[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poczuciem pustki, którego doznał, kiedy oświadczył, że nie żywi do niej
nienawiści. Ta nienawiść towarzyszyła mu tak długo, że jej nagłe zniknięcie
wywołało w nim wrażenie głębokiej niepewności.
Dobry pomysł oznajmił chłodno. Rano wrócimy do sklepu, ale tym
razem oficjalnie.
Masz rację.
Dobranoc, Caroline. Odwrócił się i ruszył do swojego pokoju.
Dobranoc odparła cicho.
Niewiele brakowało, żeby zawrócił. Zamknął za sobą drzwi i stał przez długą
chwilę bez ruchu. Nie usłyszał ostrożnych kroków, pukania.
Zaklął, a potem się położył. Sam.
Caroline odrzuciła w końcu pościel i wstała. Waliło jej serce, jakby wypiła
wcześniej mnóstwo kawy. Wiedziała jednak, jaka jest przyczyna. Roman.
Bezustannie odtwarzała cały ten wieczór; chciała powtórki. Chciała być
zimna i wyniosła, i z pewnością nie chciała wsuwać mu w usta czekoladki.
Naprawdę mogła się obejść bez tego gorącego prawie seksu w przebieralni. Co
się z nią działo? Straciła resztki godności? Naprawdę była kobietą, która jest
gotowa zapomnieć się z mężczyzną w miejscu publicznym? Bała się, że tak
właśnie jest, zwłaszcza w przypadku Romana.
Włożyła szlafrok i poszła do kuchni się napić. W domu panowała cisza. Stała
przez długą chwilę z butelką wody mineralnej, aż w końcu usłyszała głośny
plusk, jakby ktoś wskoczył do basenu. Podeszła do oszklonych drzwi i rozsunęła
je. Ujrzała mężczyznę, który rozgarniał wodę miarowymi uderzeniami ramion.
Roman.
Chłonęła wzrokiem zwinność jego ciała, prężność mięśni, ręce, które
pracowały jak maszyna. Dopłynął do końca basenu, zniknął pod wodą i znów
się wynurzył prawie w połowie dystansu. Pokonał go kilkakrotnie, a potem
zanurzył się i zniknął. Czekała, ale nic się nie stało. Podeszła z bijącym sercem
do krawędzi basenu. Upuściła plastikową butelkę, próbując ściągnąć z siebie
szlafrok.. Wypłynął nagle, a ona z trudem powstrzymała się od krzyku.
Wystraszyłeś mnie! rzuciła wściekle.
Przesunął dłonią po włosach, niespeszony w najmniejszym stopniu. Miała
ochotę go walnąć. %7łałowała, że nie trzyma już butelki z wodą.
Nie wiedziałem, że tu jesteś.
Nie jest ci specjalnie przykro zauważyła ostrym tonem, ale kiedy
zobaczyła, jak woda spływa po jego piersi i brzuchu, zaschło jej w gardle.
Nie jest.
Myślałam, że się topisz.
Wobec tego dziękuję, że się o mnie martwiłaś. Mogłabyś sądzić, że to
koniec twoich problemów. Gdybym zniknął.
%7łartujesz sobie ze mnie. To niezbyt ładne.
Wzruszył ramionami i podpłynął do krawędzi basenu.
Może i tak.
W tym momencie szlafrok zsunął się z jej ramion i wylądował na ziemi.
Powstrzymała się, by go podnieść i się zasłonić.
Martwiłam się dodała niepotrzebnie. Masz pojęcie, jakbym wyglądała,
gdybyś się utopił w mojej obecności? Niektórzy powiedzieliby, że to
zaplanowałam.
Roman odchylił głowę i popatrzył na nią.
Zrobię wszystko, żeby nie utonąć przy tobie.
Doceniam to odparła.
A teraz może zechcesz się odwrócić. Chyba że chcesz przyjrzeć mi się
dokładniej.
Krew uderzyła jej do głowy.
Jesteś... nagi?
Nie zauważyła tego, podziwiając smukłość jego ciała. Nie zastanawiała się,
czy ma coś na sobie.
Nie ma sensu wkładać kąpielówek o trzeciej nad ranem oznajmił z
powagą.
Nagle zrobiło jej się zbyt gorąco. Poczuła kropelki potu między piersiami,
sutki odznaczały się wyraznie pod jedwabnym materiałem. Roman wlepił w nią
wzrok, a ona skrzyżowała ręce na piersi. Niech sobie myśli, co chce. Nie miało
to nic wspólnego z jego osobą, tylko z upałem, wietrzykiem i...
Do diabła, chodziło jednak o niego.
Nie jesteśmy w tym domu sami oznajmiła sztywno. Ktoś mógł się
pojawić w każdej chwili.
Roześmiał się.
Bo wielu ludzi uwielbia pływać o trzeciej nad ranem. Nie wspominając o
tym, że pozostali mieszkańcy to, prócz ciebie, wyłącznie mężczyzni.
Owszem, a jeden z nich uznałby twoje walory za bardzo atrakcyjne. Tak dla
twojej wiadomości.
Zdążyłem się już tego domyślić. I czegoś jeszcze. Uświadamiam sobie, że
znacznie bardziej pociągasz mnie ty niż on.
Caroline parsknęła urażona.
To nie powód, żeby paradować nago, prawda?
Lubię być nagi. Chyba pamiętasz?
Pamiętam, że jesteś ekshibicjonistą odparła. Nie było to do końca prawdą,
ale nigdy nie spotkała kogoś, kto czułby się w swojej skórze tak dobrze jak on.
Jak mogłabym zapomnieć?
Rzeczywiście. I jeśli nie chcesz zasmakować mojego ekshibicjonizmu, to
sugeruję, żebyś się odwróciła.
Chciała tak zrobić, ale nagle wydało jej się to śmieszne. Jak w przypadku
dziecka, któremu matka zasłania oczy.
Można patrzeć i nie dotykać.
Ach tak? Ciekawe.
Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek, wydostał się z basenu zwinnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona Główna
- Harrison, Harry B2, Bill en el Planeta de los Cerebros Emb
- Harrison, Harry B4, Bill en el Planeta de los Vampiros Zom
- Harrison Harry Brion Brandd 01 Planeta Przekletych
- Harris Charlaine Harper 4 Grobowa tajemnica
- Harrison_Harry_ _Narodziny_Stalowego_Szczura
- Harry Harrison To the Stars Trilogy
- Harry Harrison Gwiezdny Dom
- Dixie Lynn Dwyer [Menage Amour 165] Were She Belongs (pdf)
- Lorenz, Lynn [WereWolf Fight League 01] Tor
- Fiona Hood Stewart Królewski śÂlub
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- styleman.xlx.pl