[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Za naciśnięciem guzika zjechaliśmy na dół i opuściliśmy pałac, który według moich
przypuszczeń, miał wkrótce stać się domem niedoli.
Nazajutrz wyjechaliśmy z San Francisco, a po trzech miesiącach w Hole in Rock rozstaliśmy
się na trzydzieści miesięcy. Winnetou zatrzymał mojego konia. Umówiliśmy się dokładnie co
do miejsca i czasu przyszłego spotkania, jak to dotąd czyniliśmy zgodnie z naszym zwyczajem.
Parę miesięcy bawiłem w rodzinnym domu. Następnie wyruszyłem w świat, tym razem na
Wschód, gdzie spędziłem dwadzieścia miesięcy. Po powrocie pogrą\yłem się w ksią\kach i
bardzo mało wychodziłem na spacery. Tylko raz na tydzień odwiedzałem towarzystwo
śpiewacze, którego byłem i jestem dotychczas honorowym członkiem. To była wówczas
jedyna moja rozrywka.
Którejś soboty siedzieliśmy po ćwiczeniach i naradzaliśmy się nad urządzeniem koncertu na
cele dobroczynne, gdy do naszego pokoju wszedł gospodarz i zameldował:
 Dwaj obcy przyszli do pana.
 Któ\ to?
 Nie znam ich. Jeden jest młodym, bardzo przystojnym mę\czyzną, drugi zaś kolorowy.
Nie mówi nic, nie zdjął nawet kapelusza, a patrzył na mnie tak, \e zrobiło mi się nieswojo.
 Szarlieh!  rozległo się spoza uchylonych drzwi. Skoczyłem na równe nogi. To
Winnetou zwykł tak wymawiać moje imię!
I oto stał tutaj, za drzwiami! Winnetou, najznakomitszy wódz Apaczów w Dreznie! Ach,
jak\e wyglądał ten niezwycię\ony wojownik! Ciemne spodnie i ciemna przepasana kamizelka,
krótki surdut, w ręce mocna laska, na głowie wysoki cylinder, którego nie zdjął. Opowiadam to
wszystko w skrócie. Mogę chyba nie nadmieniać, \e moje zdziwienie, ba, moje oszołomienie
było nie mniejsze ni\ mój zachwyt.
Skoczyłem ku Winnetou, on zaś ku mnie. Padliśmy sobie w objęcia, ściskając się i całując
jak bracia, po czym wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, co się Apaczowi pierwszy raz
zdarzyło. Wygląd jego Old Shatterhanda był tak potulny, a postać najmę\niejszego wojownika
Apaczów tak łagodna i śmieszna, \e trzeba było nie lada opanowania, aby mćc się powstrzymać
od śmiechu.
Winnetou nie czekał powrotu gospodarza, tylko poszedł za nim. Teraz zbli\ył się równie\
drugi mę\czyzna, który mu towarzyszył. Był to nie kto inny, tylko Franciszek Vogel, brat
Marty.
Wszyscy obecni śpiewacy znali Winnetou z moich opowiadań. Jakie\ rozległy się okrzyki,
gdy wymieniłem jego imię! Z początku nie chcieli wierzyć. Nie mogli sobie wodza inaczej
wyobrazić, jak w znanym ubiorze ze srebrną strzelbą. Wiedziałem, dlaczego nie zdejmował
cylindra, chował bowiem pod nim swoje obfite ciemne włosy. Kiedy go zdjął, włosy wypadły i
okryły niby płaszcz ramiona i plecy Apacza. Teraz uwierzono, \e jest to sam Winnetou.
Wszystkie ręce wyciągnęły się ku niemu, a natchniony basista zawołał:
 Po trzykroć wiwat!  Pozostali spełnili wiwat radośnie i głośno.
Jak\e często prosiłem dawniej Winnetou, aby pojechał ze mną do Niemiec lub mnie
odwiedził. Zawsze nadaremnie! Skoro teraz przybył i to tak niespodzianie, musiał mieć wielce
doniosłe powody. Widział, \e jestem ciekaw, lecz kiwnął tylko głową i rzekł:
 Niechaj mój brat sobie nie przeszkadza. Poselstwo moje jest wa\ne, ale skoro upłynął
tydzień, a nawet więcej, to mo\e minąć jeszcze godzina.
 Jak\e mnie znalazłeś?
 Wszak Winnetou nie jest sam. Młoda biała twarz, która nazywa się Vogel, przybyła ze
mną i zaprowadziła mnie do twego mieszkania. Powiedziano, \eś poszedł tam, gdzie śpiewają,
a ja chciałem usłyszeć śpiew. Więc jestem. Pózniej wrócimy do twego mieszkania, gdzie
dowiesz się, z jakiego powodu przeprawiłem się przez wielkie morze.
 Dobrze. Będę cierpli wie czekał i z przyjemnością pozwalam ci posłuchać śpiewu.
Z radością zgodzono się spełnić \yczenie Winnetou. Usiedliśmy wraz z Voglem przy
odległym stoliku przy piwie, które Winnetou popijał bardzo chętnie, ale te\ bardzo
umiarkowanie. Zaczęły się popisy, które szybko przemieniły się w koncert. Zpiewacy byli
dumni z tego, \e słucha ich tak słynny człowiek.
Mogło być koło północy, gdy Apacz oznajmił, \e usłyszał ju\ dosyć. Chętnie by go [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl