[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kobieta nie przyprawiała mnie o taki ból głowy, co ty.
Mówiąc to, sięgnął po następny kawałek.
- Więc nudziłeś się z tymi kobietami. Ze mną masz zawsze jakieś
urozmaicenie.
Maggie nalała sobie coli do szklanki.
- Jedno jest pewne. Masz wilczy apetyt - przyciął jej Jared.
171
RS
- I kto to mówi? To dopiero mój drugi kawałek. A twój... trzeci czy
czwarty?
- Ja jestem dużym chłopcem z dużym apetytem.
- A ja dorastającą dziewczyną, która musi dużo jeść - odpaliła.
- Wszerz też dorastasz?
- Koniecznie chcesz mieć pizzę na nosie? Jared spojrzał na zegarek i
jęknął.
- Mój czas się skończył.
Wziął jeszcze kawałek i położył go na serwetce.
- Do zobaczenia potem.
- Cześć - odpowiedziała. - Dziś po południu muszę być w firmie, więc
zobaczymy się dopiero jutro, gdy wpadniesz po mnie o siódmej.
- W porządku.
Pomachał do niej ręką i zniknął za drzwiami.
Zegar wybił dziesiątą rano. Maggie siedziała w kuchni i popijała
nerwowymi łykami kawę. Wszystko układało się niedobrze. Nie udało jej
się skontaktować z Jaredem przez telefon, a szanse na uzyskanie biletów
były coraz mniejsze. Okazało się, że znajomy Joan też już ich nie ma.
Dzisiejsze przedstawienie  Traviaty" zapowiadało się na najlepsze w tym
sezonie. Bilety w kasie rozeszły się w ciągu paru godzin. Maggie została
jeszcze jedna szansa. Znajomy Joan miał skontaktować ją z ludzmi, którzy
być może mieli jeszcze bilety i mogliby je sprzedać. Teraz pozostało tylko
czekać na telefon od nich. Za dużo tych  być może", ale Maggie nie miała
wyboru.
172
RS
Opróżniła do końca filiżankę i dolała sobie kawy. Nie znosiła
czekania. Aby czymś się zająć, zaczęła przerzucać stare magazyny. Kiedy
zadzwonił telefon, skoczyła na równe nogi i pochwyciła słuchawkę.
- Halo?
- Maggie Sullivan?
- Tak.
- Mówi Marc Bradley. Mam dwa bilety na wieczorne przedstawienie.
John Simmons powiedział mi, że jest pani zainteresowana ich kupnem.
- Oczywiście. Ile będą kosztowały?
- To miejsca w jednym z pierwszych rzędów, więc są dość drogie.
Podał cenę, a Maggie otworzyła ze zdumienia usta.
- Rzeczywiście są drogie.
- Jeżeli pani myśli, że chcę coś na tym zarobić, proszę zadzwonić do
kasy i zweryfikować cenę - zaproponował.
- To niepotrzebne, ufam panu - powiedziała, nie będąc jednak pewną
tego. - Gdzie mogę je odebrać?
- Będę w moim biurze całe popołudnie, ale mógłbym podać bilety
przez posłańca, jeśli pani woli.
- Byłoby wspaniale! - odpowiedziała z entuzjazmem. Jeśli bowiem nie
będzie musiała pójść po bilety, zyska czas na kupno sukienki.
- Dobrze. - Mężczyzna zapisał jej adres. - Posłaniec będzie za
dwadzieścia minut.
- Zwietnie.
Odłożyła słuchawkę i wydała okrzyk radości. Będzie je miała!
Posprzątawszy kuchnię w rekordowym czasie, zajrzała do swojej szafy w
poszukiwaniu czegoś, co nadawałoby się na tę szczególną okazję. Jej
173
RS
przypuszczenia potwierdziły się: nie znalazła nic odpowiedniego. Kiedy
zastanawiała się, gdzie mogłaby kupić elegancką wieczorową sukienkę,
usłyszała dzwonek do drzwi.
Sprawdziła zawartość koperty, którą przyniósł posłaniec, i wypisała
czek. Gdy tylko zamknęła drzwi za chłopcem, w radosnym nastroju pobiegła
do sypialni. Po chwili wyszła z niej ubrana w dżinsy i czerwoną koszulkę.
Resztę dnia spędziła na zakupach. Chodziła od sklepu do sklepu, nie
mogąc trafić na nic, co sprostałoby jej oczekiwaniom. Wreszcie postanowiła
zjeść lunch w małej restauracji samoobsługowej. Zmierzała w jej kierunku i
oglądała po drodze wystawy. Nagle stanęła oczarowana. Na jednej z witryn
zobaczyła to, czego szukała: długą prostą sukienkę z lśniącego materiału,
ozdobioną dyskretnie cekinami. Wisiała na manekinie w ekskluzywnym
butiku. Pomyślawszy o wysokiej cenie, zawahała się, ale im dłużej
przyglądała się sukience, tym trudniej jej było oprzeć się pokusie. W
rozterce weszła do środka i poprosiła o sukienkę.
- Produkcja modelowa - powiedziała sprzedawczyni.
W przymierzalni Maggie spojrzała na cenę, która potwierdziła jej
najgorsze przypuszczenia. Mimo to nałożyła sukienkę na siebie.
Sprzedawczyni na widok Maggie oniemiała z zachwytu.
- Wygląda pani bajecznie!
Nie zastanawiała się już dłużej nad kupnem sukienki. Podeszła do
lustra i z zadowoloną miną przyglądała się swojemu odbiciu.
- Biorę ją- rzuciła krótko.
Gdy wróciła do siebie, Joan była już w domu.
- Udało ci się dostać bilety? - spytała na widok Maggie.
174
RS
- Tak, ale poczekaj, a zobaczysz, co kupiłam. Otworzyła pudełko,
usunęła bibułkę i ostrożnie wyciągnęła mieniącą się sukienkę.
- Maggie, ona jest absolutnie cudowna. - Joan westchnęła z wrażenia.
- Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.
- Musiałaś wydać na nią majątek.
- Tak - przyznała Maggie - ale chciałam, aby ten wieczór był
wyjątkowy.
- O której Jared przyjdzie po ciebie?
- O siódmej.
Joan rzuciła okiem na zegarek.
- Więc lepiej się szykuj. Wiem, że potrzebujesz do tego półtorej
godziny.
- Masz rację.
Po dziesięciu minutach zrzuciła z siebie ubranie i zanurzyła się w
ciepłej wodzie o przyjemnym, podniecającym zapachu, który nadały jej
perfumowane sole. Kąpiel była taka rozkoszna, że Maggie z żalem
opuszczała wannę.
Poszła do sypialni i zaczęła ubierać się starannie. Na końcu włożyła na
siebie nową sukienkę, czując na skórze jej aksamitną miękkość.
Stanęła przed lustrem, nałożyła makijaż i zaczęła układać włosy w
luzny węzeł na czubku głowy, zostawiając kilka kokieteryjnych kosmyków
wokół twarzy i szyi.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- Mogę wejść?
- Pewnie.
- O rany! - zawołała Joan na widok przyjaciółki.
175
RS
- Czy dobrze wyglądam? - zachichotała nerwowo Maggie.
- Fantastycznie! Jared zemdleje z wrażenia.
- Mam nadzieję.
- Obróć się.
Maggie okręciła się, by Joan mogła ją dobrze obejrzeć.
- Jestem zielona z zazdrości. Gdybym tylko miała twoją figurę-
westchnęła.
- Czasami trzeba się wystroić, nieprawdaż? Czuję się taka
podekscytowana!
- Chodz, napijemy się i może mi wreszcie powiesz, co takiego widzisz
w tym Jaredzie.
Usiadły razem w salonie i gawędziły wesoło, opróżniając przy tym
powoli zawartość kryształowej karafki. Kiedy minęła siódma piętnaście,
Maggie zaczęła się niepokoić.
- Ciekawe, co go zatrzymuje. Nawet nie zadzwonił.
- Nie martw się - próbowała ją uspokoić Joan. - Masz przecież randkę
z gliniarzem. W porównaniu z niebezpieczeństwami, które czyhają na Jareda [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl