[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdjęcia. Pierwsze przedstawiało całującą się na plaży parę. Kolejne wyglądały
jeszcze gorzej.
Ostatnie zrobiono prawdopodobnie przez okno. Fotograf przyłapał Ellie
nagą w łóżku z przystojnym cudzoziemcem.
- Skasuj plik po swojej stronie - warknął przez telefon Sandor.
- Załatwione.
- Dziękuję.
- Bardzo mi przykro...
Sandor skinął głową. Dopiero gdy wyłączył aparat, uświadomił sobie, że
detektyw nie mógł zobaczyć tego gestu. Ból przeszył pierś Sandora, gdy
- 50 -
S
R
usiłował oswoić się z faktem, że Ellie go zdradziła. Zmełł w ustach paskudne
greckie przekleństwo, ale nie przyniosło mu ulgi.
Zaufał jej, uznał za uczciwą dziewczynę, uwierzył, że go kocha.
Tymczasem zafundowała sobie ostatnią przygodę przed ślubem! Niedoczekanie!
Nie miał najmniejszego zamiaru żenić się z latawicą. Powiedział sobie, że jego
cierpienia wynikają z zawiedzionych nadziei, a nie złamanego serca. Jego serce
przestało krwawić wiele lat temu.
George Wentworth zadzwonił godzinę pózniej. Oznajmił, że ochroniarze
odnalezli jego córkę.
- W Hiszpanii? - spytał Sandor nie wiadomo po co, bo dowody leżały
przed nim na biurku.
- Tak. Wraca dziś do domu.
- Dziękuję.
- Chyba wkrótce sfinalizujemy fuzję przedsiębiorstw?
- Podyskutujemy po moim spotkaniu z Ellie - odpowiedział wymijająco
Sandor.
- Dobrze. Pogadamy w poniedziałek. Sandor odłożył słuchawkę. Nie
wyprowadził
George'a z błędu. Sam nie rozumiał, czemu zdecydował najpierw
poinformować Ellie, że zrywa znajomość, a dopiero potem oznajmić jej ojcu, że
fuzja przedsiębiorstw w oparciu o małżeństwo z Ellie nie wchodzi w grę. Ellie
udowodniła, że nic dla niej nie znaczył. Nie zasługiwała na to, żeby wiązać z nią
przyszłość.
Ellie zadzwoniła do Sandora w piątek wieczorem. Dotarła do domu
pózno, bardzo zmęczona, ale spokojna, wolna od rozterek. Zaskoczyło ją, że po
drugiej stronie odpowiedziała jej cisza. Sprawdziła, że wybrała właściwy numer.
Przypuszczała, że któraś komórka zawiodła, prawdopodobnie jej. Sandor
znacznie lepiej panował nad wszystkim, co go otaczało, nawet nad martwymi
przedmiotami.
- 51 -
S
R
- Sandor! - zawołała głośniej, żeby sprawdzić, czy uzyskała połączenie.
- Słyszę.
- Chciałabym się z tobą spotkać.
- Jutro.
- Wspaniale! Kiedy mnie odwiedzisz?
- Po śniadaniu.
- Cudownie! - wykrzyknęła radośnie w nadziei, że spędzą razem całą
sobotę.
Rozpaczliwie za nim tęskniła.
Połączenie zostało przerwane. Przemknęło jej przez głowę, że Sandor
wyłączył aparat, ale nie zadała sobie trudu, żeby zadzwonić jeszcze raz. Powieki
jej opadały, a do spotkania pozostało zaledwie kilka nocnych godzin.
Następnego ranka Ellie wstała o świcie. Nie wiedziała, kiedy Sandor jada
śniadania, ale czekała od wpół do ósmej. Przyszedł po dziewiątej. Kiedy
otworzyła drzwi, nie przywitał jej pocałunkiem, a nawet uśmiechem, więc Ellie
przejęła inicjatywę. Nie miała bogatego doświadczenia, ale intuicja pod-
powiedziała jej, że najprędzej przyciągnie go do siebie, jeśli na każdym kroku
będzie mu okazywać czułość. Stanęła na palcach, wyciągnęła szyję i pocałowała
go w podbródek. Sandor nie pochylił głowy, toteż nie dosięgła jego ust, ale nie
zwróciła uwagi na jego sztywną postawę.
- Tęskniłam za tobą - szepnęła.
- Naprawdę?
Ellie odstąpiła krok do tyłu, jakby otrzymała cios. Uderzył ją lodowaty
ton i chmurna mina. Przygryzła wargę, przyjrzała mu się uważniej. Gdyby nie
pewność, że się myli, przysięgłaby, że dostrzegła w jego oczach obrzydzenie.
Nie podejrzewała go aż o taką drażliwość. Nie popełniła przecież wielkiego
grzechu, przedłużając rozłąkę o kilka dni. Wprowadziła go do salonu, usiadła na
żółtej sofie. Sandor zajął najbardziej oddalone krzesło, na drugim końcu pokoju.
- 52 -
S
R
- Obraziłeś się, że nie dotrzymałam terminu, jaki mi wyznaczyłeś? -
spytała. - Jeśli chcesz uniknąć konfliktów w małżeństwie, przyjmij do
wiadomości, że nie lubię, gdy ktoś mi wydaje rozkazy czy stawia warunki. Za
chłodnymi powitaniami również nie przepadam - dodała, nie czekając na
odpowiedz.
- Mam rozumieć, że postanowiłaś za mnie wyjść?
- Tak.
- Ciekawe dlaczego?
Ellie przestała cokolwiek rozumieć. Nagle opuściła ją odwaga, której
nabrała podczas samotnego urlopu.
- Co to ma znaczyć? Chyba nie zmieniłeś zdania dlatego, że przedłużyłam
sobie wakacje.
- Oczywiście że nie, ale podczas twojej nieobecności wyszły na jaw
pewne fakty, które stawiają cię w niekorzystnym świetle.
- Jakie znowu?
- Kiedy cię poznałem, nie byłaś dziewicą.
- Sama cię o tym poinformowałam. Zresztą ty też nie żyłeś w celibacie.
- Ale ja dochowuję wierności jednej partnerce.
Ellie aż otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
- A ja nie? Do tej pory nie przeszkadzało ci, że byłam wcześniej
zakochana. Nie wierzę własnym uszom! Na jakiej podstawie nagle doszedłeś do
wniosku, że będę cię zdradzać?
- Przestań udawać niewiniątko. Do tej pory doskonale ukrywałaś swój
prawdziwy charakter.
Widocznie od dawna prowadzisz podwójne życie. Nabrałaś wprawy w
okłamywaniu ludzi. Podziwiam twoją pomysłowość. Mojego detektywa i
ochroniarzy twojego taty niełatwo oszukać, ale tobie udało się zmylić ich
czujność.
- 53 -
S
R
- Nie wiem, o czym mówisz - wykrztusiła bezgranicznie zdumiona Ellie. -
Niczego przed tobą nie ukrywałam - zapewniła zgodnie z prawdą.
Przemilczała wprawdzie niektóre bolesne fakty z przeszłości, ale nie
zataiła poprzedniego związku. Nie rozumiała, na jakiej podstawie Sandor
zarzuca jej fałsz.
- Dobra robota, Ellie. Zwietna z ciebie aktorka. Dopiero teraz, z
perspektywy czasu dostrzegłem sygnały, które powinny mnie zaalarmować, a
które zlekceważyłem.
- Jakie znowu sygnały?
- Na przykład prezerwatywy. Niewinne panienki nie trzymają zapasu w
szufladzie.
- Kupiłam je specjalnie dla ciebie. Przewidziałam, że pewnego dnia
wylądujemy w łóżku, a obawiałam się niepożądanej ciąży.
- Piękne wyjaśnienie, ale nieprzekonujące. Aż do ubiegłego tygodnia nie
próbowałem cię zaciągnąć do sypialni.
- Wytłumacz, czego ode mnie chcesz? - jęknęła kompletnie
zdezorientowana Ellie.
- Powiedzieć to, co mam do powiedzenia i wyjść.
Lodowaty ton Sandora i pogardliwe spojrzenia dosłownie ją zmroziły.
Czuła chłód, jakby wystawił ją na mróz bez płaszcza. Wszystko ją bolało, jakby
ją skopał.
- Mów - wyszeptała prawie bezgłośnie zdrętwiałymi wargami.
Sandor zrobił niepewną minę, lecz po chwili mroczne oblicze znów
przypominało wykutą z lodu maskę.
- Twój ojciec potrzebuje następcy. Ponieważ nie chciałaś przejąć po nim
interesów, zaczął szukać poza rodziną. W ten sposób trafił na mnie. Za-
proponował mi posag nie do odrzucenia. W dniu ślubu dostałbym pół majątku
spółki. Drugą połowę otrzymałyby nasze dzieci na podstawie zapisu tes-
tamentowego.
- 54 -
S
R
Ellie pokręciła głową z niedowierzaniem. Sandor wbił jej nóż w serce. Z
przerażenia zaparło jej dech. Jedyne osoby, które kochała, potraktowały ją jak
narzędzie, jak pionek w grze o pieniądze. Jako człowiek nic dla nich nie
znaczyła. Nigdy, od samego początku.
- Ale nawet połowa przedsiębiorstwa żeglugowego twojego tatusia nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl