[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dzięki Bogu za Jacka i za jego pomysł, żeby śledzić Francuza. Gdyby
nie to, nie mielibyśmy pojęcia, że spotka się z Hambletonem, nie
wiedzielibyśmy, gdzie ten drań się ukrywa... Zresztą, dosyć rozmów na ten
temat. Sprawa jest zakończona i więcej do tego nie będziemy wracać. Mamy
znacznie ciekawsze sprawy do omówienia.
- Daj mi listę gości, których chcesz zaprosić na ślub, trzeba im wysłać
zaproszenia.
- Nie będzie ich wielu. Tylko Jack i kilku najbliższych przyjaciół. Mam
dalekiego kuzyna, który może zechcieć przyjechać, ale nie zamierzam zapraszać
wszystkich znajomych z towarzystwa. Chyba że tobie zależy na wielkiej uro-
czystości?
- Nie. Zapraszamy tylko siostrę mamy z mężem, kuzyna papy i Jane z
doktorem Thompsonem. Może jeszcze majora Barra i kilku najbliższych
przyjaciół ciotki.
- Wiosną pojedziemy do Londynu i wtedy oczywiście będziemy musieli
urządzić bal - powiedział Drew. - Nie zamierzam cię trzymać w mauzoleum
wuja, choć od czasu do czasu będziemy musieli wpaść do Marlbeck Manor.
Mam dom w Hampshire i tam chcę z tobą zamieszkać. Jest mniejszy niż
Marlbeck Manor, ale bardzo go lubię. Mam też dom w Londynie, który po
ostatnich przeróbkach jest zupełnie wygodny.
- Poprzedni markiz był niezwykle wyniosły i godny, myślisz, że i my
musimy być tacy jak on?
- Możesz być wyniosła albo zwyczajna, jak sobie życzysz. Kto wie, czy
nie wciągnie cię wir życia towarzyskiego, kiedy w Londynie będziesz
zapraszana do najlepszych domów?
- 189 -
S
R
- Na pewno to polubię, szczególnie jeśli twoi przyjaciele są równie
czarujący jak Jack Harcourt.
- Hal jest młodszy niż Jack i ja i pewnie uznasz, że to taki typ, który
nikogo nie traktuje z szacunkiem.
- Nie mogę się doczekać, żeby go poznać... - Marianne urwała, bo
spostrzegła przez okno, że przed domem zatrzymał się powóz, z którego
wyskoczyła śliczna dziewczyna, a za nią powoli wyszła starsza dama i
dżentelmen z ręką na temblaku. - To moja siostra i ciotka z wujem.
Spodziewaliśmy się ich dopiero jutro...
- Idz się przywitać - powiedział Drew, uśmiechając się na widok radości
widocznej na twarzy narzeczonej. - Zostanę, żebyś mogła nas przedstawić, a
potem cię opuszczę. Jeszcze przed ślubem powinienem spotkać się z kilkoma
osobami.
W chwili kiedy skończył mówić, do pokoju wpadła Jo i stanęła jak wryta,
patrząc z ciekawością na Drew.
- Kochana Jo, przedstawiam ci markiza Marlbecka, Drew, to moja siostra
Jo.
- Miło pana poznać. - Jo wyciągnęła rękę do Drew. - Teraz rozumiem,
dlaczego spodobał się pan mojej siostrze. Nie byłam pewna, czy będzie pan do
niej pasował, bo zawsze wyobrażałam ją sobie jako żonę pastora, ale myślę, że
będzie pan dla niej odpowiednim mężem.
- Pani słowa mi pochlebiają - odparł Drew z łobuzerskim błyskiem w oku,
bo spodobał mu bezpośredni i szczery sposób bycia Jo. - Zrobię wszystko, by
okazać się jej wart.
- W przeciwnym razie będzie miał pan do czynienia ze mną - stwierdziła
poważnie Jo i objęła Marianne. - Zlicznie wyglądasz. Najwyrazniej służy ci stan
zakochania, choć do tej pory nie zwracałaś uwagi na arystokratów. Doprawdy
nie wiem, dlaczego nagle zdecydowałaś się poślubić jednego z nich.
- 190 -
S
R
- Jo! To było bardzo niegrzeczne. Takie zachowanie jest niewybaczalne! -
odezwała się oburzona lady Wainwright, która usłyszała tylko kilka ostatnich
słów. - Natychmiast przeproś pana markiza! - poleciła, a potem uśmiechnęła się
przymilnie do Drew. - Jestem pewna, że już się spotkaliśmy. Na balu, na którym
debiutowała moja córka, na początku tego roku...
- O, tak. Chyba pamiętam - odparł Drew. Uniósł do ust dłoń starszej damy
i pocałował powietrze obok jej palców. - Nie wolno jednak pani krzyczeć na Jo.
Powiedziała szczerze to, co myśli, a ja nie obrażam się za prawdę.
Drew uśmiechnął się do Jo, która z tryumfem spojrzała na Marianne. W
salonie pojawił się lord Wainwright i podszedł, by uścisnąć rękę Drew.
- Wspaniała wiadomość. Będzie pan dobrym mężem dla mojej
siostrzenicy. To urocza dziewczyna. Pod każdym względem. Mam nadzieję, że
poprosi, żebym ją poprowadził do ołtarza. Tęskniłem za twoimi wizytami,
młoda damo, i cieszę się, że w przyszłości będziemy sąsiadami. Tym bardziej
że, jak słyszę, twoja mama planuje na stałe się przenieść do Kornwalii. Chcę,
byś wiedziała, że znalazłem dla niej większy i ładniejszy dom, gdyby jednak
chciała wrócić. Wasza przeprowadzka do Lodge była tylko czasowa.
- Lady Edgeworthy potrzebuje obecności mamy, a i Lucy polubiła to
miejsce. - Marianne uśmiechnęła się do wuja. - Jestem pewna, że wuj zawsze
będzie tutaj mile widziany.
Poza tym mama będzie mnie odwiedzać w Marlbeck Manor i wtedy
będziecie mogli się spotkać.
- Oczywiście, wszystkim nam zależy, żeby było jej wygodnie... - odparł,
patrząc na żonę z nieskrywaną irytacją, a siostry Horne utwierdziły się w
przekonaniu, że to ciotka, a nie wuj wybrała dla nich Lodge.
- Myślę, że tutaj mama jest szczęśliwa. Ciotka Bertha to urocza osoba i
doskonale się rozumieją. Wasze pokoje są już przygotowane. Chcecie iść od [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl