X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

więc, gdzie chcesz zjeść obiad, zanim wyruszymy na
poszukiwanie Maggie O'Malley?
- Wciąż zajęte?
Vanessa odłożyła słuchawkę automatu telefonicz�
nego i kiwnęła głową.
- Najpierw nikt nie odpowiadał, a teraz od godziny
jest zajęte.
- To tylko kilka mil stąd. Może po prostu tam
podjedziemy?
TAJEMNICA " 119
- Wiesz na pewno, gdzie to jest?
- Jeśli to dom, o którym myślę, to znajduje się przy
tym pustym odcinku drogi zaraz za miastem.
Nazwisko na skrzynce na listy potwierdzało, że
znalezli dom Staalów. Obszerny budynek z kamienia
zbudowano obok starego, drewnianego domu, przy�
pominającego dom Dahlmanna.
- Wygląda na to, że ktoś jest w domu - zauważył
Taylor, wskazując kilka samochodów stojących przed
garażem.
Drzwi otworzył szczupły, wysoki nastolatek. Wyja�
śnili pokrótce, z czym przyjechali. Chłopiec zastanowił
się przez chwilę.
- Zawołam mamę - powiedział w końcu.
Zniknął, zostawiając Taylora i Vanessę na ganku.
Słyszeli jego donośny głos.
- Mama? Ktoś do ciebie w sprawie panny Maggie.
W drzwiach pojawiła się kobieta w wieku czter�
dziestu paru lat, patrząc na nich z ciekawością.
- Pani Betty Staal? - spytała Vanessa i przed�
stawiła siebie i Taylora. - Chcielibyśmy odnalezć pan�
nę Maggie O'Malley. Pan Dahlmann skierował nas
do pani.
Pani Staal zawahała się, ale zaprosiła ich do środka.
Weszli do pokoju, w którym dwoje dzieci siedziało
przed telewizorem, grając w grę elektroniczną, produ�
kującą piski, stukanie i melodyjki.
- Próbowaliśmy zadzwonić - powiedziała Vanes�
sa - ale najpierw nikt nie odpowiadał, a potem było
cały czas zajęte.
- Mam troje nastolatków i jedno młodsze. Telefon
jest zajęty od wpół do trzeciej do wpół do dziesiątej
wieczorem. Mój mąż i ja mamy osobną linię, z za�
strzeżonym numerem. - Wskazała im kanapę, a sama
zajęła stojący naprzeciwko fotel. - Powiedziała pani,
że szuka informacji o Maggie O'Malley?
120 � TAJEMNICA
- Mieszkam w Wilczym Zakątku, w pobliżu daw�
nego domu O'Malleyów - wyjaśniła Vanessa. - Inte�
resuje mnie historia tych okolic i chciałabym poroz�
mawiać z panną O'Malley. Pan Dahlmann sądził, że
pani będzie wiedzieć, gdzie ona jest.
Pani Staal zawahała się.
- Tak, wiem, gdzie jest - powiedziała w końcu.
Vanessa zle zrozumiała przyczynę wahania.
- %7łyje jeszcze?
- Och tak, żyje. - Pani Staal splotła palce i wpat�
rywała się w nie dłuższą chwilę, zanim podniosła wzrok
na Vanessę. - Czy mogę wiedzieć, o czym konkretnie
chciałaby pani z nią rozmawiać?
- O śmierci jej ojca.
Pani Staal opadła na oparcie fotela i westchnęła
ciężko, najwyrazniej zastanawiając się, czy pomóc
Vanessie.
- Czy zgodziłaby się ze mną porozmawiać? Jak
pani myśli? - Vanessa nie dawała za wygraną.
- O, tak, na pewno. Tylko że... panna Maggie jest
tak... prostoduszna. - Uśmiechnęła się. - Całe życie
nazywałam ją panną Maggie. Pracowała u moich
rodziców jeszcze przed moim urodzeniem i wciąż była
w sklepie, gdy zamknęliśmy go jakiś czas temu. - Ton
jej głosu zmienił się nieco. - Właściwie powinnam
traktować ją jak drugą matkę. Ale w gruncie rzeczy jest
dla mnie bardziej jak adoptowane dziecko. Aatwo ją
zranić.
- Absolutnie nie zamierzam jej zranić - zapewniła
Vanessa. - Po prostu chciałabym wiedzieć więcej
o śmierci jej ojca.
Pani Staal wciągnęła głośno powietrze.
- Widziała pani ducha.
- Tak.
- Wielu ludzi go widziało. Wie pani, panna Maggie
nigdy nie uwierzyła, że jej ojciec się zabił. Uważa, że on
TAJEMNICA " 121
wraca, bo... - Odgarnęła włosy z czoła i westchnęła.
- Może niech lepiej ona sama wam to opowie. Proszę,
pamiętajcie tylko, że jest bardzo... krucha.
- Będziemy pamiętać.
- Mieszka w domu spokojnej starości w Katy.
Dam wam adres i telefon. Mają określone godziny
wizyt i lubią, żeby umawiać się z góry.
- Bardzo pani dziękuję - powiedziała Vanessa,
gdy kobieta dała jej kartkę z adresem i numerem te�
lefonu.
Pani Staal zawahała się, jakby niepewna, czy coś
dodać, w końcu podjęła decyzję.
- Panna Maggie kocha rośliny, szczególnie kwit�
nące. Ma cały parapet zastawiony doniczkami. Byłoby
miło...
- Dziękuję, na pewno coś jej zawiozę - uśmiech�
nęła się Vanessa.
Zatrzymali się przy budce telefonicznej, by Vanessa
mogła zadzwonić do domu spokojnej starości.
- Możemy odwiedzić ją jutro między szóstą a siód�
mą trzydzieści - poinformowała Taylora po rozmo�
wie z recepcjonistką.
- Czyli dzisiaj mamy wolny wieczór. Może pó� [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.