[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bo się bałam, że w kasynie trafię na jakiegoś znajomego kretyna, więc na wszelki wy-
padek chciałam być do Bydgoszczy. Do Torunia, do Kutna, nawet do Zwinoujścia!
To od Alicji pośrednio nauczyła się tych osobliwych określeń, a bezpośrednio ode
mnie. Kiedyś, dawno temu, powiedziałam, przebierając się w obce ciuchy, że chcę być
nie do poznania, na co obecna przy tym moja przyjaciółka Alicja mruknęła zgodnie:
Dobrze, bądz do Bydgoszczy . Tym sposobem Bogu ducha winien Poznań wziął nieja-
ko na swoje barki kwestię zmiany wyglądu zewnętrznego.
32
I co? zaciekawiłam się, wyjmując z kredensu szklanki.
Rewelacja! Słuchaj, sama siebie nie poznałam! Spojrzałam przypadkiem w lustro
i aż mi dech zaparło! Przez chwilę nie mogłam zrozumieć, skąd się tu wzięła ta obca
baba i gdzie wobec tego jestem ja!
Bardzo dobrze, ale czy ty nie popadasz w przesadę? Nie możesz przecież na stałe
ukrywać przed nim, że grasz? I on ci chyba tak ogólnie nie zabrania?
No wiesz...! Zabrania kategorycznie! To znaczy, nie to, żeby zabraniał akurat gry,
zabrania wszystkiego, co może go przebić. Nie może znieść niczego, co byłoby dla mnie
ważniejsze niż on, a nawet równie ważne. Wszystkie uczucia dla niego, cały ogień na
LaleczkÄ™!
To tego nikt nie wytrzyma. Nie stójmy tu w progu, ciasno, a ja nie umiem rozma-
wiać na stojąco. Chodz do pokoju.
Zaraz, czekaj, pozbędę się wdzianka...
Rozsądnie usiadłam od razu przy komputerze. Marta nie wybierała sobie miejsca
zbyt starannie, świadoma, że będzie je wielokrotnie zmieniać.
Ogólnie mogę robić, co mi się spodoba wyjaśniła z lekkim rozgoryczeniem,
otwierając puszkę ale nie z jego szkodą. To znaczy, rozumiesz, on się nie zgadza być
na drugim miejscu. Jest zazdrosny o wszystko, jak o gacha, no może nie całkiem, tro-
chę inaczej, ale chyba jeszcze gorzej. A ja zełgałam. Mogłam wracać wcześniej, ale skrę-
ciłam do Forum , bo mnie zassało, bo chciałam pograć, ciągnęło mnie i już, i co ja ci
na to poradzÄ™!
Nic. Ani mnie, ani sobie, ani Dominikowi. Siła wyższa i oczywiście kamień obra-
zy.
Jeszcze jaki! Już by mi na pewno nie przebaczył. A mnie na nim zależy okropnie
i też nic na to nie poradzę. Mówiłam ci, to tak szarpie na dwie strony.
Mnie tego mówić nie musisz. Dzwoniłaś do niego rano?
On dzwonił. A ja zaraz potem oddzwoniłam, że właśnie dopiero teraz zobaczy-
łam, że mam wyłączone, i dziwiłam się, że nikt nie dzwoni i tak dalej. Okazuje się, że
też wieczorem wyłączył komórkę, bo zdenerwował się na mnie. Ty wiesz, nie, nie wiesz,
nie zdążyłam ci powiedzieć, on ze mną zerwał na zawsze po tym trupie, ale potem coś
w nim się załamało i okazuje się, że beze mnie nie ma życia. Musi mieć damską klatkę
piersiową do płakania i moja nadaje się najlepiej. Klatka, mam na myśli. Czy nie sądzisz,
że ja z nim zwariuję?
To już ty sama powinnaś wiedzieć najlepiej...
Z tego, co ja wiem, owszem.
Popieram to zdanie rzekłam bezlitośnie. Ale zanim co, póki jeszcze psychia-
tra z ka5àanem za tobÄ… nie lata, bierzemy siÄ™ za robotÄ™. Mam obiekt i teraz co?
Serca nie masz... No dobrze, jedziemy! Jak tam jest w tekście, trochę wcześniej...?
33
Obejrzałam wydruki, dałam jej tekst na piśmie i znalazłam właściwe strony na ekra-
nie. Wspólnymi siłami udało nam się całą akcję bardzo ładnie posunąć do przodu.
Element niezbędny, trup, leżał nam pod nosem i trzeba było już tylko upanierować go
okolicznościami towarzyszącymi.
Na szantaż zgodziłyśmy się obie bez chwili namysłu, aczkolwiek wcześniej brałyśmy
pod uwagę motywy uczuciowe, dążenie po trupach do stanowiska, a nawet zwykły ra-
bunek.
Jestem pewna, że w naturze też go rąbnęli przez szantaż rzekłam z lekkim za-
kłopotaniem, przerywając pukanie w klawiaturę i mając na myśli Kocia Ptaszyńskiego.
I powiem ci, że bardzo mi się myli czas przeszły z terazniejszym. Wcale nie wiem, czy
nie wchodzÄ… w siebie.
Te czasy?
Te czasy. Przedawnienie... Ale czekaj, mają być taśmy. Przedawnienie przedawnie-
niem, a kompromitacja zostaje...
Martusia przesiadła się bliżej mnie.
Możesz to powiedzieć jakoś tak, żebym ja też zrozumiała?
Spróbuję. Napad na bank na Jasnej. Słyszałaś o czymś takim?
Nie.
Zastanowiłam się i policzyłam lata.
No owszem, rozumiem, to było przed twoim urodzeniem, ale i tak się dziwię.
Sprawa niejakiej Gorgonowej rozgrywała się przed moim urodzeniem, a jednak o niej
słyszałam mnóstwo, mimo że wcale nie pracowałam w żadnych mediach. Więc sama
widzisz... Zatuszowali ją dokładnie i gruntownie.
Czekaj, niech ja nadążam. Gorgonową czy bank?
Bank oczywiście. To był taki nasz prywatny napad stulecia, nie pamiętam, ile osób
padło, ale co najmniej dwie, a możliwe, że trzy. Pozabijano strażników. Nie wiem też, ile
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona Główna
- Joanna Chmielewska Przeciwko babom
- Chmielewska Joanna 1988. Skarby
- D219. Small Lass Bć™dziesz mój
- Dixie Lynn Dwyer [Menage Amour 165] Were She Belongs (pdf)
- Lee Miranda Tylko na jednć… noc
- Kossak Zofia Trembowla
- Chaos #1 Formy chaosu
- Jo Clayton SQ 02 Shadowspeer
- Dusan Fabian Rytual 01 Rytual
- Stephen King The Collective
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- galeriait.pev.pl