[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zatrzymać się na piwo i rum, bo oświadczał, że dalej nie jedzie. Tłumaczył, że najlepsze wiersze
przychodzą do niego między szóstą a siódmą wódką w barze Pod Zpiewaczkami. I przecież Charles
Baudelaire w wierszu  Upijajcie się" zaleca, że aby nie czuć straszliwego brzemienia czasu, trzeba być
zawsze pijanym.  Winem, poezjÄ… lub cnotÄ…, tym, co wam odpowiada. Ale upijajcie siÄ™". - Ja w
zasadzie nie jestem żadnym
130
alkoholikiem - podkreślał Zwirus. - Piję z powodów zawodowych, bo tak mnie nauczył Charles
Baudelaire.
2.
Jako reporter popełniłem znów niewybaczalny grzech. Nazywam go grzechem zaniechania. Otóż
pracując nad  Gottlandem", byłem z Magorem umówiony na wywiad. Miałem przyjść przed
występem reaktywowanych pod koniec lat 90. Plastikowych do zadymionego klubu w Pradze, gdzie -
zapowiedział - napijemy
siÄ™ i porozmawiamy.
Nie lubię zbytnio ani dymu, ani piwa, ani zapachu piwa, ani hałasu, jaki robią pijący. A na pijanych
ludzi mam alergię od dziecka. Coś, co było naturalnym środowiskiem Hrabala, w re-alu mnie tak
odrzuca, że jeśli nie piszę akurat przewodnika po knajpach na %7łiżkovie, to do nich nie chodzę.
Już nawet wyszedłem z domu, ale po wewnętrznej walce do Magora nie doszedłem. Myślę, że w ten
sposób francuski piesek stracił na zawsze okazję kontaktu z człowiekiem z krwi i kości.
HAMBURGER Z KRWI
KAFKI
Miałem Verę S.już tylko dla siebie,
nikt mi nie mógł jej ukraść. Była uwięziona
raz na zawsze jak owad w bursztynie
CZZ 4
1
Kiedy napisałem  Gottland", szybko usmażyłem hamburgera. Miał być nieduży, w miarę miękki i do
szybkiego spożycia. Podany w każdym kraju (powtarzalność jako święta McZasada) powinien być
strawny dla każdego. Nie wszyscy autorzy wiedzą, że po wydaniu książki wysmażenie hamburgera
jest sprawÄ… najpilniejszÄ….
- Może i napisałeś wartościową rzecz, może i użyłeś tam słów typu  Kafka", ale pamiętaj, że książka to
show-biznes - tłumaczył mi kolega z telewizji. - Musisz mieć trzy gotowe, efektowne zdania, o czym ta
książka jest. Takie, które będą zrozumiałe wszędzie, w każdej kulturze.
Mój hamburger wyglądał więc tak:
 Napisałem książkę o tym, że ktoś lub coś zamienia ludzi w robaki - i jak oni na to reagują. Od totalnej
zgody i schizofrenicznego wręcz przystosowania aż po ucieczkę z życia i samobójstwo". Tyle.
Jeśli spotkanie autorskie miało miejsce w nowoczesnej księgarni Mediolanu czy też w alternatywnym
klubie Moskwy, uprzedzałem mojego hamburgera małą wyrafinowaną przysta-weczką. Brzmiała:
 NawiÄ…zujÄ…c do »Przemiany« Franza Kafki...".
Wskutek tego zaraz zaczynało się mówić o duchu Franza Kafki,  który przecież przenika całość...". A
do tego w książce jest
135
rozdział o wciąż żyjącej w Pradze 84-letniej siostrzenicy Kafki, córce jego ulubionej siostry Ottli.
Kiedy praskie knajpy imitują knajpy, w których bywał Kafka, i wyglądają tak, jakby przed chwilą z nich
wyszedł, choć powstały po 2000 roku; i kiedy dom, w którym się urodził, nie istnieje, ale inny go
bezkarnie udaje - ona jedna, napisałem, nie jest imitacją. Pani Nieimitacja mieszka na piątym piętrze
kamienicy na Starówce.
Udało mi się dotrzeć do przedpokoju Very S. w 2004 roku. Nie chciała rozmawiać. (Znajoma czeska
dokumentalistka powiedziała mi, że to bardzo płochliwa istota). Nigdy nie udzieliła wywiadu. Nawet
Amerykanie nie byli w stanie kupić jej wyznań. Kiedy tak stałem przed nią, przestępując z nogi na
nogę i prosząc o rozmowę, odpowiedziała: - Proszę napisać do mnie list, o czym chciałby pan
rozmawiać, odpowiem w stosownym terminie.
Gdy mimo to udało mi się wypowiedzieć jedno pytanie ( Jak się pani czuje w XXI wieku?"), znów
odparła: - Proszę napisać do mnie list, odpowiem w stosownym terminie.
Choć nie miałem wywiadu, ta puenta była boska.
Z wizyty urodziła się formułka, która zaspokajała jakieś podświadomie pragnienie: siostrzenica Kafki
nie może być zwyczajną kobietą, powinna być postacią z Kafki. Odmawiając rozmowy i prosząc o
napisanie listu, idealnie wpisała się w kafkowski paradygmat - daremne wyczekiwanie.
Kiedy książkę wydałem poza Polską, we wszystkich krajach Vera S. służyła wydawcom (ale i mojej
dumie) jako maleńki klejnot. W materiałach prasowych podkreślano, że  na kartach książki
»Gottland« pojawia siÄ™ też tajemnicza postać siostrzenicy Kafki, którÄ… autor odwiedza w jej domu".
Dla książki
136
o Czechach i Czechosłowacji (zwłaszcza gdy komunistyczna Czechosłowacja jest dowodem, że Kafka
był pisarzem realistycznym), a więc dla takiej książki opowieść o żyjącej enigmatycznej siostrzenicy
była bezcenna.
Jak Państwo widzą, nawet odmawiając rozmowy, robiła mi prezent.
A więc zamknąłem i opakowałem Verę S. w kilkadziesiąt zdań. Zaczęła funkcjonować (w mojej głowie
i w anegdotach, które opowiadałem na spotkaniach autorskich) jako opowiadanie zamknięte.
Po tamtej wizycie przez lata spoglądałem na jej dom z jakimś podnieceniem. Czasem dzwoniłem
domofonem, nikt się nie odzywał. Najpierw sądziłem, że ze względu na wiek pani Vera znalazła się w
jakimś ośrodku opieki. Po kilku latach wydało mi się naturalne, że musiała umrzeć, co mnie dziwnie
uspokoiło. Miałem bowiem Verę S. już tylko dla siebie, nikt mi nie mógł jej ukraść. Była uwięziona raz
na zawsze jak owad w bursztynie. A bursztyn był mój!
Jednak żadne opowiadanie, proszę Państwa, jeśli jest prawdziwe, nie może być zamknięte. Także to
opowiedziane tysiąc razy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl