[ Pobierz całość w formacie PDF ]

drewna. Jednak wciąż nie poprosiła nikogo o sprawdzenie drożności komina. Zresztą i tak nie
miałaby teraz siły, aby wstać i rozpalić ogień.
Skuliła się i narzuciła na ramiona pled. Głowę oparła o brzuch niedzwiadka, którego
wygrał dla niej Colin. I pomyśleć, że było to zaledwie wczoraj.
Miś pachniał jeszcze wodą toaletową Colina. Zrobiło się jej jeszcze bardziej smutno.
Poczuła się bardzo samotna.
Właściwie samotność to jej stała towarzyszka. Nawet jako dziecko Rachel zawsze
trzymała się na uboczu, bo jej matka nigdy nie zachęcała córki do zawierania znajomości.
Wtedy Rachel nie zastanawiała się, dlaczego tak jest. Już jako mała dziewczynka była
bardzo wrażliwa i czuła, że jej matka jest po prostu inna.
Kiedy podrosła, zrozumiała, dlaczego Alice Todd nie uśmiecha się i stroni od żartów.
Zdała sobie sprawę, przez co przeszła jej matka, kiedy opuścił ją mąż. Jednak w pewnym
momencie zrodziło się pytanie, czy skrytość i chłód matki są wynikiem ciężkich doświadczeń
życiowych, czy też zawsze taka była i dlatego jej małżeństwo się rozpadło. Czy to było
przyczyną odejścia ojca? Czy naprawdę był tak niegodziwym człowiekiem, jak go jej
przedstawiano?
Dlaczego nie utrzymuje kontaktu z córką? Nie chce tego czy nie może? Czyżby matka
udaremniała wszelkie próby spotkania się Henry'ego Todda z Rachel? Ale mógłby przecież
napisać do niej, zadzwonić... Pamięta, jak wzięła pod uwagę możliwość, że Alice
przechwytuje jego listy, że oznajmiła mu wręcz, iż córka nie jest zainteresowana własnym
ojcem.
Usiadła prosto, odrzuciła pled. Napiła się herbaty z trzymanego w ręce kubka. Była
zimna, ale Rachel nawet tego nie zauważyła.
Wróciła myślami do tamtej wiosny, kiedy zmarła matka. Od jej śmierci minęły już prawie
cztery lata. Pierwsze miesiące były dla Rachel bardzo trudne, bo mimo wszystko kochała
Alice. Nie miała innej rodziny i nagle znalazła się zupełnie sama na świecie. Dlatego, kiedy
doszła do siebie, postanowiła odnalezć ojca.
To naturalne, że o nim pomyślała. Zastanawiała się, czy chciałby wiedzieć o śmierci byłej
żony, czy gotów byłby pocieszyć swoją córkę i zapewnić ją, że może na niego liczyć.
Od początku wiedziała, że nie może tak po prostu do niego zadzwonić lub przyjść do jego
mieszkania. W końcu minęło ponad dwadzieścia lat. Nawet gdyby się ucieszył jej widokiem,
mógłby być to dla niego zbyt duży szok. List również nie wchodził w rachubę. Możliwe, że
założył nową rodzinę, która nie wie o istnieniu córki z pierwszego małżeństwa.
Szukając miejsca pobytu ojca przez wykazy kadry uniwersyteckiej, miała czas na
obmyślenie planu działania. Kiedy ustaliła, że wykłada chemię na Uniwersytecie w Arizonie,
natychmiast zaczęła się tam starać o pracę. Znalazła posadę w małym college u. Spakowała
rzeczy do swojego starego samochodu, sprzedała co się dało i wyruszyła do gorącej Arizony...
Wstała z fotela i poszła do kuchni. Wstawiła znowu wodę na herbatę. Co prawda wcale
nie chciało się jej pić, ale te proste czynności pozwoliły choć na chwilę oderwać się od
gorzkich wspomnień. Tak bardzo pragnęła przestać o tym myśleć. Do diabła, Colin, wszystko
przez ciebie...
Na początku czuła się tam świetnie. Miała dużo pracy, ale dawała jej ona prawdziwą
satysfakcję. Dość szybko ustaliła, że ojciec nie ożenił się powtórnie. Wśród studentów miał
opinię wymagającego i ostrego wykładowcy, który bez reszty poświęca się swojej pracy
badawczej. Wzięła to za pomyślną przesłankę.
Widocznie głęboko przeżył rozpad rodziny i nie potrafił pogodzić się ze stratą. Jednak w
dalszym ciągu nie mogła się zdecydować na osobisty z nim kontakt. Zaczęła szukać
wspólnych znajomych.
Nie było jej smutno, nie czuła się nieszczęśliwa. Po raz pierwszy w życiu była wolna.
Mogła poznać innych ludzi i spotykać się z nimi, kiedy miała na to ochotę.
Bliższą znajomość z Derekiem Hamiltonem nawiązała dopiero po swoim awansie na
asystentkę dyrektora. Co prawda zauważyła go już wcześniej, ale różnica w ich statusie
zawodowym kazała jej zapomnieć o ewentualnej znajomości. Zainteresowała go dopiero,
kiedy awansowała. Zaczęli się umawiać. Ale to było już długo po jej spotkaniu z ojcem...
Zadzwonił telefon. Zatopiona w myślach podniosła słuchawkę.
 Rachel?  usłyszała niepewny głos Colina.
 A kogo się spodziewałeś? Po co dzwonisz? Sprawdzasz mnie?
 Przejeżdżałem obok ciebie i zaniepokoiłem się, bo w domu było ciemno.
 Jestem dorosła, umiem sobie radzić. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl