[ Pobierz całość w formacie PDF ]
cudowna. Nie zamienię jej na żadną inną.
Przeskakując po dwa stopnie pognałam z maszyną do swojego
pokoju. Moje biurko zaczynało przypominać miejsce pracy pisarki.
Słownik, kilka czasopism literackich kupionych w księgarni w Laguna
Beach i ryza papieru czekały, kiedy z nich skorzystam. A teraz, dla
dopełnienia obrazu, prawdziwa maszyna do pisania.
Wsunęłam kartkę w wałek i nacisnęłam przełącznik. Napisałam
Drogi Paulu. Zaczęłam. Pisałam, pisałam, a maszyna mruczała cichutko.
Nie słyszałam dzwonka telefonu, kiedy wymykałam się z domu. Na
szczycie wzgórza była skrzynka pocztowa; jak najszybciej chciałam
wysłać list do Paula.
Ostatnią pocztą, jaką dostałam od niego, była kartka na Boże
Narodzenie; postawiłam ją na komodzie, tak by widzieć ją codziennie
zaraz po przebudzeniu. Nie było listu, nawet krótkiej notki - tylko kartka
świąteczna. Paul skreślił raptem trzy słowa i podpisał się. Z trudem
rozpoznałam jego pismo; litery wyglądały tak, jakby stawiał je starzec.
Kartka przedstawiała ośnieżone świerki. Maleńkie ptaki ze złotymi i
srebrnymi wstęgami w dziobach stroiły drzewa.
Nadruk
wewnątrz
mówił:
„Z miłością
w
tym najbardziej
wyjątkowym ze wszystkich dni”.
Poniżej Paul napisał trzy słowa: Wspomnij mnie czasami... i podpis.
- Och, tak bym chciała, żeby Paul tu był i zobaczył moją maszynę -
powiedziałam do mew, które zbierały się w grupki na plaży. Wspięłam się
na swoją skałę, stanęłam na szczycie i patrzyłam na ocean. Był chłodny,
rześki dzień. Cieszyłam się świętami.
Spojrzałam w stronę domu, zobaczyłam mamę wychodzącą
bocznymi drzwiami. W pierwszej chwili pomyślałam, że idzie do
samochodu, że zamierza jechać do sklepu, dokupić coś na obiad. Ale nie,
szła zboczem wzgórza w moim kierunku. Wyglądała tak, jakby płakała.
- Hej! - zawołałam radośnie. - Pozwolę ci usiąść na mojej skale, jeśli
chcesz.
- Muszę z tobą porozmawiać, Mariah - powiedziała wspinając się ku
mnie.
Usiadłyśmy ramię przy ramieniu, wiatr targał mi włosy; zimny wiatr,
mimo że słońce świeciło jasno. Plaża była wyludniona, ludzie siedzieli w
domach, otwierali prezenty, bawili się nowymi zabawkami, oglądali nowe
gry komputerowe.
- Wyglądasz smutno. - Wyciągnęłam do mamy dłoń. - Wszystko w
porządku? - zapytałam z drżeniem w głosie. Nagle poczułam, że stało się
coś strasznego.
- Paul - powiedziała mama. - Bóg widzi, jakie to dla mnie okropne,
że ja ci to muszę powiedzieć. Pan Strobe zadzwonił, kiedy wyszłaś
wrzucić list do skrzynki. Paul umarł... dziś rano. Umarł w domu, w Palm
Springs.
Umarł, kiedy ja jeszcze spałam. Śniłam o cudownych świętach.
Umarł, a ja nawet nie poczułam, że odchodzi. Wysłali go na Boże
Narodzenie do domu. Był jednym z tych pacjentów, których wypisywali,
nic już nie mogąc dla nich zrobić...
Pomyślałam o jego kartce. Nie przyszło mi do głowy, by spojrzeć na
stempel i adres zwrotny.
Wysłał ją z domu. I te słowa: „Wspomnij mnie czasami”. Tamtego
dnia w górach powiedział, że człowiek żyje tak długo, jak długo ktoś go
wspomina. Prosił, bym zrobiła to samo dla niego. Nigdy cię nie zapomnę.
Paul, przysięgam!
Wiatr znowu zmierzwił mi włosy, ostry, przenikliwy. Spojrzałam na
mamę i pomyślałam, że jest nierealna. Musiałam wyobrazić sobie to
wszystko. Objęła mnie i przytuliła. Miałam szeroko otwarte oczy.
Wiedziałam, że jeśli zacznę płakać, nie będę mogła przestać.
ROZDZIAŁ 28
Słaby odgłos kolęd przenikał przez zamknięte drzwi mojego pokoju.
Leżałam w ciemnościach, na przemian wstrzymując oddech i łapiąc
gwałtownie powietrze. Robiłam wszystko, byle tylko nie zacząć płakać.
Przez uchylone drzwi wdarła się smuga światła z przedpokoju.
- Nie śpisz? - zapytała mama, po czym nachyliła się nade mną i
odgarnęła mi włosy z twarzy. - Nie powinnaś leżeć tutaj sama. Mariah.
- Nie chcę z tobą rozmawiać - powiedziałam, wtulając twarz w
poduszkę. - Rozumiem, ale ja chcę rozmawiać z tobą, i porozmawiam.
Naciągnęłam kołdrę na uszy, ale nadal słyszałam jej głos.
- Chciałabym, żebyś pomyślała o innych, którzy też cierpią. O matce
i ojcu Paula. To największa strata w ich życiu. Jedyną pociechą jest dla
nich teraz myśl, że mogli nigdy nie mieć dziecka. A jednak Bóg dał im je i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona Główna
- 0874. Hannay Barbara Krzyż południa 02 Tajemnicza randka
- GĂłrkiewiczowa_Janina_Barbara_ _Szesnaste_lato_Hanki
- Cartland Barbara Poskromienie lady Lorindy
- Barbara Rosiek 'PamiÄtnik Narkomanki'
- Hannay_Barbara_Podkowa_na_szczescie
- Cartland Barbara Znudzony pan mĹody(1)
- Wood Barbara Madonna jak ja i ty
- Crews Caitlin Vows of Convenience 01 ZabiorÄ ciÄ do Grecji
- McAllister_Anne_ _Zawsze_bÄdÄ_ciÄ_kochaÄ
- Hawksley Elizabeth Próba
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sklep-zlewaki.pev.pl