[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale wyraz twarzy Judyty był poważny i powiedziała jedynie: Mam nadzie-
ję, że pozostanę u brata tak długo, jak długo będzie mnie potrzebował.
W życiu bywa często inaczej, niż się zamierza, moja łaskawa panienko!
Ale w każdym razie życzę pani wiele dobrego na pani nowej drodze. A jeśli po-
czuję się lepiej, pozwolę sobie odwiedzić was razem z Felicją, by osobiście prze-
konać się o waszym powodzeniu. Jeśli pani brat nie będzie miał nic przeciwko
temu.
Rolf zarumienił się zadowolony. To będzie dla nas wielka przyjemność
powitać pana i pannę Felicję Rogga w naszych progach. Judyta będzie z pewno-
R
L
T
ścią czuć się u mnie na początku bardzo samotnie, ponieważ będzie skazana je-
dynie na moje towarzystwo.
W tym momencie Felicja obróciła się ku Judycie i podała jej rękę z wielką
serdecznością.
Będziemy przyjaciółkami, panno Judyto! powiedziała ciepłym głosem.
Przyjaciele w biedzie liczą się podwójnie. Powiedziała Judyta poważnie
i uścisnęła z wdzięcznością rękę Felicji. Nie znalazłam dotychczas prawdzi-
wej przyjazni.
Za Felicję mogę ręczyć stwierdził Karol Wernher, przyjaznie uśmiech-
nięty, i pogładził czule włosy swojej przybranej córki. A teraz proszę o pozo-
stanie do obiadu, albowiem nowy związek przyjacielski trzeba koniecznie uczcić
kieliszkiem wina!
Jego propozycja nie obudziła sprzeciwu, a już szczególnie Rolf promieniał
radością. To, o czym marzył skrycie, stało się rzeczywistością, obydwie dziew-
czyny odnalazły się w przyjazni i zapoczątkowały częstsze wzajemne odwiedzi-
ny.
Przy biesiadnym stole spędzili razem przyjemne chwile. Głośno zadzwięczały
kieliszki przy toastach przyjazni i nawet Judyta zapomniała, przynajmniej na
chwilę, o swoim smutku. Gdy dała bratu do zrozumienia, że czas już odejść, za-
uważyła, z jakim ociąganiem przyjął jej sygnał. Domyśliła się, że w tej oto go-
dzinie zawiązała się między nim i Felicją niewidoczna nić sympatii, której nic
nie zdoła przerwać.
Rozeszli się życząc sobie pomyślności i rychłego ponownego spotkania.
W milczeniu, każde pogrążone we własnych myślach, powróciła para rodzeń-
stwa po raz ostatni do opustoszałego domu rodzinnego, aby na zawsze pożegnać
się z miejscem młodości. Na dole przed bramą stało zwyczajne auto, które miało
zawiezć tych dwoje do nowego gniazda. Rolf pomógł siostrze wejść do auta. Ju-
dyta obrzuciła ostatnim spojrzeniem dom, a jej oczy lśniły łzami. Rolf przycisnął
gorąco jej rękę.
R
L
T
Chcieć tego, co konieczne, Judyto, czyni nas wolnymi, jak powiedział Ka-
rol Wernher szepnął jej do ucha.
Pokrzepiona na duchu, odwzajemniła się równie czułym uściskiem dłoni.
Dobrze powiedziane, Rolfie. Przyjmuję to jako wskazanie. To była tylko krótka
chwila rozstania. Teraz nie będę już spoglądać wstecz, tylko przed siebie.
I pojechali do nowego domu.
***
Ryszard Wernher siedział ze swoimi rodzicami przy śniadaniu, gdy nadszedł
list od Felicji Rogga. Mała służąca odebrała go od listonosza i doręczyła pani
Emilii. Ta zaś wzięła list w dwa palce i spojrzała nań z nieufnością, albowiem
pamiętała dobrze, że Ryszard już przed paroma dniami otrzymał taki sam list.
Adres napisany był ręką kobiecą.
List do ciebie, Ryszardzie powiedziała wręczając synowi kopertę. Ry-
szard schował list do kieszeni nie otwierając go, więc ojciec i matka spojrzeli po
sobie porozumiewawczo. Nie byli przyzwyczajeni do tego, że syn miał przed
nimi tajemnice.
Od kogo ten list, Ryszardzie? spytała matka. Ryszard, unikając jej
wzroku, wpatrywał się w filiżankę.
Nie mam pojęcia, mamo.
Nie chcesz go otworzyć?
Niestety, nie mam czasu, muszę już iść. Wybaczcie mi, proszę! Po tych
słowach wstał szybko, pożegnał się z rodzicami i wyszedł.
Spoglądali za nim zdziwieni.
Co to ma znaczyć? zamruczał gniewnie ojciec.
Pani Emilia potarła dłonią czoło. To ja ci powiem, Georg.
R
L
T
A więc?
Chodzi o jakąś historię miłosną. List pochodzi z całą pewnością od kobie-
ty. Przed paroma dniami Ryszard otrzymał już list pisany tą samą ręką. Od tego
czasu chodzi jakby stracił mowę.
Ojciec jadł spokojnie śniadanie. Jeśli to nie jest nic więcej niż jakaś mi-
łostka, to nie ma się o co martwić. Pani Emilia zmarszczyła czoło.
Tak mówisz, Georg? A jeśli zadurzył się w jakiejś biednej dziewczynie?
Tego nie zrobi. Ryszard nie jest taki głupi. On wie bardzo dobrze, że nie
może ożenić się z kobietą biedną.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona Główna
- Biernat Jadwiga Ĺwiat trucizn
- Fielding Liz Czarodziejka z doliny
- Armada urnoje Hedwig Courths Mahler
- Hajadonvar Hedwig Courths Mahler
- Courths Mahler Jadwiga MaĹĹźeĹstwo na niby
- Howard Robert E Conan ryzykant
- Andrew Ne
- Ebook Ogniem I Mieczem 001 Fundacja Nowoczesna Polska
- Anderson Poul Wojna Skrzydlatych
- May Karol W Kordylierach
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- meksyk.pev.pl