[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wpatrywa a si w drog przed nimi.
- Dostatecznie du y, panie Zachary. Nie b dzie tam panu niewygodnie. Trzeba skr ci w lewo na
nast pnym rogu.
Jego palce zacisn y si na kierownicy. Kusi o go, eby zjecha na bok, ale nie by o miejsca na
poboczu. Jednak, je li jeszcze raz nazwie go panem Zacharym, zatrzyma samochód, nie patrz c gdzie.
Dojechali na miejsce. W wietle reflektorów zobaczy obszern , dwupi trow chat zbudowan z
okr glaków, obok podwójny gara i kilka zabudowa wokó g ównego domu. wiat o ksi yca
po yskiwa o na faluj cej powierzchni wody po drugiej stronie drewnianego budynku. Chata sta a na
nadbrze u Coliing ton Harbor.
Lauren otwar a torebk , wyj a niewielki prostok tny przedmiot, skierowa a go w stron chaty i
nacisn a. Jedne z drzwi gara u unios y si , a jednocze nie zapali o si zewn trzne o wietlenie, pozwalaj c
zobaczy lepiej podjazd i okolic ·
- A to dopiero - mrukn John - nie wiedzia em, e w marynarce tak dobrze p ac ·
- Dom zosta zbudowany przez ojca mojej szwagierki. Po mierci matki Sheili nigdy go nie u ywa , ale
nie mia serca go sprzeda . Podarowa go Danny'emu i Sheili w prezencie lubnym.
- Czy to troch nie za daleko, eby codziennie doje do Norfolk?
- Sheila by a tu przez ca y tydzie , a Danny móg wpada w ka dy weekend. W gara u jest du o
miejsca, je li chcesz zaparkowa tam, zamiast zostawia samochód na dworze.
John wprowadzi wóz i wy czy silnik. W czasie kiedy wyjmowa ich torby z baga nika, Lauren
wesz a do domu, eby zapali wiat o. Wbieg a na schody i szybko po cieli a ko dla Amy w jednym z
wolnych pokoi.
Us ysza a, e John j wo a.
- Jestem na górze, drugi pokój po prawej stronie.
Pó godziny pó niej Amy le a w ku, a ich baga e umieszczone by y w sypialniach. Lauren zrobi a
dzbanek kawy i sta a na wychodz cym na morze ganku, popijaj c z kubka. Przebra a si . D insy, które
mia a na sobie by y sprane, mi kkie, prawie bia e i obcis e niczym r kawiczka. Krótka góra w
bia o-czerwone paski, bez r kawów, ledwo si ga a paska jej spodni.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Drzwi skrzypn y, kiedy John wyszed na ganek. W r ku trzyma taki sam kubek z kaw ·
- Rozumiem, dlaczego lubisz tu przyje - powiedzia , staj c obok niej.
Nie odrywaj c spojrzenia od wody, szepn a:
- Czasami, zw aszcza kiedy jestem zm czona, wyrzekam na d ug jazd , ale nie uj , kiedy ju
jestem tutaj.
Jego wzrok przesun si od widoku Currituck Sound w kierunku jej twarzy, o wietlonej wiat em
ksi yca.
- Rozumiem dlaczego. To miejsce i ty macie wiele wspólnego.
Odwróci a si , eby spojrze na niego.
- W jakim sensie?
Wypi yk kawy, nie odwracaj c od niej wzroku.
- Jest tajemnicze - powiedzia opuszczaj c kubek. - Tak jak ty. Drzewa i krzaki otaczaj ce dom wydaj
si os ania rzeczy, których nikt z zewn trz nie powinien widzie . S dz , e do pewnego stopnia wszyscy
maskujemy si w ten czy inny sposób. Powierzchnia wody kryje g biny. Tak jak ty.
Lekko obróci a si ku niemu, stawiaj c pusty kubek na por czy ganku.
- S dzisz, e znasz mnie tak dobrze po jednym dniu?
Jej w osy by y lekko potargane przez wiatr, a kilka jedwabistych kosmyków spada o na policzek.
Zacisn palce na kubku, aby nie wyci gn r ki i nie dotkn jej.
- Nie znam ci tak dobrze, ale ci poznam.
Poczu a si dziwnie zagro ona, chocia nie wykona adnego ruchu w jej kierunku. Duma nie
pozwoli aby jej cofa si przed nim. Podnios a brod . .
- Wiele si spodziewasz po tym weekendzie.
Jej twarz by a teraz w cieniu. Nie widzia dobrze jej wyrazu, ale us ysza ostro no w jej g osie.
Posuwa si do przodu za szybko i wiedzia o tym. Chocia jego cia o mówi o mu, e nie posuwa si
dostatecznie szybko. Opieraj c si o por cz, zapyta :
- Skoro mówimy o weekendzie, jakie s plany na jutro?
- Zakupy.
- Zakupy? Jecha em dwie godziny, eby i na zakupy?
- To zajmie tylko godzin , mo e mniej. Amy potrzebuje szortów i przewiewnej bluzki, eby móc si
swobodnie bawi . Kiedy wypakowywa am jej ubrania, zauwa am, e wzi dla niej dwie strojne
sukienki.
- To wszystko, co ma. Moja by a ona kszta tuje Amy na w asne podobie stwo.
Lauren wydawa o si , e s yszy rozbawienie w jego g osie.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- A czy twoja by a ona te si tak przejmuje czysto ci ? Zauwa am, e Amy ma mani na punkcie
unikania brudu.
- Sta a walka Martine z brudem, kurzem, nieporz dkiem. Ona jest jak delikatny, ozdobny wazon:
pi kny, kiedy na niego patrze , ale niepor czny.
- W porz dku - powiedzia a - w ten weekend Amy b dzie zachowywa si jak zwyk a trzyletnia
dziewczynka. Pomog jej, eby tak wygl da a. Ubranie b dzie na pocz tek.
Mówi c sobie, e wcale nie ucieka, zrobi a krok w stron drzwi.
- Pójd sprawdzi , co z ma . By a troch niespokojna, kiedy po am j do ka.
- Lauren? - jego g os zatrzyma j . Zawaha a si z r na wpó otwartych drzwiach. Spojrza a na
niego.
- Tak?
Ruszy wolno w jej kierunku, zatrzymuj c si o par centymetrów od niej. Po r na drzwiach,
tu nad jej d oni .
- Nie podzi kowa em ci za to, co zrobi dla mnie i Amy.
- Dlaczego nie poczekasz z podzi kowaniami do ko ca weekendu? Jeszcze nic nie zrobi am.
- Odda nam swój weekend - uleg ch ci dotkni cia jej, pog aska delikatnie linie jej twarzy. - Co by
robi a, gdyby nas tutaj nie by o?
Wieczorne powietrze by o ch odne, ale jej zrobi o si gor co. Jego dotyk sprawi , e po danie prze-
nikn o j a po koniuszki nerwów. Odchrz kn a w nadziei, e nie zdradzi jej g os.
- Nic szczególnego. Podlewanie kwiatków, wycieranie kurzy. Umar by z nudów.
Nie wystarczy o mu dotkn jej. John opu ci r i cofn si do por czy. Odwróci si do niej ty em i
spojrza na wod .
- Dobranoc, Lauren.
Przygl da a mu si przez d sz chwile a potem wesz a do rodka, zamykaj c delikatnie drzwi za
sob .
Dziwny d wi k przebi si przez opary snu i obudzi Johna. Przekr ci si na brzuch i si gn po
zegarek na szafce nocnej. Zdziwi si , kiedy jego palce nie znalaz y go na zwyk ym miejscu. Oczy piek y z
niewyspania, kiedy je otworzy . Pierwsz rzecz , jak zobaczy , by obrazek na przeciwleg ej cianie.
Przedstawia kl cz Indiank , wk adaj ziarna zbo a do wzorzystego glinianego dzbana. Na pod odze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl