[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czy dadzą pozytywne rezultaty.
Ojciec i syn stali przez chwilę w holu; Daniel chyba nie
bardzo wiedział, co ma robić dalej.
 Chodz zobacz, co kupiłem  powiedział w końcu.
Przeszli przez duży salon umeblowany stołami z nie-
rdzewnej stali i szkła, sofami z szarej skóry i czarnymi fote-
lami. Dzieła sztuki były czarno-białe, tylko na niektórych
widniała pojedyncza linia lub blok koloru: tutaj niebieski
prostokąt, tam bladozielony kwadrat, ówdzie dwa szewrony
musztardowej żółci.
Buty Daniela Rafferty'ego skrzypiały ostro na mahonio-
wej podłodze. Mitch podążał za nim cicho jak duch.
 To najpiękniejsze gówno w całej mojej kolekcji 
oznajmił Daniel w gabinecie, wskazując przedmiot stojący
na biurku.
92
17
Gabinet nie różnił się wystrojem od salonu. Na podświe-
tlonych półkach wystawiona była kolekcja polerowanych
kul.
Stojąca samotnie na ozdobnej podstawce z brązu naj-
nowsza sfera miała średnicę większą od piłeczki basebal-
lowej. Jej ciemnobrązową powierzchnię przecinały szkar-
łatne, przetykane żółcią żyłki.
Ktoś niepoinformowany mógłby sądzić, że to kawałek eg-
zotycznego granitu, oszlifowany i wypolerowany tak, by
wydobyć tkwiące w nim piękno. W rzeczywistości były to
odchody dinozaura, spetryfikowane wskutek wysokiego
ciśnienia i upływu czasu.
 Analiza mineralogiczna potwierdza, że odchody po-
chodzą od mięsożercy  powiedział ojciec Mitcha.
 Tyranozaura?
 Wielkość stolca świadczy, że to coś większego niż Ty-
rannosaurus rex.
 Gorgozaur?
 Gdyby odkopano go w Kanadzie i datowano znalezi-
sko na okres górnej kredy, wtedy rzeczywiście mógłby to
być gorgozaur. Ale odchody znaleziono w Kolorado.
 Górna jura?  zapytał Mitch.
 Tak. Więc to najprawdopodobniej stołcc ceratozaura.
Ojciec wziął z biurka szklankę z whisky i wodą sodową,
a Mitch podszedł do półek z kolekcją.
 Kilka dni temu zadzwoniłem do Connie  powie-
dział. Connie była jego starszą siostrą i miała trzydzieści
jeden lat. Mieszkała w Chicago.
 Nadal haruje w tej piekarni?  zapytał ojciec.
 Tak, ale teraz jest jej właścicielką.
 Mówisz serio? No tak, oczywiście. To dla niej typowe.
Jeżeli wdepnie przypadkiem w smołę, nigdy się nie cofnie,
ale będzie brnęła dalej.
 Mówi, że całkiem dobrze jej się wiedzie.
 Zawsze tak mówi.
Przed zanurkowaniem w ocean prywatnej inicjatywy
Connie skończyła wydział nauk politycznych. Niektórych
dziwiła ta zmiana, ale Mitch ją rozumiał.
Kolekcja polerowanych dinozaurzych odchodów powięk-
szyła się, odkąd ją ostatnio widział.
 Ile ich teraz masz, Danielu?
 Siedemdziesiąt trzy. I mam na oku cztery kolejne
wspaniałe okazy.
Niektóre kule miały średnicę nie większą niż dwa cale.
Największa była wielkości kuli do kręgli. Z oczywistych
przyczyn dominowały wśród nich kolory brązowe, złociste i
miedziane; jednak oświetlające kolekcję reflektorki wydo-
bywały z nich najróżniejsze odcienie, nawet błękitne. Więk-
szość eksponatów miała cętki; żyłki były rzadkie.
 Tego samego wieczoru rozmawiałem z Megan  po-
wiedział Mitch.
Dwudziestodziewięcioletnia Megan miała najwyższy ilo-
raz inteligencji w rodzinie, w której wysoka inteligencja by-
ła normą. Każde z dzieci Raffertych testowane było trzy
razy: w tygodniu swoich dziewiątych, trzynastych i siedem-
nastych urodzin.
Po drugim roku Megan rzuciła studia. Mieszkała w
Atlancie i prowadziła dobrze prosperującą firmę pielęgnacji
psów ze sklepem i wizytami domowymi.
 Zadzwoniła na Wielkanoc i pytała, ile pomalowaliśmy
jajek  oznajmił ojciec Mitcha.  To miał być chyba dow-
94
cip. Katherine i ja cieszyliśmy się, że nie poinformowała
nas, iż jest w ciąży.
Megan wyszła za Carmine'a Maffuciego, murarza z rę-
koma niczym bochny chleba. Daniel i Kathy uważali, że
wybrała męża poniżej swego poziomu intelektualnego.
Oczekiwali, że uświadomi sobie błąd i rozwiedzie się z nim
 o ile wcześniej nie urodzi dzieci, co niepotrzebnie skom-
plikowałoby sytuację.
Mitch lubił Carmine'a. Facet miał pogodne usposobienie,
zarazliwy śmiech i tatuaż Tweety Bird na prawym bicepsie.
 Ten wygląda jak porfir  powiedział, wskazując eks-
ponat o purpurowoczerwonej powierzchni i plamkach
przypominających skaleń.
Rozmawiał ostatnio również ze swoją najmłodszą siostrą
Portią, lecz nie wspomniał o tym, bo nie chciał wszczynać
kłótni.
 Dwa dni temu byliśmy na kolacji u Ansona  rzekł
Daniel, dolewając sobie szkockiej i wody.
Anson, jedyny brat Mitcha, miał trzydzieści trzy lata i
był najstarszym z rodzeństwa, najbardziej posłusznym Da-
nielowi i Kathy.
Trzeba oddać sprawiedliwość Mitchowi i jego siostrom:
Anson był od początku ulubieńcem rodziców i nigdy nie
został odtrącony. Aatwiej być posłusznym dzieckiem, gdy
twoje wybuchy entuzjazmu nie są analizowane jako prze-
jaw psychologicznego niedostosowania, a propozycje nie
spotykają się z podejrzliwym spojrzeniem i zniecierpliwie-
niem.
I trzeba oddać sprawiedliwość Ansonowi: zdobył swój
status, spełniając oczekiwania rodziców. Jak żadne z pozo-
stałych dzieci udowodnił, że teorie wychowawcze Daniela
mogą przynieść owoce.
W szkole średniej był prymusem i czołowym rozgrywają-
cym, ale odrzucił wszystkie sportowe stypendia. Zgodził się
przyjąć wyłącznie te, które przyznano mu za intelektualne
osiągnięcia.
W świecie akademickim Anson czuł się jak lis w kurni-
ku. Nie tylko pochłaniał wiedzę, ale pożerał ją z apetytem
nienasyconego mięsożercy. Uzyskał dyplom licencjata w
dwa lata, magistra w rok i zrobił doktorat w wieku dwu-
dziestu trzech lat.
Rodzeństwo nigdy nie zazdrościło Ansonowi ani go nie
bojkotowało. Wprost przeciwnie, gdyby Mitch i jego siostry
mogli wybrać w tajnym głosowaniu swojego ulubieńca w
rodzinie, wszystkie cztery głosy padłyby z pewnością na
starszego brata.
Dobroć i wrodzony wdzięk pozwoliły Ansonowi zadowolić
rodziców i jednocześnie się do nich nie upodobnić. To osią-
gnięcie można by przyrównać do wysłania astronautów na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl