[ Pobierz całość w formacie PDF ]

okresu, ale to nie ma znaczenia w kwestii, o którą mi chodzi. Czy ty, jako fachowiec od tych spraw, jesteś pewny, że to prawdziwa umowa z
diabłem?
Münch z uwagÄ… przyjrzaÅ‚ siÄ™ odbitce i przezwyciężajÄ…c odrazÄ™ siÄ™gnÄ…Å‚ po pergamin. DÅ‚ugo, skrupulatnie porównywaÅ‚ oryginaÅ‚ z kopiÄ…,
odcyfrowywał podpisy.
 Prawdziwy odrzekł z najwyższą powagą.  Tu, na końcu napisano:  Jako zawarowane zostało w umowie niniejszej, będzie on, niżej podpisany
Joachim von Gruenstein przez trzydzieści pięć roków szczęśliwie żył na ziemi wśród ludzi, a zatem przybędzie do nas, aby z nami pospołu Boga
przeklinać . A jeszcze niżej:  W piekle na diabelskiej radzie zatwierdzono . I podpisy: Belzebub, Lucyfer, Astharoth...
A tu widzisz, panie  wskazał palcem  potwierdzenie. Własną ręką Joachima Gruensteina dokonane. %7łe służyć będzie Lucyferowi przez całe życie,
po wsze czasy...
 Widziałeś, Mod, w twoich czasach podobne cyrografy?
 Widziałem. Dwa razy. Rzadko się zdarza. Nie z każdym Szatan umowę spisuje. Niewielu pisać potrafi... A nawet jak potrafi... nie zawsze spisuje.
Jakiś możniejszy pan... albo alchemik... A i to trudno znalezć. Ten, co duszę diabłu zaprzeda, nie chce ukazać dowodu.
 Skąd więc w posiadaniu sądu inkwizycyjnego mogły znalezć się takie dokumenty?
Münch uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ pobÅ‚ażliwie.
 Nie wiesz, panie? Są sposoby. Kto świadom, to wie... Czasem wśród ksiąg i listów się znajdzie. Czasem ukryte... w tajnym schowku. Szukać
trzeba... Albo i instygator przyniesie...
Jako dowód, że prawdę mówi.
 Kto?
 Instygator! Ten, co oskarżeniem proces wznieca.
 Aha. Ale skąd taki dokument w rękach oskarżyciela?
 Różnie bywa. Czasem przypadkiem znajdzie... Czasem i wykradnie wszetecznikowi...
 Czy były przypadki, że oskarżony wskazał sam miejsce ukrycia cyrografu? Czy możesz podać jakiś przykład?
Modest zastanawiał się chwilę
 Nie. Nie przypominam sobie. Ale zdarzało się... czasem. Rzadko... ale zdarzało.
Słyszałem...
 W jaki sposób sprawdzałeś, czy taki cyrograf nie jest sfałszowany? Przecież podpis oskarżonego mógł być podrobiony?
 Ja widziałem prawdziwy zaakcentował, patrząc z napięciem w oczy Balicza.  Henryk von Bulendorf podpisywał. Sam się w końcu przyznał.
 W końcu...  powtórzył Balicz.
Münch nie zauważyÅ‚ ironii w jego gÅ‚osie.
 Długo zaprzeczał. Zatwardziałym był wielce. Ale w końcu wyznał... Wszystko! Jak to spotkał się z wysłannikiem samego księcia piekieł... Jak mu
ten dziesięć tysięcy funtów złota i długie życie przyobiecywał... Część tego złota znaleziono.
 A czy nigdy ci nie przyszło do głowy, że dowody takie mogły być celowo, sztucznie spreparowane przez tych, którym zależało na śmierci
oskarżonego? W celu zagarnięcia jego majątku, albo i zemsty osobistej? Tego Henryka kto oskarżył?
Niepokój pojawił się w oczach mnicha.
 Kto?  powtórzył retorycznie.  Imię instygatora tajemnicą przysięgi świętej otoczone...
 I cyrograf też przekazano pod warunkiem zachowania tajemnicy, kto go dostarczył?
 Tak, panie.
 Ale ty wiedziałeś, kto był właściwym oskarżycielem?
 Wiedziałem... Osoba... ze wszech miar zaufania godna.
 Rzeczywiście!  zaśmiał się sarkastycznie Balicz.
Oczy Müncha napeÅ‚niÅ‚ strach.
 Panie... dlaczego... śmiejesz się? Ty myślisz, że ja... kłamię?... Ale ja prawdę mówię.
 Chcesz mi wmówić, że każdy donos był prawdziwy? %7łe nie fałszowano dowodów?!
 Czasem... było i tak... Wiele zła w człowieku... Nawet czasem wśród tych, którzy Bogu służbę ślubowali... Ale najwięcej wśród pospólstwa
bywało....Z chciwości... albo z zawiści. Nieraz takiego fałszywego donosiciela sądom przekazywałem. Wierz mi jednak, panie, kiedym czarownicę
pytał, zawsze dojść mogłem... kto, ona prawdziwie.
 W jaki sposób?
 Są różne sposoby... Spisano je też... w księgach... ojciec Alfonso de Spina w Twierdzy wiary, Joan Beaudin w Demonomanii czarownic, Jakub
Sprenger... Jan Nieder... Ulryk Molitor...
 MÅ‚ot na czarownice.
 Tak, panie. Słyszę, że znasz tę księgę. Przez profesorów i doktorów, ojców naszego zakonu, pisana...
 Więc twierdzisz, że ten dokument  Balicz wskazał na pergamin wracając do tematu  jest rzeczywiście umową z Szatanem?
 Tak, panie. Sam mówisz, że tyle lat liczy... Dziwi cię, że tego plugastwa razem z owym czarownikiem nie spalono? Ale widać zostawiono w
aktach... jako dowód i ostrzeżenie... dla innych.
 Możliwe. Nie o to jednak chodzi. Ten dokument spisany został na pergaminie, z którego wywabiono dawny tekst. Z wyjątkiem podpisu Joachima
von Gruensteina.
Balicz sięgnął do teczki i wydobył dwa zdjęcia.
 Przyjrzyj się podał zdjęcia zakonnikowi.  Są sposoby umożliwiające odczytanie zatartych napisów. Tu masz oba pisma, jedno na drugim. A tu
samo tylko pismo pierwotne. Podpis pozostał nienaruszony. Dlatego też nie jest odwrócony. Przyjrzyj się temu, co było napisane przed zatarciem
tekstu, jest to list Gruensteina skierowany do...
 To diabelska sztuczka!  zawoÅ‚aÅ‚ Münch zrywajÄ…c siÄ™ gwaÅ‚townie z fotela. ZdjÄ™cia upadÅ‚y na podÅ‚ogÄ™.
Balicz pochylił się. Podniósł odbitki, potem podszedł wolno do zakonnika i ujął go za ramię.
 Uspokój siÄ™. Możesz mi wierzyć, że w sposobie sporzÄ…dzenia tych odbitek nie ma niczego cudownego ani tym bardziej diabelskiego, i Münch
trochę się zmieszał, lecz nie zamierzał zrezygnować.
 Szatan mógł specjalnie użyć listu do przeora...
 Sądzisz, że diabeł wykradł list, usunął dawny tekst i dopisał treść umowy? Byłby to więc dokument sfałszowany przez Szatana, a więc nieważny!
Niepewność malowaÅ‚a siÄ™ na twarzy Müncha.
 Może to zrobił sam Gruenstein?...
Po co? Mógł przecież sporządzić dokument na innym pergaminie.
Zakonnik poruszył się niespokojnie, ale nie odpowiedział. Przez dłuższą chwilę panowało milczenie.
 Więc chyba jednak przyznasz, że ten cyrograf jest fałszywy ?
Münch podniósÅ‚ z wolna wzrok na Balicza i nagle, jakby pod wpÅ‚ywem nowej myÅ›li, zawoÅ‚aÅ‚:
 Nie! Nie daj się, panie, zwieść pozorom. Szatan potrafi oczy nam przysłaniać. To może być tak... jak rzekłem: diabelska sztuka... Nie wtedy
uczyniona, lecz teraz, gdyś te odbitki sporządzał. Ja wiem, co on potrafi! Czyż nie mógł listu tego teraz wypisać... Aby siać zwątpienie... w twojej
i mojej duszy...
 Badania wykazały, że ów list do opata pisany był cztery wieki temu.
 Młody jesteś i łatwowierny... Bierzesz pozory za prawdę. Nie znasz Szatana i jego podstępów. A mówisz, że czytałeś Młot... Rozważ wszystko, a
zrozumiesz naiwność swoją  dorzucił z tryumfem.
 Rozważę  skinął głową Balicz.
W tej chwili odeszła mu wszelka ochota do kontynuowania rozmowy z tym człowiekiem, tak obcym mu umysłowością. Kama miała rację: to nie był
człowiek chory, a jednak jego myśli nie mogły wyrwać się z zaklętego kręgu pojęć, które ukształtował świat
przed pięciu wiekami.
 Będę musiał już iść. Doktor Darecka wróci niedługo...  rzekł po dłuższym milczeniu.
 ChciaÅ‚eÅ›, panie, mówić ze mnÄ… o piekle...  przypomniaÅ‚ Münch. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl