[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jest nieszczęśliwa - powiedziała Meny.
Eglantyna odwróciła głowę i spojrzała na lady Agathę stojącą po drugiej
stronie pokoju. Nie można byÅ‚o zaprzeczyć, że napiÄ™cie ostatnich dni zo­
stawiło ślad na jej twarzy. Pod oczami miała ciemne obwódki, a cera
zrobiÅ‚a siÄ™ woskowa. Kosmyk wÅ‚osów wysunÄ…Å‚ siÄ™ z ciężkiego koka. Wy­
dawała się szczuplejsza, jakby straciła na wadze.
- Za ciężko pracuje - powiedziała Eglantyna.
- Urabia ręce po łokcie - zgodziła się Grace Poole.
168
- Do póznej nocy - przytaknęła Meny.
- Pewnie dlatego nie może znalezć chwili dla mojego syna - powie­
dziaÅ‚ cicho stojÄ…cy za nimi Atticus. Kobiety podskoczyÅ‚y. - Nie przypusz­
czałem, że jesteś taką poganiaczką niewolników.
Ani Meny, ani Grace nie zareagowaÅ‚y na tÄ™ bezsensownÄ… uwagÄ™. Wszy­
scy w Little Bidewell doskonale wiedzieli, że Eglantyna Bigglesworth jest
najłagodniejszą osobą pod słońcem.
- Och! - zawołała Eglantyna zawstydzona. - Pewnie pan uważa, że to
okropne tak plotkować. Niech nam pan wierzy, interesujemy się Elliotem
i lady AgathÄ…, bo bardzo ich lubimy.
Atticus machnął ręką na jej zaniepokojenie.
- Nie ma potrzeby przepraszać ani tym bardziej zmieniać fascynującego
tematu rozmowy - zapewnił. - Można by powiedzieć, że sam jestem nim
żywo zainteresowany. I mam nadziejÄ™, że nie uznacie tego za okropne z mo­
jej strony, jeÅ›li przyznam, że mnÄ… kieruje ta sama ambicja, co wami. - Wszyst­
kie trzy spojrzały na niego zdziwione. Pokiwał głową. - Naprawdę. Przez
ostatnie kilka dni wygłosiłem przy Elliocie tyle pochwał pod adresem lady
Agathy, że prawie sam siebie przekonałem, by się z nią ożenić.
Eglantyna zachichotała, za to Merry potrząsnęła głową.
- Ona pana nie zechce. Woli Elliota.
- WiÄ™c dlaczego go nie przyjmie? - zapytaÅ‚ Atticus rozdrażnionym szep­
tem. - Elliota tak zmęczyło słuchanie peanów na cześć lady Agathy, że
w koÅ„cu mi powiedziaÅ‚, jak sprawy stojÄ…. Panie wybaczÄ…, że użyjÄ™ wul­
garnych słów, ale cytujÄ™ mojego syna, by oddać, jak bardzo zostaÅ‚ wytrÄ…­
cony z równowagi:  Do diabła, gdybym wiedział, co mam zrobić, tobym
to uczynił! Ta kobieta nie chce mnie widzieć!"
- Ma pan racjÄ™ - zgodziÅ‚a siÄ™ smÄ™tnie Eglantyna. - Nie chce go wi­
dzieć. Jeśli on zjawia się we frontowych drzwiach, ona ucieka tylnymi.
Jeśli gościmy go na obiedzie, jest zbyt zajęta, by zejść na dół. Dzisiaj jest
tutaj tylko dlatego, że powiedziaÅ‚am jej, iż obowiÄ…zki sÄ™dziowskie we­
zwały Elliota gdzie indziej.
- Ależ nie wezwały. Jest w holu i rozmawia z Antonem - powiedział Atticus.
- Wiem - powiedziała spokojnie Eglantyna.
Dopiero po minucie zrozumieli znaczenie jej słów.
- Panno Eglantyno, nigdy bym siÄ™ tego po pani nie spodziewaÅ‚a! - wes­
tchnęła Grace Poole. Atticus zaśmiał się, a Merry uśmiechnęła z aprobatą.
- Nadchodzi - szepnęła nagle Merry.
Elliot wszedÅ‚ do pokoju z pochylonÄ… gÅ‚owÄ…, sÅ‚uchajÄ…c Antona i marsz­
cząc brwi. Eglantyna obserwowała, jak podniósł głowę i zobaczył lady
Agathę. Zmrużył oczy, skupił się i zebrał w sobie.
169
Eglantyna spojrzała na lady Agathę. Ona też zauważyła wejście Elliota.
Na moment znieruchomiała. Oczy jej pociemniały i stały się błyszczące.
Rozchyliła usta, a potem nagle zaczęła się gorączkowo rozglądać, jakby
oceniała odległość do najbliższych drzwi. Cofnęła się. Nie odrywając od
niej wzroku, Elliot ruszył za nią.
Nie miała dokąd uciec. Szybkim krokiem zmierzała w stronę drzwi do
ogrodu, ale drogę zagrodził jej pułkownik Vance, upuszczając pod jej nogi
laskę. Nie miała wyjścia, jak tylko ją podnieść, a kiedy w końcu oddała
laskę w sękate dłonie, Elliot już był przy niej.
GoÅ›cie ucichli, jakby Å›wiadomi rozgrywajÄ…cego siÄ™ wÅ›ród nich drama­
tu. Nawet z tej odległości Eglantyna zauważyła, że lady Agatha zbladła,
w jej oczach pojawiÅ‚o siÄ™ napiÄ™cie. Elliot natomiast byÅ‚ wzorem opanowa­
nia. Ujął rękę, którą odruchowo do niego wyciągnęła. Pochylił ciemną
głowę nad jej dłonią i podniósł ją do ust. Powoli i z rozmysłem złożył na
jej drżących palcach najgorętszy pocałunek, jaki towarzystwo w Little Bi-
dewell kiedykolwiek widziało.
Przyglądające się temu damy zareagowały na różne sposoby. Większość
patrzyła z zadumą, niektóre były rozbawione, inne zaszokowane. Tylko
lady Agatha wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć.
- Obiad! - Grace głośno ponagliła Atticusa.
- Co? - spytał Atticus.
- Proszę ogłosić, że podano do stołu! - powiedziała Grace pośpiesznie.
- On jej poda ramiÄ™, ona nie bÄ™dzie miaÅ‚a wyjÅ›cia, jak tylko mu towarzy­
szyć, a potem... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl