[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naprawdę wierzył, że może zamknąć interes i uciec, nim ktokolwiek się zorientuje, że zostawia
po sobie wielką czarną dziurę, musiał być naprawdę szalony. Ale podobnym szaleństwem było
stworzenie tej czarnej dziury.
Gdy zadzwonił telefon, podskoczyła na krześle. Poczekała, aż przestanie. Kilka sekund
pózniej do biura zajrzała jej sekretarka, pracownica tymczasowa, która pełniła swoje obowiązki
dopiero drugi dzień.
 Pani komendant? Dzwoni burmistrz  powiedziała nieco zbita z tropu dziwnym
zachowaniem szefowej.  Mówił, że chce zamienić z panią słowo. Wygląda na to, że to jakaś
ważna sprawa.
Nie poczekawszy na odpowiedz, sekretarka znikła za drzwiami. Chwilę pózniej telefon znów
zaczął dzwonić. Simpson powoli podniosła słuchawkę.
 Halo?
 Carole?
Simpson usiadła prosto.
 Tak?
 Mówi Christian Holyrod.
Komendantka wróciła myślami do ich ostatniego spotkania niecałe dwa tygodnie wcześniej
w ratuszu, podczas przyjęcia i kolacji połączonych ze zbiórką pieniędzy. Joshua wydał wtedy
absurdalnie dużo pieniędzy. Holyrod był dla nich bardzo miły, mówił o swoich pomysłach na
przyszłość, o wejściu do ogólnokrajowej polityki. Wspomniał nawet  całkiem otwarcie, gdy już
wchłonął odpowiednią ilość whisky  o planach długo oczekiwanego ataku na Downing Street
numer dziesięć. Przedstawił w skrócie  strategię średnioterminowej kampanii", mającej na celu
przejęcie przez niego urzędu premiera, który obecnie sprawował Edgar Carlton. Wyglądało
jednak na to, że będzie musiał opracować strategię kampanii krótkoterminowej  partia Carltona
rządziła już dość długo i systematycznie traciła poparcie. Holyrod nie był jedynym politykiem,
który ostrzył sobie zęby na najważniejsze stanowisko w państwie. Dlatego bogaci sponsorzy
pokroju Joshuy, którzy mogli zapewnić środki na realizację tych planów, byli wyjątkowo
hołubieni przez rywalizujące ze sobą frakcje.
Simpson miała wrażenie, że wszystko to działo się bardzo dawno temu.
 Tak, panie burmistrzu?  spytała, pociągając nosem.  Czym mogę służyć?
 Słuchaj, Carole, bardzo mi przykro z powodu tej... historii z Joshuą.  Holyrod wydawał się
zakłopotany i rozkojarzony. W tle słychać było głosy, jakby dzwonił w trakcie lunchu.  Jestem
pewny, że to jakieś nieporozumienie, nieczysty chwyt konkurencji.
 Miejmy nadzieję.
 Na pewno tak właśnie jest  pocieszał ją Holyrod.  Wiesz, jak to dzisiaj wygląda.
Wszyscy są bardzo wyczuleni na podejrzane sygnały. Naśladujemy Amerykanów, jak w wielu
innych kwestiach. Nie brakuje też nadgorliwych detektywów, którzy ciągle szukają jakiejś
sensacji.
 Ten człowiek w Ameryce dostał sto pięćdziesiąt lat  wyszeptała Simpson, tłumiąc szloch.
 Sto pięćdziesiąt!
 No tak...  Burmistrz odchrząknął.  Ale tutaj nic podobnego się nie zdarzy. Wiem, że
Joshua jest z gruntu uczciwy.
Szkoda, że ja nie mam takiej pewności, pomyślała Simpson.
 Dziękuję  odparła.
Głosy w tle ucichły, co oznaczało zapewne, że Holyrod przeszedł w jakieś spokojniejsze
miejsce.
 Sam zainwestowałem u niego trochę pieniędzy  wyznał.
Czas przeszły, zauważyła Simpson.
 Naprawdę dobrze dbał o moje interesy  ciągnął burmistrz.
Więc to cię martwi, pomyślała Simpson. Boisz się, że przy okazji i tobie może się dostać.
 To dobrze.
 Tak, byłem trochę zaskoczony, kiedy zdecydował się wycofać, ale nie ma w tym nic złego.
Lepiej skończyć, kiedy jeszcze się wygrywa. Wielu ludzi powinno wziąć z niego przykład.
 Tak.
 Pozdrów go ode mnie przy najbliższej okazji.
 Oczywiście. Dziękuję.
 I jeśli mógłbym wam jakoś pomóc, daj znać.
 Będę o tym pamiętała, dziękuję.
 Jest jeszcze jedna sprawa, o której chciałbym z tobą porozmawiać  powiedział burmistrz
po krótkiej pauzie.
 Tak?
 Pani Agatha Mills.
Oszołomiona wydarzeniami mijającego dnia, Simpson przez dłuższy czas nie mogła
skojarzyć tego nazwiska.
 Kobieta, która mieszkała w pobliżu British Museum  wyjaśnił burmistrz.
 Ta, którą zatłukł jej własny mąż?
 Otóż to  potwierdził szybko Holyrod.  Na jakim etapie jest ta sprawa? Czy śledztwo
zostało już zakończone?
Simpson nie chciała przyznać, że nie ma pojęcia. Skoncentrowała się szybko na tym, co
wiedziała.
 Z pewnością zrobił to jej mąż. A potem popełnił samobójstwo, wszedł prosto pod
samochód.  Nagle przebiegł ją zimny dreszcz. Joshua znalazł się teraz w równie stresującej
sytuacji, jak niedawno Henry Mills. Czy może zareagować w podobny sposób? Nie, to
wykluczone. Nie należy do ludzi, którzy wolą się zabić niż stanąć twarzą w twarz z
rzeczywistością. Była tego pewne. Prawie.
 Sprawa jest zamknięta  powiedziała w końcu.
 Wspaniale  ucieszył się burmistrz.  Mógłbym dostać kopię końcowego raportu?
 Cóż...  Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś przyłapał ją na ujawnianiu tajnych dokumentów.
 Dyskrecja gwarantowana, oczywiście.
Zastanawiała się nad tym przez chwilę. Do diabła, w tej sytuacji chyba nic już jej nie
zaszkodzi, a wsparcie ratusza może się okazać bardzo pomocne w nadchodzących dniach.
 Oczywiście. Wkrótce coś prześlę.
 Dziękuję. I nie zapomnij pozdrowić Joshuy.
Nim zdążyła odpowiedzieć, burmistrz się rozłączył. Simpson powoli odłożyła słuchawkę.
Dlaczego Holyrod interesuje się sprawą Mills? I dlaczego nie dostała jeszcze końcowego
raportu? Wstała zza biurka i wyszła z gabinetu, zaskakując sekretarkę pogrążoną w lekturze
jakiegoś kolorowego pisma o celebrytach. Simpson uniosła lekko brwi, przeczytawszy nagłówek
 Letnia promocja liposukcji  nie skomentowała tego jednak. Sekretarka odłożyła czasopismo i
spojrzała na nią wyczekująco.
Simpson odchrząknęła, próbując przywołać władczy ton, którym mówiła na co dzień.
 Proszę mnie połączyć z inspektorem Carlyle'em.
30
Carlyle, który już po kilku minutach spędzonych na deszczu wyglądał jak zmokła kura,
poszedł z cmentarza prosto do domu. Po gorącym prysznicu, zmianie ubrania i lunchu w Il
Buffone czuł się znacznie lepiej, zarówno fizycznie, jak i psychicznie, ale nie miał ochoty iść do
komisariatu. By przedłużyć pobyt w kawiarni, poprosił o drugą podwójną macchiato. Skończył
właśnie składać zamówienie, gdy jego telefon zawibrował. Kiedy zobaczył, że dzwoni Joe,
odebrał.
 Widziałeś gazetę?  spytał Joe, podniecony jak uczniak, który po raz pierwszy w życiu
ogląda magazyn porno.
 Którą?
  Standard".
 Chwileczkę.  Carlyle odwrócił się do Marcella.  Masz jeszcze wieczorną gazetę?
 Certo.
Marcello wytarł ręce w ścierkę do naczyń i wszedł do niewielkiej wnęki za kontuarem, która
służyła za kuchnię i magazynek jednocześnie, po czym natychmiast wrócił do Carlyle'a ze
złożoną gazetą.
 Dzięki.  Carlyle przeczytał nagłówek i podniósł telefon do ucha.  Tottenham gotowy do
nowego sezonu?
 Nie, idioto  syknął Joe.  Pierwsza strona! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl