[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dokument i oddał go jej. Sięgnął po kieliszek z tequilą.
Ramona uniosła lampkę wina. Spełnili toast z pełną
powagą, po czym wstała, unosząc swój skarb w torbie
plażowej. Gdyby obejrzała się, zobaczyłaby patrzącego
za niÄ… Ralpha Ornsgooda. Jego ascetyczne rysy
wykrzywiał grymas wściekłości i wstrętu.
Ale ona odeszła, nie patrząc za siebie. Był to błąd,
którego miała wkrótce gorzko pożałować.
Heathrow w listopadzie nie jest zachęcającym
miejscem. Gordon opuścił je najszybciej, jak mógł, i
wskoczył do pociągu jadącego do Oksfordu. Czuł się
trochę oszołomiony podróżą, ale nie opuszczało go
radosne ożywienie. Wyniki wstępnych badań były
bardzo, bardzo obiecujące. Polubił Johna Gardnera od
pierwszej chwili, tak jak przewidywała Verity. Wszyscy
troje, specjaliści w każdym calu, zabrali się do pracy,
podzieliwszy się zadaniami. Sposób, w jaki obchodzili
się ze skomplikowanym sprzętem, wiele mówił o ich
doświadczeniu.
John uzyskał wyniki jako pierwszy. Wystarczyło tylko
spojrzeć na jego oszołomioną twarz, by odgadnąć, że są
pomyślne. I tak rzeczywiście było. Okazały się lepsze
niż najśmielsze przewidywania Verity. Liczba jej
białych krwinek spadła poniżej pięciu procent.
John spojrzał na nią otępiałym wzrokiem. Potem
odwrócił się do Gordona.
- Nie rozumiem - wyznał wreszcie i żadne z nich nie
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
mogło mu tego wytłumaczyć. Z początku żądał
wyjaśnień, wściekał się nawet, tłumacząc, że takie
eksperymenty wymagają długich badań. Zamilkł
dopiero, kiedy zrozumiał, że całe to przedsięwzięcie jest
w jakiś sposób ryzykowne dla jego kolegi po fachu.
Ale i tak mamy przed sobą wiele pracy, pomyślał
Gordon ze zmęczeniem, wysiadając na dworcu w
Oksfordzie i łapiąc taksówkę. Najpierw trzeba
wyselekcjonować czynnik odpowiedzialny za zmianę.
Jaka dawka powoduje taki efekt i jakim czynnikom
należy przypisać wystąpienie uderzeń gorąca, które
opisała mu Verity? Będą musieli przeprowadzić nowe
testy, co oznaczało następną wycieczkę na Karaiby. Być
może spotkają się w republice Dominikany albo na
Jamajce.
Zapłacił za kurs i powlókł się powoli do swojego
małego domku, oddalonego o parę kroków od szpitala.
Czasami niedobrze jest mieszkać tak blisko pracy. Ale
dziś mu to odpowiadało. Mógł wstawić bagaże do
przedpokoju i iść prosto do laboratorium. Dochodziła
siódma wieczorem. Jeśli dopisze mu szczęście, nie
spotka już doktora Annazwali.
W laboratorium paliło się przyćmione światło,
dochodzące z pomieszczenia, w którym trzymano
zwierzęta. Gordon schował próbki krwi i poszedł,
zaciekawiony, w tamtym kierunku.
Usłyszał głośny brzęk i stłumione przekleństwo.
Obszedł klatki ze szczurami i uśmiechnął się na widok
Philipa Knighta, podnoszącego z podłogi metalową
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
tacÄ™.
- Cześć, Phil. Wesoły dzionek, co?
Philip, wozny przydzielony do laboratorium na czas
wizyty doktora Annazwali, obejrzał się.
- A, to pan, doktorze.
- Czy doktor Annazwala już wyszedł? - zagadnął
Gordon, niby od niechcenia.
- No.
Gordon skinął głową, odwrócił się i nagle zamarł w pół
ruchu. Stał przed pustą klatką. W tej klatce do niedawna
był bardzo duży, bardzo zdrowy królik.
- A gdzie Herkules? - spytał Gordon słabym głosem.
Miał nadzieję, że nie brzmi w nim rozpacz.
Phil spojrzał na klatkę i westchnął.
- Straciliśmy go. Jutro doktor Annazwala zrobi sekcję.
Gordon poczuł, że ma trudności z zaczerpnięciem
oddechu.
- Czy... - odchrząknął. - Czy doktor Annazwala mówił,
co spowodowało śmierć?
- Nie. Nie za bardzo. To ten królik, co brał to coś na
AIDS, nie?
Gordon pokiwał głową w oszołomieniu.
- Tak - powiedział głucho. - To ten.
Dotarł do laboratorium na uginających się nogach i
osunął się na ławkę. Phil wyszedł, żegnając się
dziarsko. Gordon siedział jak otępiały, w
nieskończoność wbijając wzrok w jeden punkt.
Wreszcie drgnął. Myśl, człowieku, myśl! Jest mnóstwo
przyczyn, dla których królik mógł odejść z tego świata.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
Niekoniecznie z powodu leku. Oczywiście notatki
doktora Annazwali okazałyby się bardzo pomocne. I nie
były schowane zbyt głęboko. Już po chwili trzymał je w
ręku.
Przez kilka pierwszych tygodni nic się nie działo.
Potem, przed pięcioma dniami...
Gordon zatrzymał się i wrócił na początek listy
objawów.
Nagły wzrost temperatury. Uderzenie gorąca.
ZacisnÄ…Å‚ mocno powieki.
- O Boże, Verity - szepnął. - Co myśmy zrobili?
Damon wysiadł z windy i powoli ruszył korytarzem.
Właściwie nie zdawał sobie sprawy, jak długo idzie. Nie
zwracał uwagi na mijające go osoby. Wpatrywał się
przed siebie śmiertelnie mrocznym spojrzeniem,
zaciskając zęby. Czuł się... dziwnie. Ralph znalazł go w
sali gimnastycznej; od razu rzucało się w oczy, że coś
leży mu na sercu. Niespokojne ręce. Niespokojne
spojrzenie. Chaotyczne zdania. Damon, ćwiczący na
atlasie, uśmiechnął się i spróbował go rozluznić.
Spodziewał się usłyszeć o jakimś pomniejszym
problemie, zwiÄ…zanym ze statkiem. Ale nic nie
przygotowało go do tego, co padło z ust Ralpha.
Gdyby to był ktokolwiek inny, nigdy by mu nie
uwierzył. Słuchał opowieści o transakcji pomiędzy
Ramoną a Dwightem Markhamem i z wolna zaczynał
zdawać sobie sprawę, że jego najgorszy koszmar stał się
rzeczywistością. Usiadł powoli, odkładając na bok
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
sztangę. Ralph patrzył na niego z coraz większą
rozpaczą. Wiedział, że ta wiadomość zburzyła cały
świat jego najlepszego przyjaciela. I ponure mruknięcie
Damona, że nic się nie stało, zupełnie go nie
przekonało.
Damon wyszedł z sali jak zahipnotyzowany i ruszył do
swojej kajuty. Wszedł pod lodowaty prysznic, co nie
przywróciło mu jasności umysłu. Nalał sobie czystej
szkockiej; trunek legł mu kamieniem na żołądku.
Wyszedł na korytarz, kierując się na wpół świadomie
do jej kabiny. Nie mógł, zupełnie nie mógł się
pozbierać. Wiedział, że to głupie, że dorosły mężczyzna
umie sobie poradzić ze zdradą, ale słowa Ralpha zadały
mu cios w samo serce. Zapukał do drzwi; nie wiedział,
co zamierza jej powiedzieć, nie miał pojęcia, czy chce
coś zrobić.
Ramona podniosła głowę znad kontraktu. Przyglądała
siÄ™ dokumentowi z upodobaniem. Oto kolejne trzy
procent dla niej i ojca. A to dopiero poczÄ…tek. Szybko
schowała papiery do torby i wepchnęła ją pod stół.
Rozejrzała się po kabinie; wszystko było na swoim
miejscu. Otworzyła drzwi.
Damon spojrzał na nią. Białe złoto włosów.
Przeszywający błękit oczu. Ona, po prostu ona. Po raz
pierwszy poczuł zagrożenie. A jednocześnie wypełnił
go dziwny spokój; teraz nie zdoła go już skrzywdzić.
Może z nią walczyć. I wygra.
Ta myśl zabolała go.
Na jego widok świat nagle pojaśniał; Ramona poczuła,
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
że wraca jej życie. Kochała go. I nienawidziła. Wyrwał
ją z bezpiecznej i wygodnej skorupy i nauczył żyć. A
jednocześnie złożył na jej ramiona ogromny ciężar.
Musi mu pokazać, że nie jest nietykalny. %7łe ludzie tacy
jak Keith, słabi i wrażliwi, również się liczą. I tylko ona
może to zrobić, choćby miała to przypłacić cierpieniem.
Ta myśl zabolała ją.
Przez chwilę wydawało jej się, że sobie nie poradzi.
Przez chwilę chciała się poddać. Poddać się miłości,
zatracić się w niej, nawet jeśli nie jest prawdziwa. A
potem wyprostowała się i uśmiechnęła.
- Witaj. Wejdz do środka.
Jak powiedział pająk do muchy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl