[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Rik nie ruszył się z miejsca. Nawet nie próbował
jej zatrzymać. Wiedział, że Sapphie ma go na dzisiaj
,dosyć.
94 CAROLE MORTIMER
Powoli odszedł od stacji, wsiadł do taksówki
i podał kierowcy adres Nika. Na jego ustach pojawił
siÄ™ lekki uÅ›miech. UsiadÅ‚ wygodniej i zaczÄ…Å‚ opra­
cowywać plan ponownego spotkania z Sapphie.
Bo niezależnie od tego, co sądziła i twierdziła,
zbyt wiele było między nimi niedomówień, by mógł
to tak zostawić i więcej jej nie widzieć.
Zdecydowanie zbyt wiele.
ROZDZIAA SIÓDMY
- Doprawdy, mamo, nie mam pojęcia, po co tu
w ogóle przyszÅ‚yÅ›my! -burczaÅ‚a Sapphie, rozglÄ…da­
jąc się po wypełnionej gwiazdami recepcji jednego
z najlepszych londyńskich hoteli.
- Nie bądz taką nudziarą, skarbie - ofuknęła ją
Å‚agodnie Joan McCall, wyjÄ…tkowo atrakcyjna dama
po pięćdziesiątce, ubrana w lśniącą czarną suknię,
która pięknie podkreślała jej idealną figurę. - Ja na
przykÅ‚ad bardzo dobrze siÄ™ bawiÄ™. Dee po raz pierw­
szy zaprosiła nas na jedno z tych przyjęć. - Joan
była rozpromieniona.
Gwoli ścisłości, to nie Dee je zaprosiła, tylko
Jerome. Po tygodniu nerwowego oglÄ…dania siÄ™ przez
ramiÄ™ w celu sprawdzenia, czy nie czai siÄ™ tam Rik
- widziała determinację w jego oczach, kiedy się
rozstawali - Sapphie podeszła do tej imprezy dość
sceptycznie. Na razie jednak, dzięki Bogu, nigdzie
w zasięgu wzroku nie widziała żadnego Prince'a.
Poza tym jej mama bez wÄ…tpienia doskonale siÄ™
bawiła na tym premierowym przyjęciu. Właściwie
nie zostały zaproszone na samą premierę, ale oczy
96 CAROLE MORTIMER
Joan błyszczały na widok każdej gwiazdy, a tych
tutaj nie brakowało.
Sapphie podeszÅ‚a do zaproszenia dość podejrzli­
wie i kilkakrotnie sprawdziła, czy którykolwiek
z braci Prince'ow ma coś wspólnego z realizacją
ostatniego filmu Dee. Nie mieli. Wobec tego, pod
wpÅ‚ywem nacisków matki, Sapphie niechÄ™tnie zgo­
dziła się jej towarzyszyć.
Sączyła szampana i rozglądała się wokół siebie,
zanim odparła:
- Szczerze mówiąc, wolałabym być w domu,
razem z Matthew.
PrzypomniaÅ‚o siÄ™ jej, że Matthew nazwaÅ‚ jÄ… Å›licz­
nÄ… mamusiÄ…, kiedy tego wieczoru przyszÅ‚a pocaÅ‚o­
wać go na dobranoc. A przecież kupiła sukienkę
specjalnie na dzisiejszą okazję. Rzadko uczęszczała
na tego typu imprezy, w jej szafie brakowaÅ‚o praw­
dziwie eleganckich strojów. Wyprawa do sklepu
zakoÅ„czyÅ‚a siÄ™ zakupem zÅ‚otej sukni w stylu chiÅ„­
skim. No cóż, Dee z pewnością nie mogła narzekać,
że jej siostra zlekceważyła przyjęcie i w ogóle się
nie postarała.
- Nie bądz niemądra, skarbie - powiedziała jej
mama. - Jest jedenasta w nocy, Matthew śpi już od
wielu godzin.
- No to wolaÅ‚abym leżeć w łóżku z dobrÄ… książ­
ką - upierała się Sapphie.
Co to za przyjęcie, które zaczyna się o wpół do
jedenastej? Postanowiła, że pokręci się tu przez
SPOTKANIE W PARY%7Å‚U 97
godzinę, najwyżej półtorej. Na tyle długo, by jej
wkÅ‚ad w szczęśliwy rodzinny obrazek zostaÅ‚ doce­
niony.
Informacje o ciąży Dee pojawiły się w prasie już
na poczÄ…tku tygodnia, razem ze zdjÄ™ciami promie­
niejącej aktorki i jej męża. Sapphie spojrzała teraz
na siostrę w otoczeniu adoratorów, przepiękną,
smukłą. Nie mogła uwierzyć, że za niespełna pół
roku jej siostra zostanie matkÄ….
PokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… i spojrzaÅ‚a na rozanielonÄ… mat­
kÄ™.
- Nie mogę się doczekać, kiedy stąd pójdziemy
- oznajmiła.
- Przykro mi to sÅ‚yszeć, panno Benedict - usÅ‚y­
szała za sobą miły głos z amerykańskim akcentem.
Na szczęście nie był to głos Rika Prince'a! - Panna
Benedict, nie mylę się, prawda? - dodał mężczyzna,
gdy Sapphie odwróciła się ku niemu. - Chyba
poznaliśmy się w Nowym Jorku, kilka lat temu.
Był starszy od Rika, niemniej podobieństwo od
razu rzucało się w oczy: miał takie same ciemne
wÅ‚osy, smukÅ‚e, lecz muskularne ciaÅ‚o i lekko ironicz­
ny uśmiech.
Nik Prince!
Nie było mowy o pomyłce. Zresztą nawet gdyby
Sapphie miała jakiekolwiek wątpliwości, rozwiała-
by je stojąca obok niego uśmiechnięta rudowłosa
'kobieta. Zaledwie kilka tygodni wcześniej gazety
ekscytowały się Juliet  Jinx" Nixon, obecnie Jinx
98 CAROLE MORTIMER
Prince, a jej fotografia znalazÅ‚a siÄ™ chyba na wszyst­
kich okładkach brytyjskiej prasy.
Sapphie rzeczywiście poznała Nika Prince'a
sześć lat wcześniej. Szczerze wątpiła, żeby była na
tyle charakterystyczna, aby jÄ… zapamiÄ™taÅ‚, ale rów­
nież nie bardzo mogÅ‚a uwierzyć, że to Rik roz­
mawiał o niej z bratem.
- Owszem, poznaliśmy się - odpowiedziała
uprzejmie.
- Tak mi się właśnie wydawało, że to pani.
Wciąż nieprzekonana, spojrzała na Joan.
- To moja mama, Joan McCall. - Lekko pociÄ…g­
nęła ją za rękę. - Mamo, to Nik i Juliet Prince'owie
- dodała.
- Już rozumiem, dlaczego Sapphie i Dee są takie
piękne. Widać, że odziedziczyły urodę po mamie!
-powiedziaÅ‚ Nik, Å›ciskajÄ…c dÅ‚oÅ„ Joan. -Nie wyglÄ…­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl