[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszelkiego zła, zła, które mogło też dosięgnąć tych dwoje. Nie mógłby znalezć słów, by
wyrazić, jak wiele lady i lord Krip dla niego znaczą, mógł im tylko ofiarować całego siebie do
usług.
- Ci, którzy tam byli& - zaczął tak szybko, że niemal bełkotał. Po chwili jednak się
opanował. - Jeden, ten bez odznaki, spotkał się z Russtifem i strażnikiem. Powiedzieli& -
Zebrał tych kilka słów, które podsłyszał: - %7ładnego pilota& niech tak zostanie& stelary jak
koła& - i L Kumb& on coś planuje. Ten bez odznaki spotka się znowu ze strażnikiem i
potem z tym, który ma odznakę.
- Stelary jak koła - powtórzył lora Krip. - Gdzie takie słowa byłyby prawdą?
- Na Sehkmet - odpowiedziała natychmiast lady Maelen.
- Ta historia jest już jedną z legend z gwiezdnych szlaków.
- Ale ten świat jest tak strzeżony. %7ładen najezdzca ani nawet statek należący do Gildii
nie może tam wylądować.
- Tylko że ci, którzy dotarli tam pierwsi, mogli przekazywać informacje i o innych
znaleziskach. To niebezpieczeństwo, które rozważaliśmy od samego początku. Wiesz
przecież, że chciwość Gildii sięga daleko. Może planują umieścić jednego, dwóch swoich
ludzi wśród nas.
- Przejrzelibyśmy ich.
- Czyżby? - odpowiedziała pytaniem lady Maelen. - Powszechnie wiadomo, że Gildia
ma dostęp do wielu odkryć, o których nie wie nawet Patrol. Pamiętasz, na Sehkmet były pola
ochronne, których nie mogliśmy przełamać.
- Ale one należały do&
- Dawno zmarłych? To chcesz powiedzieć? Nie możemy być pewni, czy oni nie
istnieją w jakiś inny sposób. To, co już raz ludzkość odkryła, można poznać powtórnie.
- Słyszałeś coś jeszcze? - zwróciła się do Faree.
Potrząsnął głową.
- Mówi się, że Russtif połączyłby się z L Kumbem, gdyby mógł. Spotkanie z tym bez
odznaki odbyło się w namiocie gier.
- Pitor Dune z Chamblee cierpiał na gorączkę plamistą, gdy jego statek wyruszał stąd
cztery miesiące temu. Jest jeszcze ten drugi, Quanhi, który chce pełny etat astronawigatora&
- powiedział powoli lord Krip. - Mamy co najmniej pół załogi. A teraz mechanicy już prawie
kończą, co znaczy, że ich szef ma pieniądze.
- To zaczyna mieć sens - stwierdziła z namysłem lady Maelen. - Wciąż mamy kłopoty
ze znalezieniem ludzi. Yiktor nie jest ważną bazą, nawet teraz, gdy Liga odgrywa większą
rolę w życiu tej planety.
Lord Krip roześmiał się.
- Ale o mnie wiedzą, jaką potęgę mają Thassowie& Thassowie i Ta Która Zpi.
Lady Maelen gwałtownie potrząsnęła głową.
- To nie tak, Krip. Niczego się od niej nie nauczyłam. Ona była, a raczej realna jej
część, dawno już martwa, czy też obecna gdzie indziej.
- Aleśmy ci namącili w głowie, maleńki - uśmiechnęła się do Faree. - Wiedz, że
jesteśmy Thassami, ludem tak starym, że Już nie pamiętamy swoich początków. Zdarzyło się
nam znalezć wielki skarb Pionierów na planecie Sehkmet i wynikły z tego kłopoty, bo Gildia
również chciała go zagarnąć. Oni przegrali, myśmy wygrali. Szukaliśmy własnego statku, a
tutaj znalezliśmy Far Seeker na sprzedaż. Mamy jednak niewiele czasu. Na Yiktor, naszej
rodzimej planecie, zalśnią Trzy Pierścienie, a my zmierzamy właśnie do tego świata. To
poplątana historia z przeszłości. .. kiedyś ją poznasz.
- Ja? - Faree z trudem próbował wyżej podnieść głowę.
Lady jakby zauważyła jego beznadziejne starania, uklękła i położyła dłonie na jego
ramieniu.
- Jeśli zechcesz jechać, maleńki, tak będzie - powtórzyła swą wcześniejszą obietnicę.
Faree westchnął głęboko. Wędrować wśród gwiazd, jakby był silny i prosty, i tak
wysoki jak sam lord Krip - to coś, o czym nawet nie śmiał marzyć.
- Tak& o tak! - Jego dłonie pomknęły ku ramionom, by dotknąć jej dłoni, ciepłych i
przyjaznych. - O tak! - pragnął wykrzyczeć to na cały glos.
- Niech więc tak będzie - potwierdziła. - A teraz pomyślmy o tym mężczyznie,
Quanhi, który tak bardzo chce z nami lecieć.
- On myśli, że lecimy na Wielkiego Martha - powiedział lont Krip.
- Niech tak dalej sądzi. Taśmę z trasą sama przechowuję - odpowiedziała. - I w
zasadzie nie potrzebujemy astronawigatora, skoro taśma jest odpowiednio zaprogramowana.
Tylko władze portu wymagają, byśmy mieli jakiegoś na pokładzie. Co do tych, którzy
próbują z nami swoich sztuczek& - Teraz ona zaczęła się śmiać. Uniosła dłoń, by wskazać na
resztę towarzystwa: Faree, Yazza, bartla Bojera oraz smaksa przytulonego do jej ramienia.
- To myślę, że możemy im sprawić kilka niespodzianek.
ROZDZIAA 5
Mężczyzna, którego Faree śledził, jeszcze raz pojawił się przy chacie bartla. Garbus
cofnął się w głąb, zapominając o strachu przed wielkim zwierzęciem. Toggor siedział na
ramieniu chłopca z wysuniętymi szypułkami oczu i nadawał informacje o tym, czego Faree
już się sam domyślił - że to właśnie jego smaks obserwował tamtego wieczora.
Człowiek ten wyglądał młodo. Dokładne określenie wieku kosmicznych wędrowców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona Główna
- Andre Brink Rumors or Rain (pdf)
- Andre Norton Victory on Janus (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 16 ChśÂód
- 12.ZśÂy sen
- Day Leclaire W puśÂapce
- Andrew Ne
- Aurora Quest Laurence James(1)
- Henry_Cornelius_Agrippa_ _The_Book_Of_Occult_Philosophy,_Vol_1
- Cara Covington [Menage Everlasting 10] Love Under Two Gunslingers (pdf)
- Bunch Chris Piekielny Ogar
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- apan.keep.pl