[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potrafiła już spokojnie rozmawiać z mężem. Chciała,
by rozwód nastąpił jak najprędzej, a najlepiej, by
Robert zniknął z jej życia raz na zawsze.
Robert nie należał do tego typu mężczyzn,
którzy zapominają o dzieciach, jeżeli kontakty z nimi
są sporadyczne. Wręcz przeciwnie. Ograniczył
godziny pracy i chciał widywać się z chłopcami także
w ciągu tygodnia. W tym roku nie planował jednak
wyjazdu, wiedział, że dzieci, pomimo że świetnie się
rozumieli, nie wytrzymają kilku dni bez mamy. W
weekendy, kiedy zabierał chłopców do siebie, czuli
się świetnie, ale już w niedzielę po południu
zaczynali marudzić, że chcą do mamy. Chociaż starał
się zorganizować im czas jak najatrakcyjniej,
wszystko w pewnym momencie stawało się męczące,
a dla chłopców w ich wieku w chwilach zmęczenia
czy znużenia czymś naturalnym była ucieczka w
ramiona matki. Pomimo to wierzył, że tylko dzięki
regularnym kontaktom jego relacje z dziećmi będą
prawidłowe i starał się je egzekwować. Anna często
jednak nie godziła się na to. W kółko powtarzała, że
nie zasługuje na częste kontakty z chłopcami, że
przebywanie w jego towarzystwie zle wpłynie na ich
rozwój, że osoba, która notorycznie kłamie i
zachowuje się niemoralnie, nie może dawać
gwarancji prawidłowego wychowania dzieci. Tym
podobnych bzdur słyszał wiele. Anna wymyślała
różne argumenty, aby uzasadnić swoje postępowanie,
ograniczanie kontaktów Roberta z dziećmi. Nie
przyjmowała argumentów męża, który nie wyobrażał
sobie, że blizniaki znikną z jego życia. Byli dla niego
najważniejsi, kochał ich całym sercem, tak samo jak
Annę. Jego żona będzie musiała zrozumieć, że on tak
łatwo nie odpuści, że będzie walczył tak długo, jak
długo będzie trzeba, ale Anna nie pozbawi go
kontaktów z synami. Ma do nich takie samo prawo
jak i ona, a jeżeli zostanie zmuszony, to postara się,
żeby to jego prawo było ważniejsze. Początkowo był
zaszokowany, tym co się stało. Zadawał sobie tysiące
pytań, nie rozumiał, co takiego zrobił zle. Potem
wielokrotnie błagał Annę, żeby wróciła do niego,
żeby z nim porozmawiała i żeby wybaczyła mu
wszystko, nawet jeżeli czegoś nie popełnił, a ona tak
uważała. Z czasem jednak przyszła złość, gniew na
żonę. Widział, że układa sobie życie z innym
mężczyzną, podejrzewał, że zdradzała go z nim już
wcześniej. Sobie nie miał nic do zarzucenia, dlatego
postanowił, że skoro Anna chce wojny, to będzie ją
miała. Przede wszystkim zamierzał wyegzekwować
swoje prawa jako ojca, by mógł zabierać chłopców
na dłuższe wyjazdy, by opiekować się nimi także w
ciągu tygodnia, a nie jedynie w dni wyznaczone
przez Annę.
Zawiadomienie o rozprawie rozwodowej
przyszło na trzy tygodnie przed terminem. Gdy
nadszedł ten dzień, osiemnastego lipca, Anna
spotkała się ze swoją pełnomocnik przed salą
rozpraw. Miały jeszcze chwilę czasu, dlatego usiadły
na ławce, w pobliżu wejścia do sali i rozmawiały o
możliwym przebiegu sprawy. Roberta jeszcze nie
było.
 Jak pani myśli, co się dzisiaj może wydarzyć?
 pytała zaniepokojona Anna.  Czy sąd może już
dziś orzec rozwód?
 Nie sądzę. Za dużo mamy spraw do
omówienia. Trzeba uzgodnić kwestię opieki nad
dziećmi. Pani chciała orzeczenia rozwodu z winy
męża, a do tego trzeba przesłuchać świadków. Poza
tym nie został przeprowadzony wywiad na
okoliczność sytuacji wychowawczej dzieci, dlatego
myślę, że dzisiejsza rozprawa będzie raczej wstępną.
Taką, na której sąd tylko wysłucha państwa i ustali,
jakie są ostateczne stanowiska obu stron i wyznaczy
nowy termin.
 A co się stanie, jak on nie przyjdzie?
 Nic się nie stanie. Wprawdzie na wezwaniach
była adnotacja, że stawiennictwo jest obowiązkowe,
ale w takim przypadku sąd będzie musiał wyznaczyć
kolejny termin, najwyżej wysłucha tylko tego, co
pani ma do powiedzenia.
 No dobrze. Strasznie jestem zdenerwowana. 
Anna wybijała palcami na ławce rytm tylko jej znanej
muzyki.
Nagle otworzyły się drzwi sali rozpraw, wyszła
protokolantka i zaznaczając długopisem na kartce z
rozpisaną wokandą rozpoczęcie kolejnej rozprawy,
powiedziała:
 Proszę do sprawy o rozwód państwa
Kalinowskich.
 No to czas na nas  powiedziała adwokatka i
delikatnie popchnęła swoją klientkę w kierunku
drzwi.
Anna wraz z mecenas Bulewicz zasiadły po
lewej stronie składu sędziowskiego.
 Powódka osobiście, z pełnomocnikiem
adwokat Martyną Bulewicz  pani sędzia rozpoczęła
rozprawę, dyktując do protokołu.  Pozwany nie
stawił się, prawidłowo zawiadomiony&
W tym momencie otworzyły się drzwi i do sali
wbiegł zdyszany Robert.
 Przepraszam! Przepraszam, wysoki sądzie,
miałem awarię samochodu, ale już jestem.
 Dobrze, zanotujemy. W tej chwili stawił się
pozwany  proszę pana, proszę zająć miejsce po
prawej stronie  te słowa sędzia skierowała do
Roberta, który niezdecydowany stał na środku sali. 
A zatem, jakie są państwa stanowiska? Czy coś się
zmieniło?
 Powódka podtrzymuje żądanie orzeczenia
rozwodu z winy pozwanego oraz powierzenia jej
wykonywania władzy rodzicielskiej nad małoletnimi
Maciejem i Jakubem Kalinowskimi, jak również o
nieorzekanie w zakresie wspólnego mieszkania stron
oraz orzeczenia, że koszty rozwodu strony ponoszą
po połowie. Dziękuję.  Było to wystąpienie
pełnomocniczki Anny.
 A pana stanowisko?  sąd zwrócił się do
Roberta.
 A ja, wysoki sądzie, jak w odpowiedzi na
pozew, nie wyrażam zgody na rozwód z mojej winy.
Jeżeli już, to z winy powódki. Co do opieki nad
synami, to wnoszę o powierzenie jej wykonywania
mnie, z nieograniczonymi kontaktami powódki z
dziećmi.
 Co???  wykrzyknęła Anna, lecz pełnomocnik
ruchem ręki nakazała jej milczenie, a po chwili
szeptem dodała:  Proszę na razie zachować spokój.
Wiem, że pani mąż takich żądań wcześniej nie
wysuwał, wszyscy jesteśmy zaskoczeni, ale
wykażemy, że pani lepiej potrafi zająć się dziećmi, a
dzieci w tym wieku bardziej potrzebują matki niż
ojca.
 No dobrze& Nie widzą państwo możliwości
pogodzenia się? Może pomogłaby mediacja? Proszę
się zastanowić, przecież mają państwo małoletnie
dzieci. Chłopcy potrzebują zarówno matki, jak i ojca.
Z tego, co sąd przeczytał w pozwie i odpowiedzi na
pozew, to w przeszłości, pomimo konfliktu, potrafili
się państwo dogadać. Może i tym razem się uda? 
pani sędzia namawiała Annę i Roberta do pogodzenia
się i rezygnacji z rozwodu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl