[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciałem wstrząsały dreszcze spowodowane niezwykle silnymi emocjami.
- Szybko się uczysz, Sam. To by wystarczyło, żeby powstrzymać każdego przed
wyruszeniem w śnieżycę.
Wściekła cofnęła rękę.
- Posłuchaj, Sam - powiedział spokojnie, ignorując jej złość. - Nie jesteś jeszcze
wystarczająco silna na zapasy. Daj sobie jeszcze kilka dni odpoczynku. - Uniósł jej dłoń i
pocałował, gwałtownie przerywając jej wewnętrzną walkę z samą sobą. - Przyprowadzę
Wolfganga, żeby miał na ciebie oko. Odpocznij dziś i pamiętaj, proszę, że nie jesteś jeszcze
tak mocna, jak byś chciała.
Zwichrzył jej włosy jak małemu dziecku i po chwili zniknął w sieni.
Trochę pózniej, stojąc pod gorącym prysznicem, próbowała zmyć z siebie dotyk jego
dłoni. Wróciła do sypialni, ubrała się i wyruszyła na zwiedzanie domu. Bernardyn podążał
krok w krok za nią.
Dom był pełen mniejszych i większych cudownych skarbów. Było tu dębowe biurko z
drzwiczkami w kształcie żaluzji, szafeczka zdobiona rzezbą z motywem konia, wreszcie
kołyska z ażurowymi ozdobami. Westchnęła, zastanawiając się, czy to w niej kołysał się
maleńki Jake. Otworzyła kolejne drzwi i znalazła się w bibliotece.
Czuć było tu zapach skóry i kurzu. Przesunęła palcami po grzbietach starych książek.
Wyciągnęła mały tomik poezji miłosnej i otworzyła go. Delikatne, kobiece pismo zdobiło
prawy górny róg karty tytułowej. Usta Samanty wykrzywiły się w grymasie bólu i złości.
Kochanemu Jake 'owi. %7łeby wspomnienia nigdy nie wygasły:
Całuję, Lesley .
Ze złością zatrzasnęła książkę. Przez ułamek sekundy przemknęło jej przez głowę,
żeby wyrzucić ją do kosza. Ale opanowała się, zacisnęła zęby i odstawiła ją na półkę.
- Dla mnie to bez znaczenia - poinformowała Wolfganga. - Może mu dawać setki
tomików poezji. Ba, tysiące! To jej przywilej. - Pacnęła psa po nosie i dodała: - Chodz,
Wolfgang, idziemy stąd.
Wrócili do salonu. Dołożyła drewna do kominka, a potem usiadła przy nim,
podciągając nogi pod brodę.
Godzina zamieniła się w dwie, dwie zamieniły się w trzy. Kiedy zegar wybił szóstą, w
głowie Samanty pojawiła się myśl, że Jake powinien był już wrócić. Na zewnątrz zapadał
zmrok. Wstała i wyjrzała przez okno.
Co będzie, jeśli coś mu się stało? - pomyślała przerażona. Poczuła, że zaschło jej w
gardle i ścierpła skóra. Dodała sobie odwagi, tłumacząc, że na pewno nic złego nie mogło się
wydarzyć. Przecież Jake jest taki silny i pełen energii.
Złożyła ręce na piersi, żeby odpędzić nagłe poczucie chłodu.
Ale dlaczego ja się tak tym przejmuję?
- Ponieważ - odpowiedziała sobie na głos donośnie i wyraznie - kocham go. Straciłam
rozum i zakochałam się. - Uniosła ręce do oczu, jakby broniąc się przed tą przerażającą
myślą. - Och, jak mogłam być tak głupia? Ze wszystkich facetów na świecie musiałam akurat
wyszukać Jake'a i zakochać się właśnie w nim - mężczyznie, który wybrał na żonę Lesley
Marshall. Czy to dlatego czuję się tak rozdarta? Czy to dlatego reaguję na niego, jak na
nikogo do tej pory? - Patrząc w zapadające ciemności, pomyślała jednak, że ostatecznie w tej
chwili nic nie było ważne i o nic jej samej nie chodziło tak bardzo, jak tylko o to, żeby Jake
bezpiecznie wrócił do domu.
Kiedy wreszcie do jej uszu dobiegł trzask zamykanych drzwi, pobiegła do
przedpokoju i rzuciła się na szyję zdumionemu Jake'owi.
- Sam, co się dzieje? - Starał się odciągnąć ją od mokrej i lodowatej kurtki.
- Bardzo się bałam, że coś mogło ci się przytrafić. - Jej głos ledwo do niego docierał,
ponieważ mocno wtulała się w jego ramiona.
- Poza tym, że jestem przemarznięty i na wskroś przemoknięty, nic się nie wydarzyło.
- Tym razem zdecydowanie złapał ją za ramiona i odsunął od siebie. - Cała będziesz w
śniegu. - Patrzyła na niego dużymi, załzawionymi oczami. - Wybacz, że tak długo nie wra-
całem, ale było dużo różnej roboty, a w takim bałaganie wolniej się pracuje.
Samanta cofnęła się, zawstydzona swoim wybuchem.
- Musisz być zmęczony. Przepraszam, że tak się zachowałam. To pewnie dlatego, że
spędziłam samotnie cały dzień w pustym domu. - Cofnęła się w stronę drzwi. - Pewnie
marzysz o tym, żeby się wykąpać i wypić coś gorącego. Obiad jest już gotowy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona Główna
- Nora Melling Kwiat Mroku. Zatraceni
- Green Roland Conan i bogowie gĂłr
- Arthur D Howden & Robert Louis Stevenson Porto Bello Gold (pdf)
- Jedwabne a zbrodnie na Kresach 1939 1941 prof. Jerzy Robert Nowak
- Co Polska daĹa Ĺwiatu Jerzy Robert Nowak tom 1
- Jordan_Robert_ _Kolo_Czasu_t_2_cz_2_ _Kamien_lzy
- C Roberts John Maddox Conan zuchwaĹy
- Haasler Robert Zbrodnie w imieniu Chrystusa
- Heinlein, Robert A Historia del Futuro IV
- Rodzima Wiara Ukrainska Lozko Halina
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- styleman.xlx.pl