\ przedmioty z krzemienia (strzały), amulety w postaci znaków
solarnych, ró\ne symbole, \ezły (kije zakończone nasadką). Znana jest nasadka scytyjskiego
wołchwa - z kilkoma dzwoneczkami zwisającymi na łańcuszkach. Przez uderzenie kijem o
ziemię lub przy innych ruchach dzwoneczki wydawały melodyjne dzwięki. Prawdopodobnie
słu\yły do wzywania dobrych duchów i odstraszania złych sił lub te\ do jakichś magicznych
celów.
Wyobra\eń wołchwów zachowało się do naszych czasów niewiele. Znany jest opisany wy\ej
portret Miroboga z chromu Busziwśkiego, są te\ pewne wyobra\enia w latopisach. Tak na
przykład w Kronice radziwiłłowskiej pod rokiem 1071 znajduje się miniatura przedstawiająca
wołchwa w białej długiej szacie z szerokimi rękawami, wyszywanej z przodu wzdłu\ całej
zapinki, z szerokim kołnierzem (prawdopodobnie kapiszonem). Jak zwała się ta szata,
powiedzieć dzisiaj trudno, chocia\ mo\na przypuszczać, \e starosłowiańskie słowo kob'
(wró\enie z lotu ptaka) wią\e się z dawną nazwą kapiszona koba, a mo\e te\ z ukraińską
nazwą odzie\y kobeniak, co oznaczało w czasach ju\ pózniejszych odzie\ wierzchnią z
kołnierzem, ale bez rękawów.
W latopisach znajdujemy fragmenty wyśmiewające wiarę tradycyjną i zwyczaje, które [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl