[ Pobierz całość w formacie PDF ]

biec. Lecz przecie\ widok trzech panów i dwóch pań pędzących na stary cmentarz musiałby
obudzić ogólne zainteresowanie przechodniów.
Szliśmy więc powoli, statecznie, jak turyści, którzy wybrali się, aby obejrzeć jeden z zabyt-
ków starej Pragi.
Była godzina szesnasta trzydzieści, gdy wkroczyliśmy na Stary Hrzbitov i ście\ką wśród gro-
bów i kamiennych tablic zawędrowali do tumby wielkiego mędrca.
  A jeÅ›li umrÄ™, przyjdziecie do mego grobu  szeptaÅ‚a LudmiÅ‚a.  Tak reb Löwe po-
wiedział do czarnoksię\ników. I oto przyszli. Przynieśli dwie połówki tego samego tali-
zmanu. U grobu Löwego zostawili je i czekali na znak od zmarÅ‚ego...
 Lecz \adnego znaku nie było  podjęła wątek Helenka.  Wówczas powinni byli za-
cząć się niecierpliwić i niepokoić, rozglądać dookoła...
Teraz ja podchwyciłem ten sam wątek.
 Niepokój, zniecierpliwienie, rozglÄ…danie siÄ™ magów... to wszystko chyba reb Löwe
przewidział, planując miejsce ukrycia klejnotów. Miał te\ prawo sądzić, \e któryś z magów
dość szybko odkryje fakt, \e rysunek na talizmanie jest identyczny z płaskorzezbą na sąsied-
nim grobowcu. OczywiÅ›cie pod warunkiem, \e reb Löwe jeszcze za swego \ycia wiedziaÅ‚,
gdzie będzie znajdował się jego własny grób.
 Sądzę, \e znał miejsce, gdzie będzie pochowany stwierdził pan Dohnal.  Ludzie w
dawnych wiekach, a zresztÄ… niekiedy i dzisiaj, wykupujÄ… jeszcze za \ycia miejsce na
cmentarzu. W tym przypadku reb Löwe zapewne chciaÅ‚ le\eć w pobli\u swej pierwszej \ony
Chawy.
I ja tak sądzę. Miał on te\ prawo myśleć, \e obydwu magów zainteresuje napis na grobowcu
jego \ony, poniewa\ rysunek na talizmanie i płaskorzezba na grobowcu były identyczne.
Obydwaj magowie znali hebrajski, studiowali przecie\ kabałę.
I spojrzałem pytająco na pannę Helenkę. Ona te\ znała hebrajski, mogła nam odczytać
napis na grobowcu.
  Bchachmat haber tymca ewen iekara whamchir ein lszaer  sylabizowała.
Smith a\ przestępował z nogi na nogę.
 Co znaczą te słowa, proszę pani? Co one znaczą?  niecierpliwił się.
 Chwileczkę, chwileczkę...  mruczała Helenka szukając w pamięci słów hebrajskich. 
Ju\ wiem. To znaczy:  U studni mądrości znajdziesz klejnot nieoceniony .
Zapadła cisza. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, \e jesteśmy o krok od ujawnienia prawdy.
Lecz jednocześnie ogarnęło nas rozczarowanie. Spodziewaliśmy się jakichś wyraznych
wskazówek, a tymczasem usłyszeliśmy słowa, które były jeszcze jedną zagadką.
Pierwszy zabrał głos pan Dohnal powtarzając zdanie z nagrobka Chawy:
  U studni mądrości znajdziesz klejnot nieoceniony . No có\, moi drodzy. Nie wiem, jak
wy, ale ja nie znajduję w tych słowach klucza do tajemnicy. To piękne zdanie wyryte zostało
na nagrobku \ony wielkiego mędrca, nale\y przypuszczać, \e on był autorem tej maksymy.
TkwiÄ…c przez caÅ‚e swoje \ycie w mÄ…drych ksiÄ™gach, reb Löwe byÅ‚ przekonany, \e mÄ…drość
jest najwy\szą wartością, czymś najdrogocenniejszym. I to swoje przekonanie wyraził.
Spojrzałem na dyrektora Marczaka. Ten mrugał oczami, jakby wysilając cały swój mózg dla
zgłębienia pięknego zdania.
Zerknąłem na Helenkę. I dostrzegłem jej wzrok na sobie. Patrzyła na mnie z nadzieją, \e
powiem coś, co wszystkim nagle rozjaśni w głowach. Schlebiała mi ta jej wiara, czułem się
jednak bezradny, tak jak i oni.
Mój mózg pracował bardzo intensywnie. Ciało moje ogarnęło lekkie dr\enie. Tak zawsze re-
agowałem, gdy wydawało mi się, \e jestem na właściwym tropie. Stokroć szybciej ni\ na fil-
mie przesuwały się w mej pamięci strzępki jakichś zdań, obrazów, spostrze\eń, skojarzeń...
 Pozwólcie mi pomyśleć  szepnąłem i przyło\yłem dłoń do czoła, jakby chcąc uspokoić
myśli.
 Tak jest, pozwólcie mu pomyśleć  zarządził dyrektor Marczak.
Mruczałem do siebie, a oni słuchali tego mruczenia z zapartym tchem:
 Kelley i Katz przyszli do Löwego, aby ukryÅ‚ ich wspólny majÄ…tek. Chcieli tak\e otrzymać
gwarancjÄ™, \e klejnoty nie zostanÄ… wydane tylko jednemu z nich, ale odbiorÄ… je obydwaj.
ByÅ‚o to Å‚atwe i proste w przypadku, gdyby przyszli obydwaj za \ycia Löwego. Lecz przecie\
ró\nie się mogło zdarzyć, nikt z nich nie wiedział, jak potoczą się ich losy i kiedy będą mo-
gli zgÅ‚osić siÄ™ razem po swój skarb. W tej sytuacji Löwe musiaÅ‚ wybrać takie miejsce, które
obydwaj magowie potrafiliby sami odszukać nawet wówczas, gdyby on ju\ nie \ył... Gdyby
woreczek z klejnotami miał schować kapitan statku, jakiś korsarz czy ktoś w tym rodzaju,
wyrysowałby mapę miejsca ukrycia skarbu, zarys lądu czy wyspy. Oznaczyłby dokładnie
strony świata, naniósłby na mapę punkty orientacyjne, wyliczył w stopach odległość tych
punktów od miejsca ukrycia skarbu. Ale zarówno reb Löwe, jak Kelley i Katz, byli czarno-
ksiÄ™\nikami. O tym wciÄ…\ nale\y pamiÄ™tać. Bo o tym na pewno myÅ›laÅ‚ Löwe wybierajÄ…c [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl