[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zwiat zasypia oto
W czułym blasku swej urody.
65
Tam piękna, ładu objawienie,
Przepych i cisza, upojenie.
tłum. Maria Leśniewska
66
LIV
Nieodwołalne
Powiedz, czy można zdusić w sobie głos sumienia,
%7ływy, prężny, niesforny,
Co jak robak wśród trupów ma w nas pożywienie,
Albo w dębinie kornik?
Powiedz, czy można zdusić w sobie głos sumienia?
W jakim winie, wywarze, w jakich wód krynicy
Utonie wróg zażarty,
Niszczycielski, żarłoczny niczym ladacznice,
Niczym mrówka uparty?
W jakim winie? Wywarze? W jakich wód krynicy?
O piękna czarownico, zdradz, jeśli wiesz sama,
Duszy, co w trwodze pyta,
Co jest jak konający pod rannych stosami,
Pod ciosami kopyta,
O piękna czarownico, zdradz, jeśli wiesz sama,
Dogorywającemu - już wilk pędzi z kniei,
Już kruk zaczął czyhanie, -
%7łołnierzowi padłemu - czynie ma nadziei,
%7łe grób i krzyż dostanie?
O biedny konający, już wilk pędzi z kniei!
Czarne niebo czyż można rozpłomienić w blasku,
Mrok przebić nieprzejrzany,
Gęściejszy nizli smoła, bez zmierzchu ni brzasku,
Z gwiazd, z błyskawic wyprany?
Czarne niebo czyż można rozpłomienić w blasku?
Nadzieja jaśniejąca na szybach Zajazdu
Zdmuchnięta już na wieki!
Jak odnalezć w noc taką, w noc bez jednej gwiazdy,
Ofiary dróg dalekich?
Diabeł wszystko pogasił na szybach Zajazdu!
Prześliczna czarownico, lubisz potępionych?
Wiesz, że nie ma odwrotu?
Znasz głos sumienia, kiedy jadem przepojony
Zatapia w sercu groty?
Prześliczna czarownico, lubisz potępionych?
Nieodwołalne szarpie swym zębem przeklętym
Serce, ten pomnik klęski,
67
I często atakuje gmachu fundamenty,
Jak termit, wróg zwycięski.
Nieodwołalne szarpie swym zębem przeklętym!
...Dostrzec mogłem niekiedy w głębi zwykłej sceny,
W instrumentów ferworze,
Wróżkę, jak zapalała na niebie piekielnym
Cudowną jaką zorzę.
Dostrzec mogłem niekiedy w głębi zwykłej sceny
Wróżkę, utkaną z blasku, ze złota i z gazy,
Pokonującą czarta,
Lecz moje biedne serce, co nie zna ekstazy,
Jest sceną, co - uparta -
Próżno czeka na wróżkę o skrzydełkach z gazy!
tłum. Marianna Zajączkowska-Abrahamowicz
68
LV
Rozmowa
Tyś nieba jesiennego błękit, ciszą tchnący!
Lecz smutek rośnie we mnie, jak morze w przypływie,
A odpływając osad zostawia piekący
Na mej wardze - wspomnienie, co kąsa ją chciwie.
Na moją pierś mdlejącą kładziesz dłoń... Niestety!
To, czego szukasz, droga, to miejsce zhańbione
Zębami i szponami okrutnej kobiety.
Nie szukaj już tam serca: przez bestie zjedzone.
Moje serce to pałac, w którym tłuszcza wyje,
Upija się, morduje, chwytając za włosy!
- Jakaż woń twoją nagą w krąg opływa szyję!...
Piękno! Swym biczem twardym tworzysz nasze losy!
Niechże płomień twych oczu w popioły zamienia
Te szczątki z bestialskiego wydarte zniszczenia!
tłum. Jan Opęchowski
69
LVI
Pieśń jesienna
I
Niebawem nas ogarnie wstrętny mrok i plucha.
%7łegnaj, żywa jasności zbyt krótkiego lata!
Już jak przeczucie końca do mojego ucha
Aoskot zrzucanych polan z podwórza dolata.
Duszę spowija zima: gniew dyszący wściekle,
Dreszcze, trwoga, nienawiść i trud wymuszony,
I niczym słońce w swoim biegunowym piekle,
Serce się w blok zamienia zimny i czerwony.
Drżąc nasłuchuję stuku każdego polana:
Szafot wznoszony nie brzmi echem tak niemiłym.
Mózg mój jest niczym wieża, która od tarana
Niezliczonych uderzeń opada bez siły.
Ten monotonny łoskot coś mi przypomina...
Tak - to jest gwozdzi w trumnę pośpieszne wbijanie.
Dla kogo? Wczoraj - lato, lecz niedługo - zima...
Ten tajemniczy hałas dzwięczny jak rozstanie.
II
Lubię twych długich oczu światło zielonkawe,
Dziś jednak nic mnie zgoła pocieszyć nie może,
I ani blask kominka, ani miłość nawet
Nie zastąpi mi słońca, co świeci nad morzem.
Lecz mimo to mnie kochaj! Miej serce matczyne
Nawet dla niewdzięcznika, nawet dla nędznika.
Kochanko-siostro, daj mi ciepła odrobinę -
Ciepła złotej jesieni lub słońca, co znika.
Na krótko! Już mogiła czeka lodowata!
Pozwól u twoich kolan, nim się czas odmieni,
Napawać się, żałując gorącego lata,
Ostatnim ciepłem żółtych łagodnych promieni.
tłum. Maria Leśniewska
70
LVII
Do Madonny
Ex voto w stylu hiszpańskim
Pragnę tobie zbudować, Madonno, o Pani!
Ciemny, podziemny ołtarz w mych cierpień otchłani.
Wydrążę w jak najgłębszym mego serca mroku,
Z dala od żądz światowych i drwiącego wzroku,
Niszę, co będzie w lazur, w emalię złocona,
Gdzie ty się wznosić będziesz, Statuo wyśniona!
Z wygładzonej mych wierszy metalicznej siatki,
Rozgwieżdżonej uczenie w rym jak kryształ gładki,
Ozdobi cię złocona korona kościelna.
Potem pełen zawiści, Madonno śmiertelna,
Potrafię ci wykroić płaszcz tak suty, sztywny,
Podejrzeniem podszyty, pierwotny, masywny,
%7łe zakuje twe wdzięki jak pudło ścianami -
Nie perłami dziergany, lecz moimi łzami!
A suknią twoją będzie moja żądza drżąca,
Falista, w górę pnąca się i spadająca,
Co na szczytach się chwieje, wśród dolin spoczywa
I w różaną biel ciała pocałunkiem spływa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona Główna
- Charles Todd [Ian Rutledge 06] A Fearsome Doubt (v5.0) (pdf)
- Charles Brashear Killing Cynthia Ann (pdf)
- Charles Williams The Wrong Venus (1966) (pdf)
- The Dodd, Mead Gallery of Horro Charles L. Grant
- Wybór opowiadań Antoni Czechow
- BoruśÂ Krzysztof Jasnow
- Nadia Aidan Downings Brothers 01 Sleeping With The Enemy's Daughter
- Hope Mirrlees Lud in the Mist
- Dav
- The Boston Cooking School Cook Book 1857 1915
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sklep-zlewaki.pev.pl