[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trochę niepokoju. Zrobiłam wszystko, co mogłam. Pozostał jeszcze pan Chase. Nie wiem, jak
zdołam na niego wpłynąć. Nawet go nie znam. Ciekawe, czy się domyśla, że Stella i Alden
mają się ku sobie. Pewnie Stella nie odważyła się zaprosić Aldena do domu. A więc co mam
począć z panem Chasem?
Było to naprawdę niezwykłe, jak los sprzyjał zamierzeniom Ani. Pewnego wieczoru
odwiedziła ją panna Kornelia, prosząc, by zechciała jej towarzyszyć do domu Chase ów.
 Muszę pójść do Ryszarda Chase a, by poprosić go o składkę na nowy piec do kuchni na
plebanii. Czy nie poszłabyś ze mną w charakterze duchowej podpory, kochanie? Z obawą
myślę, że miałabym samotnie stawić mu czoło.
Pan Chase stał właśnie na schodach u drzwi frontowych. Ze swoimi długimi nogami i
długim nosem wyglądał jak medytujący żuraw. Parę lśniących pojedynczych pasemek
włosów zaczesywał starannie na łysej czaszce, a jego małe szare oczy wpatrywały się w
nadchodzące panie. Pomyślał, że żona doktora, bo to ona zapewne idzie ze starą Kornelią, ma
doskonałą figurę. Co do kuzynki Kornelii, jest zbyt solidnie zbudowana, a jej intelektowi też
niejedno dałoby się zarzucić. Mimo to można było z nią wytrzymać, jeśli postępowało się w
odpowiedni sposób.
Grzecznie zaprosił panie do swej małej biblioteki. Panna Kornelia zasiadła na krześle i
stwierdziła:
 Co za potworny upał! Obawiam się, że skończy się to burzą. Na litość boską,
Ryszardzie, ten kot jest coraz większy!
Ryszard Chase miał żółtego kota nienaturalnych rozmiarów, który właśnie wspiął mu się
na kolana, domagając się pieszczoty.
 Tomasz Wierszopis nie ma równego sobie wśród kotów  powiedział Ryszard, czule
głaszcząc ulubieńca.  Czy nie tak, Tomaszu? Spójrz na ciocię Kornelię. Zauważ, jakie
mordercze spojrzenia ciskają na ciebie te oczy, stworzone przecież jakby wyłącznie do
okazywania ciepłych uczuć!
 Nie nazywaj mnie ciotką tej bestii!  zaprotestowała panna Kornelia ostro:  %7łarty
żartami, ale tego już za wiele.
 Czy nie lepiej być ciotką Tomasza niż Neddy ego Churchilla?  zagadnął przekornie
pan Chase.  Neddy jest żarłokiem i biboszem, prawda? Słyszałem, jak wygłaszałaś listę
jego grzechów. Czy nie lepiej być ciotką Tomasza, dumnego, pięknego kota, którego
kartoteka jest czysta jak łza, jeśli chodzi o whisky i kocie amory?
 Biedny Ned jest istotą ludzką  odparła panna Kornelia.  Nie lubię kotów. Alden
Churchill podobnie jak ty uwielbia koty. To jedyna wada, jaką w nim dostrzegam. Bóg wie,
skąd się to w nim wzięło. Zarówno jego matka, jak ojciec nienawidzili kotów.
 Jakiż to musi być rozsądny młodzieniec!
 Owszem, jest dość rozsądny. Nie mogę tylko pojąć, dlaczego lubi koty i interesuje się
teorią ewolucji. Tego też nie odziedziczył po matce.
 Czy wiesz, marszałkowo Elliot  rzekł Ryszard Chase uroczyście  że ja także po
cichu popieram teorię ewolucji?
 Już mi to kiedyś mówiłeś. Możesz sobie wierzyć, w co chcesz, Ryszardzie& to iście po
męsku. Dzięki Bogu nikt mnie nie zdoła przekonać, że pochodzę od małpy.
 Przyznaję, że nie wyglądasz na to, nadobna pani. Nie dostrzegam podobieństwa do
małpy w twojej zaróżowionej i wdzięcznej fizjonomii. Niemniej twoja praprababka przed
milionami lat skakała z drzewa na drzewo, zaczepiając się ogonem o gałęzie. Nauka to
potwierdza, Kornelio, czy ci się to podoba, czy nie.
 A więc nie podoba mi się. Nie zamierzam dyskutować z tobą na ten temat ani zresztą na
żaden inny. A propos, Stella nie wygląda tego lata zbyt dobrze, Ryszardzie.
 Zawsze zle znosiła upały. Dojdzie do siebie, gdy się ochłodzi.
 Mam nadzieję. Liza dochodziła do siebie każdego roku, poza ostatnim& Pamiętaj o
tym, Ryszardzie. Stella wiele odziedziczyła po matce. Właściwie to dobrze, że pewnie
zostanie starą panną.
 A to niby dlaczego? Pytam z czystej ciekawości, Kornelio, ordynarnej ciekawości.
Kobieca psychika jest dla mnie niezwykle interesującym zjawiskiem. Z jakich przesłanek
wnioskujesz, we właściwy ci cudownie bezceremonialny sposób, że Stella zostanie starą
panną?
 Mówiąc otwarcie, Ryszardzie, nie należy ona do dziewcząt, które mają powodzenie.
Jest dobrą, słodką dziewczyną, ale nie umie postępować z mężczyznami.
 Miała chętnych. Wydałem sporo pieniędzy na zakupienie strzelb i psów gończych, aby
się przed nimi zabezpieczyć.
 Sądzę, że podziwiali oni twoje walizy z pieniędzmi, a nie Stellę.
Aatwo udało ci się ich przepędzić, prawda? Wystarczyło trochę twoich zgryzliwych uwag i
już się zmywali. Gdyby naprawdę chcieli dostać Stellę, nie dbaliby o twoje zdanie bardziej
niż o te wyimaginowane psy gończe. No, Ryszardzie, musisz przyznać, że Stella nie jest
dziewczyną, którą otacza rój wielbicieli. Podobnie było z Lizą. Nie miała żadnego starającego
się, dopóki ty się nie pojawiłeś.
 Lecz czy nie warto było na mnie czekać? Liza z pewnością należała do nielicznych
mądrych kobiet. Nie chciałabyś chyba, żebym oddał Stellę pierwszemu lepszemu Tomowi,
Henry emu czy Dickowi! Możesz mieć odmienne zdanie na ten temat, lecz według mnie
godna jest ona nawet króla.
 W Kanadzie nie ma królów  odparowała panna Kornelia.  Nie twierdzę, że Stella
nie jest uroczą dziewczyną. Powiadam tylko, że mężczyzni wydają się tego nie dostrzegać, a
mając na uwadze jej wątłe zdrowie, chyba należy się z tego cieszyć. To także lepiej dla ciebie.
Jest ci przecież bardzo pomocna. Bez niej byłbyś bezradny jak niemowlę. No dobrze, złóż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl