[ Pobierz całość w formacie PDF ]

muszlę w palce obu rąk, rozłamał ją, jedną połówką wydłubał małża z drugiej
połówki i włożył do ust.
Net zerknął na Haralda i z satysfakcją zrobił to samo, co Felix. Prawie. Zamiast
zjeść pierwszego małża, przyjrzał mu się z bliska.
 Te muszle wyglądają jak otwarte trumienki  stwierdził.  I jakieś frędzle tym
małżom z pysków albo& ogonów dyndają, ja mam to jeść& ?
Nika zatrzymała się z małżem w połowie drogi do ust i parsknęła. Felix się nie
zaśmiał, tylko jadł dalej. Jego metoda okazała się całkiem wygodna. A małże
całkiem smaczne.
Na koniec za pomocą chleba wyjedli jeszcze sos i akurat pojawiła się Beatrice
z wazą zupy. Zupy rybnej.
 Drób się piecze  wyjaśniła.  Jeszcze parę minut.
Harald nalał im zupy i znów cofnął się o krok do pozycji wyczekiwania.
Zupa była niezła, choć znów raczej mdła. Przyjemność jej jedzenia zepsuł dzwięk,
jaki dobiegł z zewnątrz. Smutne wycie, od którego ciarki przebiegały po plecach,
po chwili ucichło i więcej się nie powtórzyło. Nika wzdrygnęła się i spojrzała
pytająco na kamerdynera.
 To Basker  wyjaśnił Harald.  Wyje w nocy z tęsknoty za domownikami. Wie, że
są daleko i nieprędko wrócą.
Jeszcze nie było nocy. Dopiero zmierzchało. Net przygarbił się nieco i powrócił
do jedzenia.
 Nie ciekawi was, co się tutaj dzieje?  zapytała po polsku Nika.
 Ostatnio myślę o czymś innym  odparł Felix.
 A ja chciałbym móc myśleć o czymś innym  dodał cicho Net.  Na razie próbuję
to wypierać i wmawiać sobie, że to nas nie dotyczy.
 Spędzimy tutaj tydzień. Wszystko, co się tutaj dzieje, nas dotyczy.
 Nie pomagasz mi w wypieraniu.  Net pałaszował zupę szybciej od reszty.  Ani
we wmawianiu sobie.
 Nie jestem pewna, na ile to wszystko tutaj jest lokalnym dziwactwem, a na ile
kamuflażem.
 Nie używaj słów międzynarodowych ani nie zerkaj na naszego opiekuna  poradził
Felix.  Nie zna naszego języka, ale może się domyślić z kontek& Właśnie. Może
się domyślić z pojedynczych słów, o czym mówimy.
 Już samo to, że mówimy po polsku, jest podejrzane  zauważył Net.
 Wcale nie  odparła Nika.  Nie rozmawiamy z& tutejszą służbą, tylko sami ze
sobą. Gospodarz jest nieobecny. Właściwie dlaczego nas goszczą?
 Hej, popatrz na to, kobieto.  Net wskazał pusty talerz po zupie.  Mieszkamy
w trzynastogwiazdkowym hotelu i to za free. Czym się przejmujesz?
Beatrice wprowadziła do jadalni wózek z kolejnym daniem.
 Drób  powiedział Net.  A ja jestem już napchany po pępek.
Harald uniósł kopulastą pokrywę i oczom przyjaciół ukazał się opieczony na
ciemnozłoto bażant, co można było poznać po piórach ogonowych wetkniętych w coś
ukrytego pomiędzy sałatą a pomidorami wzbogacającymi to danie estetycznie.
 Niesamowite. Jak tutaj się robi zakupy przez internet  Net zerknął na Haralda
 czy tam może przez telegraf, to można zamówić bażanta w całości.
Harald kroił już mięsiwo za pomocą wielkiego noża i wielkiego widelca.
 To nie wygląda na bażanta  stwierdziła Nika.  Zresztą na bażanty wolno
polować od pazdziernika.
 Od kiedy ty się znasz również na kalendarzu wąsatych gajowych? A zresztą we
własnym lesie wolno, kiedy się chce. Dziękuję, Haraldzie.  Net schylił się
przed talerzem, na którym kamerdyner skompletował pieczyste, parujące ziemniaki,
warzywa i ciemny sos. Danie jednak było przygotowane dla Niki.  Upolowany
osobiście przez naszego gospodarza.
To ostatnie niestety powiedział po angielsku.
 W rzeczy samej, sir  przytaknął Harald.
Przyjaciele spojrzeli na niego, zaskoczeni. Net przyjrzał się pieczeni.
 Nie widać śladów zębów&
 Basker nie jest psem myśliwskim. Nie aportuje ustrzelonego ptactwa.
 Taaak&  Net machnął ręką.  Chodziło mi o to, że szanowny pan lord
prawdopodobnie poluje bardziej klasycznie.
 Tak, sir  przytaknął bez zdziwienia Harald.  Nie używamy łuków od kilkuset
lat.
 Nie to miałem na myśli&  Net zamilkł, bo Nika coraz intensywniej trącała go
nogą.
Kamerdyner tymczasem postawił talerze po zupie na wózku i wywiózł je do kuchni.
Net zaczekał, aż oddali się poza zasięg głosu, i zapytał:
 Jak będzie po angielsku  polowanie organoleptyczne ?
 Jak to organoleptyczne?  zapytała Nika.
 No, że paszczowe, zębami.
 Przestań wkurzać Haralda. Wuj upolował tego ptaka normalnie, strzelbą.  Nika
zerknęła na drzwi do kuchni.  Pamiętasz wystrzał po południu?
 Tak, coś huknęło, gdy zażywaliśmy kąpieli.  Rzucił okiem na Felixa, ale ten
jadł, nie zwracając na przyjaciela uwagi.  Nieważne. Może i to jest niebażant,
ale i tak smakuje jak kurczak. O, piórka&  Wyciągnął kilka malutkich piórek
z upieczonej skóry.  Zaiste, kuchnia brytyjska rządzi się własnymi prawami.
Ta potrawa również była smaczna, choć niedoprawiona, co zapewne należało do cech
charakterystycznych tej kuchni. Gdy przyjaciele byli już najedzeni, czy wręcz
przejedzeni, wróciła Beatrice z wózkiem, tym razem pełnym ciastek.
 O słodki jeżu&  szepnął po polsku Net.  To znaczy, damy radę.
* * *
Gdy dotarli do pokoju, za oknami szarość wieczoru ustępowała miejsca czerni
nocy. Net położył się na łóżku z dłonią na brzuchu.
 Ja pierdziu&  westchnął.  Jak oni mogą tyle żreć?
 To były ciastka  do wyboru , nie  do pożarcia wszystkich w minutę 
stwierdziła Nika.  Zachowywałeś się jak na przecenie w hipermarkecie.
Podeszła do okna i włożyła dłoń do Martensów pozostawionych tam do wyschnięcia.
Wciąż były mokre i nic nie wskazywało na to, żeby udało się je wysuszyć do rana.
Robiło się chłodno. Nika owinęła się bluzą.
 Podkręć kaloryfer  poprosiła Felixa.
Felix odsunął zasłonę. Pod parapetem, gdzie powinien się znajdować kaloryfer,
nie było nic.
 Może tu jest ogrzewanie nadmuchowe  zastanowił się.  Albo podłogowe.
Wstał i obszedł pokój, wyjrzał nawet na korytarz. Nie znalazł żadnych konsoli do
sterowania ogrzewaniem. Pokój przypominał zresztą salę muzealną. Wszystko tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl