[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przykre odczucia: wilgotne i śliskie kamienie posadzki, drewno drzwi
pełne drzazg, włochaty mech i pleśń, jakimi obrosło jedyne okienko
więzienne, krople wody skapujące ze ściany. Były też silne zapachy,
zatęchłe i wstrętne, jak odór wychodzący z latryny wykutej w rogu celi.
I wiele równie nieprzyjemnych dzwięków w ciemności: szuranie stóp
starego złodzieja, powłóczącego nogami, neurotyczny chichot Obliwii w
ciemności i bezsensowne ciosy Manfreda walącego co jakiś czas pięścią
w mur.
Julia próbowała na nic nie reagować, żeby nie popaść w szalony i
irracjonalny lęk. Albo jeszcze gorzej, w desperację i lęk całkowicie
racjonalny. No, bo jaką mogła mieć nadzieję na wyjście stąd?
Jedyną jej nadzieją, co powtarzała sobie nieustannie, był Jason.
- A ten, to kto? - spytała w pewnej chwili Obliwia, wskazując na
Rigoberta, który szurał w celi jak jakiś gad.
Dziewczynka pociągnęła nosem. Po raz pierwszy odkąd poznała
Obliwię, ton jej głosu nie był opryskliwy. Był spokojny i zwyczajny.
Julia długo ważyła w sobie, czy jej odpowiedzieć, czy nie. Jeżeli jej nie
odpowie, prawdopodobnie Obliwia ją zignoruje i pogada z Manfredem.
Ale ponieważ wszyscy byli zamknięci w jednym lochu i dzielili ten sam
los, może
Fosa z karpiami
warto by było zbliżyć się trochę do siebie, chociaż w rozmowie.
- Nie wiem - odpowiedziała.
Drewniane wyrko, na którym kobieta leżała, zaskrzypiało. - To niby
czemu przyszliście razem?
- Stary szedł za mną - odpowiedziała Julia - więc, kiedy żołnierze
mnie zaaresztowali, złapali także jego.
- %7łołnierze! Fuj! Oni są jak policjanci! - Znowu w ciemności rozległ
się głuchy odgłos ciosu w mur, po którym nastąpił zduszony jęk
Manfreda.
- Na nic się nie zda, jak sobie połamiesz palce, durny baranie -
zauważyła Obliwia, zwlekając się z wyrka.
Ta uwaga tak rozbawiła Julię, że aż wywołała na jej usta blady uśmiech.
Obliwia przeszła przez celę, zatrzymując się w rozproszonej poświacie
księżyca, która wpadała tu przez zarośnięte brudem i omszałe okienko.
Była nie do poznahia: straszliwie rozczochrana, jej słynne długie
paznokcie były połamane. Srebrzyste światło zarysowało jej ciało
nieludzko wychudzone od długich godzin spędzonych na siłowni,
okutane w taką samą marną opończę z surowej juty, jaką dali Julii.
Długie cienie zaznaczały kości policzkowe i kryły oczy, zazwyczaj
błyszczące.
- Zabrali mi wszystko - powiedziała, nie wiadomo dobrze, czy do
samej siebie, do księżyca, czy może do Julii.
Dziewczynka, zafascynowana, lecz także onieśmielona jej osobą, tak
kruchą a zarazem tak energiczną, skuliła się pod ścianą, usiłując oprzeć
pięty na opończy, od środka.
Fosa z karpiami
warto by było zbliżyć się trochę do siebie, chociaż w rozmowie.
- Nie wiem - odpowiedziała.
Drewniane wyrko, na którym kobieta leżała, zaskrzypiało. - To niby
czemu przyszliście razem?
- Stary szedł za mną - odpowiedziała Julia - więc, kiedy żołnierze
mnie zaaresztowali, złapali także jego.
- %7łołnierze! Fuj! Oni są jak policjanci! - Znowu w ciemności rozległ
się głuchy odgłos ciosu w mur, po którym nastąpił zduszony jęk
Manfreda.
- Na nic się nie zda, jak sobie połamiesz palce, durny baranie -
zauważyła Obliwia, zwlekając się z wyrka.
Ta uwaga tak rozbawiła Julię, że aż wywołała na jej usta blady uśmiech.
Obliwia przeszła przez celę, zatrzymując się w rozproszonej poświacie
księżyca, która wpadała tu przez zarośnięte brudem i omszałe okienko.
Była nie do poznahia: straszliwie rozczochrana, jej słynne długie
paznokcie były połamane. Srebrzyste światło zarysowało jej ciało
nieludzko wychudzone od długich godzin spędzonych na siłowni,
okutane w taką samą marną opończę z surowej juty, jaką dali Julii.
Długie cienie zaznaczały kości policzkowe i kryły oczy, zazwyczaj
błyszczące.
- Zabrali mi wszystko - powiedziała, nie wiadomo dobrze, czy do
samej siebie, do księżyca, czy może do Julii.
Dziewczynka, zafascynowana, lecz także onieśmielona jej osobą, tak
kruchą a zarazem tak energiczną, skuliła się pod ścianą, usiłując oprzeć
pięty na opończy, od środka.
151
- Zabrali mi moje klucze - ciągnęła Obliwia - i wrzucili je do
skrzyni. Po tym wielkim wysiłku, jaki włożyłam w to, żeby je zdobyć...
Na dzwięk słowa  moje" klucze, Julia poczuła ukłucie w sercu. I
dopiero wtedy po raz pierwszy zdała sobie sprawę z tego, że także oni
stracili klucze od Wrót Czasu.
- To nie były twoje klucze - powiedziała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl